30 listopada 2006, 11:11
Kochane co prawda zamieściłam ten wpis w pamiętniku ale pomyślałam, że tu jest was więcej a tym samym może większe pradwopodobieństwo POMOCY!!!
Pozwolę sobie skopiować to co napisałam w pamiętniku:
błagam o radę, juz nie wiem co robić...
to wszystko ciągnie się od ponad roku a ja przez ten czas zaciskałam zęby i czekałam na poprawę...
odkąd zamieszkałam z Moim wybrankiem "na swoim" on jako syn stał się niezbędny dla mamusi:/ do życia (wcześniej tak nie było ABSOLUTNIE!)
Mimo, że ma jeszcze jednego syna (z którym mieszka) i męża to jednak Mój facet jest jej w dzień i w nocy potrzebny...
pomyślicie, że jestem zazdrosna i przesadzam ale niestety nie i sama chciałabym, żeby to były tylko moje wymysły...
Mój Misiek z natury jest człowiekiem o wielkim sercu i każdemu bez różnicy serce by oddał i nigdy nie odmówił nawet najbardziej absurdalnej prośby i ONA to wykorzystuje tak perfidnie bez granic..
Za to ONA jest nie lubiana w okolicy i uchodzi za tzw "wredne babsko" (nawet ją kiedyś broniłam jak ktoś źle o niej mówił:/ )...
Po krótce sprawa wygląda tak: wydzwania do Niego po kilka a nawet kilkanaście razy dziennie (zaczynając od 6 rano i kończąc około 23) i wiecznie ma jakieś potrzeby min.: przyjedź i podwieź ją do sklepu po zakupy (mieszkamy od jej miejscowości jakieś 12km!!!), z psem trzeba wyjść na spacer a ona się źle czuje.... najlepsze jak kiedyś zadzwoniłą nad ranem chyba koło 3 w nocy i kazała mu jeździć po barach i Brata szukać bo ona się martwi że ten na wódkę z kolegami poszedł (naszczęście to udało mi się mu wybić z głowy) Boże ile by tu takich bezsensownych sytuacji wymieniać nawet mi się nie chce...
I jej prośby wyglądają tak, że albo płacze albo wrzeszczy!!!
A Syn no cóż nie zawsze chętnie ale biegnie mówiąc: "przecież to moja matka" przyznaję nie raz się o to pokłóciliśmy ale ja już nie mam siły!!!
Rozmowa z Nim jak narazie nic nie wniosła a z NIĄ jeszcze nie próbowałam.. może powinnam?????
Najlepsze zaczęło się od paru miesięcy jak kupiliśmy nowy samochód... teraz to dopiero ma potrzeby...
Jej młodszy syn zajmuje się głównie imprezowaniem i totalnie ją olewa, ale jest młodszy i kochany natomiast ten co go tak potrzebuje (czyli mój facet) jest , był i będzie gorszy i tak go brutalnie właśnie zawsze traktowała (zresztą to było też powodem naszego pójścia na swoje)
Moja mama załamuje ręce... ja też czuję się bezsilna...
może któraś z Was była w takiej sytuacji, moze wiecie jak sobie z tym poradzić?????
Jestem załamana!!!!
A dzisiejszy dzień u mnie "jest pod znakiem łez" :....((
rozważam dwa wyjścia jeszcze jedna próba naprawienia tej chorej sytuacji rozmową ale tym razem z NIĄ, albo rozstanie (mimo, że jest nam razem wspaniale oczywiście wtedy kiedy jej nie ma!!)
p.s. jeszcze jedna informacja lekko rozjaśniająca sytuację my poszliśmy na swoje i utrzymujemy się sami nic nie dostaliśmy od nikogo więc nie mamy powodów do "dozgonnej wdzięczności" dla Mamusi :/ , ale lepsze jest to że młodszy synek (k.. chłop ma już 28 lat i siedzi u mamy na garnuszku) dostał piętrowy dom i cały jak to mówią "majątek" mi na tym NIEZALEŻY zawsze zależało mi by być jak najbardziej niezależną ale czy to też nie powinno być jakąś przesłanką do tego kto tu powiniem się Nią bardziej zająć acha zabrali mu (tzn jej drugiemu synowi) prawo jazdy za jazdę po pijaku i teraz sobie już nie robi bo po co w końcu brat może ich wozić:(((
I CO JA MAM ZROBIĆ????
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 775
1 grudnia 2006, 16:30
a ja znam historie z najgorszym mozliwym zakonczeniam. Taka gdzie przyjaciolka zostala sama z dwojka dzieci. Maz tak byl zaabsorbowany mama, nawet nie podejmowal sie pracy, zeby itrzymac rodzice jako jej glowa! Twierdzil, ze i tak taka sama sume dostanie od rodzicow..
Okazalo sie potem, ze cierpi na jakas chorobe psychiczna..
