hej,
Od kilku dni mam jakiś dziwny dołek psychiczny i rozmyślam w dużej mierze o życiu, o planach o miłości itp. Stwierdziłam ostatnio, że za dużo czasu poświęcam innym ludziom. Chodzi mi o to, że naprawdę się przywiązuję do niektorych osób, i mimo tego, że one czasem mnie odtrącają ja staram się za wszelką cenę pozostać z nimi w dobrych relacjach.
Przykład pierwszy: poznałam koleżankę z grupy na początku roku czy jakoś z 7 miesięcy temu - obie miałyśmy problem z nadwagą, zaczęłyśmy się odchudzać. Chodząc na siłownię i basen jakby zbliżyłyśmy się do siebie - wspólne imprezy, znajomi. Czasem nawet przejęłam jej styl bycia, mówienia, ubierania - ona także mój ( kto z kim przestaje takim się staje). Ona miała problemy ja starałam się jej jakoś pomóc. Ostatnio nasze relacje nie układają się tak wspaniale - ona mi zazdrości, że mi się udało osiągnąć coś na studiach, wyjazdy zagraniczne, mam innych znajomych, do których w każdym momencie mogę iść i się zwierzyć a ona nie. Rozumiem to, ale boli mnie, że zaczyna mnie obgadywać dochądzą do mnie pewne nieprawdziwe informacje, które muszę później dementować, - naprawdę mi głupio. Poza tym ostatnio zaczęłą się zadawać z ludźmi , na których kiedyś nie pozostawiała suchej nitki - ciągle obgadywała i była dość niemiła. Mimo, że ona tak się do mnie zachowuje ja jakoś nic sobie z tego nie robię - nawet nie zwróciłam jej uwagi (sic!). Nie wiem czym to jest spowodowane - lubię być lubiana? Pragnę być lubiana przez wszystkich? Przecież to niedorzeczne :/
Druga sytuacja : od kilku miesięcy w czasie kiedy mój kontakt z tą koleżanką się wahał zaczęła mi się inna relacja z kolegą - nie erotyczna, seksualna ale zwykła koleżeńska. On mi się zwierzał - ja na początku nie chciałam by tak było, bałam się. Nie wiedziałam co robić,ale słuchałam i pomagałam. Pomagałam otrząsnąć się i wysłuchać o jego byłej dziewczynie. Po czym się w nim zadurzyłam i do tej pory nie wiem czy nadal jestem zadurzona czy nie. Zamiast skupić się na swoim życiu chcę żeby wszystkim innym było dobrze - obmyślam jak mu pomóc - co jego była może do niego czuć i jak się zachowa / czy wróci czy nie. On bardzo ceni ze mną kontakt ostatnio mi nawet powiedział, że jestem jedną z 4 najważniejszych osób w jego życiu. Zdębiałam.
Od tego momentu nie wiem co myśleć, większość ludzi traktuje mnie jako bardzo dobrą koleżankę do pośmiania, pogadania, wyżalenia , pobawienia, jest mi naprawdę dobrze - ale jak mówię o swoich problemach to inni uważają, że ich nie mam. Ty masz problem? Ty naprawdę Ty? Zawsze jesteś pierwsza do pomocy, skora do śmiechu, zawsze coś powiesz doradzisz. Ty nie możesz mieć problemu!
Wiem, że jednym z największych moich problemów jest sytuacja materialna, której nikt akurat ze znajomych nie zna, moi rodzice jak i ja dwoją się i troją, żebym czuła się jak najlepiej, żebym nie odstawała od znajomych. Ja się wstydzę tego, że mieszkam w bloku na 7 piętrze wmałym mieszkaniu. Wstydzę, się chodzić do innych znajomych na domówki do wielkich domów. Co z tego, że oni mnie lubią i ufają mi jak ja nie mogę sobie z tym poradzić. Innym aspektem jest brak faceta. Zakochuję się zbyt szybko i zbyt szybko odkochuję. Nie oddaję siebie w 100% boję się drugiej osoby. Jest to spowodowane pewną sytuacją z przeszłości, o której nie chcę pisać. Chcę się wreszcie przełamać. Nie wiem jak.
Nie wiem chcę być z jednej strony fajna, ambitna dobra, ale z drugiej zastanawiam się ciągle po co? Za czym ja gonię? Chcę wyjechać za granicę uciec? Gonię za szczęściem? Nie wiem już sama.
Przepraszam za te moje wypociny ale ehh od kilku dni mam takie rozkminy...