Od prawie roku jestem związana z pewnym chłopakiem. M. ma 22 lata, ja 20. Jak w temacie,
mój mężczyzna waży 63 kg przy wzroście 180 cm, czym wprawia mnie w kompleksy. Nie jestem gruba -
mam 173 cm i 59 kg, ale przygnębia mnie myśl, że jeśli z jakichś przyczyn przytyje mi się 5 kg, to będę cięższa od swojego faceta. Swojego czasu (zanim go poznałam) schudłam kilkanaście kilogramów i od tej pory utrzymuję stałą wagę. Uważam, że jestem całkiem szczupła w porównaniu z innymi dziewczynami, 57 kg to mój ostateczny cel.
Przy nim jednak czuję się jak grubas :/Próbowałam go delikatnie namówić do zwiększenia masy, ale widząc smutek w jego oczach, dodałam, że oczywiście jego wygląd w niczym mi nie przeszkadza, choć nie jest to do końca prawdą. Sprawiłam mu tym przykrość. Jakiś czas temu naskoczyło na nas dwóch pijanych facetów i było mi trochę głupio (wstyd?), że w razie czego mój M. nie byłby w stanie mnie obronić. Na szczęście skończyło się na przepychankach słownych, bo gdyby doszło do rękoczynów, to chyba by mu połamali wszystkie kości.
Jesteśmy parą studentów, nie mieszkamy ze sobą, bo uważam, że zdecydowanie na to za wcześnie. Z tego względu nie mam wpływu na jego posiłki, czasami tylko próbuję go nieco podtuczyć, przynosząc mu słodycze ;) Chciałabym, żeby mój M. miał też trochę tkanki mięśniowej, wtedy czułabym się przy nim bezpieczniej. Byłoby świetnie, gdyby zaczął ćwiczyć. Nie mogę mu jednak powiedzieć tego wprost, bo znowu zasmucę mojego chudzielca. Urodą może i nie grzeszy, ale jest inteligentny, opiekuńczy, troskliwy i traktuje mnie jak największy skarb. Zależy mi na nim. Proszę o poradę.
On uważa, że jestem piękna, wspaniała i cudowna. Nigdy nie usłyszałam z jego ust żadnej złośliwej uwagi nt. mojego wyglądu.