- Dołączył: 2006-02-08
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 1520
1 grudnia 2006, 17:08
nic nie zrozumiałam z tej ostatniej wypowiedzi
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 775
1 grudnia 2006, 22:04
A ja
znam historie z najgorszym możliwym zakończeniem. Taką, gdzie moja
przyjaciółka została sama, z dwójką dzieci. Jej mąż był zaabsorbowany
tylko swoją mamą. Dla mamusi wszystko. Tylko mama jest najważniejsza i
jej opinia. A zdanie jego żony nie liczyło się nigdy. Ale przyjaciółka
łudziła się, że będzie dobrze. Starała się, gotowała obiadki, zajmowała
się domem, pracowała i wychowywała dzieci. Nawet kupiła ogromne łóżko do sypialni, żeby mąż nie spał na kanapie w dużym pokoju, tylko z nią...
On nic nie robił w
domu. Baa nawet nie podejmował się żadnej pracy- jak sam stwierdził- po
co ma się przemęczać, jeśli takie same "kieszonkowe" dostaje od
rodziców (kolo 2500zl- fajnie tez chce takie :>). Siedział przed
komputerem i grał w gry, czy serfował po necie. Mieli swoje mieszkanie.
Kupione oczywiście za zarobione pieniadze przyjaciółki. Ponieważ przyjaciółka nie chciałą być "dłużnikiem" swoich teściów. Jednak synek (za)czesto wpadał na rozmowy do
swoich rodziców, żeby pożalic się jaka to jego żona jest "niedobra"... I tak, żyli se sobą 6 lat...
W trakcie rozwodu okazalo sie, że mężczyzna cierpi na chorobę
psychiczną. Nie wiem dokładnie jaką, ale od samego początku widać było,
że nie ma poukładane pod sufitem..heh
2 grudnia 2006, 16:19
a czy wasze tesciowe siedza wam w portfelu? moja ma 2 corki 8 i 16 lat wychowuje je sama bo tesc nie zyje i z tego powodu wiecznie mamy ja w kieszeni,w dzien wyplaty to moj jeszcze nie dostanie kasy a juz mamusia go prosi o 'pozyczke' ktorej niegdy nie oddaje. Rozumie ze jest jej ciezko ale my tez mamy swoje wydatki,w dodatku ona ma lekka reke do kasy i kupuje wszystko co jej sie podoba,chodzi do kosmetyczki fryzjera,na manikiur,wiec mysle ze jej problemy finansowe wynikaja rowniez z braku oszczednosci,ale moj przeciez nie odmowi mamusi bo przciez siosrty nie maga byc glodne. Rozumie gdyby naprawde nie miala srodkow do zycia ale wcale az tak zle nie jest,mowi ze my jestesmy w innej sytuacjii bo oboje pracujemy i mamy 1 dziecko a ona sama utrzymuje dom,Wszystko Ok,to prawda ale ja nie chodzxe do kosmetyczki co tydzien,u fryzjera bylam przed slubem ostatnio 3 lata temu, Co mam rbic w takiej sytuacji?? jestem zrozpaczona
2 grudnia 2006, 16:28
dodam tylko ze jak moj nie bardzo chce jej pozyczyc bo np akurat niema to wtedy mowi ze nie ma nawet na chleb i ze dziewczynki nie maja co do szkoly wziasc ale to ze dzien wczesniej zostawila u kosmetyczki 80 zl to juz inna sprawa,Doslownie studnia bez dna,rozmawialam z moim ale on jest za miekki,szkoda mu siostr i wierzy matce jak udaje taka biedna,on ma za miekkie serce zeby jej odmowic bo spac by nie mogl jakby myslal ze jego siory nie maja co jesc
- Dołączył: 2006-09-26
- Miasto: Warszawka
- Liczba postów: 11913
2 grudnia 2006, 17:22
Kochana Zrozpaczona badzo Ci współczuje to jest poprostu straszne!!!!nie wiem co ja bym zrobiła w takiej sytuacji,poprostu nie miesci mi sie to w głowie to jakas chora sytuacjaprzeciez chyba po tesciu to ma jakąs rente na swoje córki,prawda?nie wiem jak mogłabym Ci pomóc,nie byłam w takiej sytuacji.moja tesciowa nie "ciągnie"z nas,wręcz przeciwnie-stara sie nam pomóc w miare mozliwosci wiec nie umiem Ci nic poradzic nawet gdbm chciała.moge miec nadzieje,że Twój mąż wkoncu otworzy oczy i uda Ci sie jakos wyjsc z tej strasznej stuacji!!!będe trzymała kciuki,powodzenia!!!!!!!!!!
2 grudnia 2006, 17:28
Wiesz co, moja przyszla tesciowa tez jest rozrzutna, ciagle cos kupuje i to mase rzeczy niepotrzebnych, bez ktorych doskonaln emoglaby sie obyc. Mnie takie zachowanie dziwi, bo chociaz mam calkiem dobra pensje i moglabym sobie czasem pozwolic na jakies przyjemnosci tego typu, to zostalam wychowana w szacunku do pieniadza, i zawsze w pierwszej kolejnosci sprawdzam, czy nie ma jakichs potrzeb domowych, na zycie, na oszczednosci itp, a dopiero potem n aprzyjemnosci, a i to w skromny sposob. Ale ona moze sobie na to pozwolic, bo tesc zdaje sie jest w stanie zapokoic takie wydatki.
Ale nie rozumiem, gdy tak sie zachowuje ktos kto ma ciezka sytuacje finansowa. Jezeli ma sie kiepska pensje i dwie corki na wychowaniu, to w peirwszej kolejnosci trzeba dbac o podstawowe potrzeby, a nie manikiur i kosmetyczka.
Ja wiem, ze takie sytuacje strasznie trudno jest jakos zalatiwc, zeby nie zrobic nikomu przykrosci czy nie wyjsc na sknere, ja mysle, ze gdy tesciowa mowi ze nie ma na chleb, to moze w takim razie zamiast dawac jej pieniadze (ktore byc moze potem wyda na kosmetyczke lub jakis bezsensowny, niepotrzeby wydatek) po prostu na przyklad zrobic im zakupy spozywcze czy domowe, i sie z nimi podzielic? Mysle, ze to nie jest zly pomysl, maz nie bedzie mial wyrzutow sumienia ze siostry chodza glodne, a jednoczescnie macie kontrole nad tym co wydajecie i wiecie ze ta kasa nie poszla na jakies zbytki. ALbo gdy tesciowa mowi, ze na przyklad brakuje im na to, czy na tamto, na przyklad dla corek - zalozmy ze trzeba im cos do szkoly - to mozna pomoc w tn sposob, ze pojsc z nimi do sklepu i kupic im to, czego potrzebuja. Bo jak dacie pieniadze, to wiadomo - znowu moga pojsc na kosmtyczke czy fryzjera.
4 grudnia 2006, 13:51
to świetny sposób! zgadzam się z poprzedniczką koniecznie spróbój! zobaczysz jak postawisz ją przed taką propozycją zrobienia zakupów następnym razem się zastanowi czy do was dzwonić po kasę poza tym to jest dobry sposób żeby załatwić tą chora sytuację bez kłótni i lamentów tylko w miły kulturalny sposób :) powodzenia
- Dołączył: 2006-06-18
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 767
4 grudnia 2006, 22:04
JESTEM W SZOKU ze tesciowe potrafia az tak uprzykrzyc zycie czlowieka - maja przeciez wspierac OBOJE a nie stawac na przeszkodzie. Mama niedawno opowiadala mi o znajomej ktorej syn ma zone i dwojke dzieci. Syn pracuje a zona jest w domu z dziecmi (maja ok 5 lat). Znajoma powiedziala mamie, ze kiedy on przychodzi z pracy to nawet pranie musi nastawic i posprzatac. Bo zona nic nie robi. I znajoma dodala: "Ale ja sie nie wtracam, bo im jest tak dobrze. To ich zycie i ich sprawy." I co? Prawie co tydzien przyjezdzaja z ochoty a nie przymusu do niej do domu. Wiec jesli sie chce to MOZNA.
Ja nie mam pojecia co zrobilabym w takiej sytuacji. Mysle, ze ona mi jak na razie nie grozi. ;-) Wiem, ze mama mojego chlopaka jest naprawde na poziomie i nie bedzie tak ingerowac w nasze sprawy.
Jesli jednak dojdzie do czegos takiego... postawie sprawe na ostrzu noza - albo rodzice albo ja.
Bo taki maz/narzeczony nie powinien zapominac, ze mieszkajac razem tworzy sie jeden organizm i swoj wlasny swiat... ktory jest NOWA RODZINA.
Pozdrawiam i zycze powodzenia i sil w walce!
5 grudnia 2006, 12:43
dzieki za rady, z tymi zakupami to juz probowalismy i nieraz bylo tak ze ostatnie pieniadze poszly na glopoty i kasa rzeczywiscie potrzebna jej byla na jedzenie wiec bez roznicy jest czy zrobimy jej zakupy czy damy kase bo w tym przypadku i tak ta kasa pojdzie na jedzenie a na 'pierdoly' wyplata
bardzo ciezka sytuacja bo nie widzi mi sie utrzymywanie 2 rodzin tymbardziej ze ja nie pozwalam sobie na przyjemnosci typu kosmetyczka co tydzien,oszczedzam w miare mozliwosci ale co z tego jak czuje sie jak sponsor dla tesciowej na to czego odmawiam sobie