9 czerwca 2012, 20:48
Dziękuję Kochani za wszystkie rady! :)
Edytowany przez MusicDi 11 czerwca 2012, 18:42
9 czerwca 2012, 21:27
Nie pozostaje chyba nic innego jak życzyć mu szczęścia z jego szaloną piętnastką, swoje przepłakać, otrząsnąć się i czekać na prawdziwą miłość.
9 czerwca 2012, 21:34
Najgorsze, że to naprawdę dobry chłopak, ale coś mu odwaliło. No dobra, nie można powiedzieć, że dobry jak takie coś zrobił, ale znam go trochę i mam wspomnienia. Teraz się nie będę odzywać, ale czy np. za pół roku, jak nagle kontakt się odnowi, będzie naprawdę się starał i powiedzmy, że będę chciała to warto drugi raz próbować czy dać sobie spokój?
Na razie nie mam ochoty go widzieć, ale pytam, co wy byście zrobiły. Czysto teoretycznie.
9 czerwca 2012, 21:38
Tak poszedl sobie postukac malolaty a Ty sie zastanawiasz po kilku godzinach/dniach o jego kolejnej szansie
![]()
Stawiam stowe ze on sie wyszaleje z malolatami a Ty go przyjmiesz z otwartymi rekami.
9 czerwca 2012, 21:43
Nie wiem no... Ja bym chyba drugi raz do tej samej rzeki nie wchodziła. To strasznie chamskie, tak sobie zostawić swoją dziewczynę dla innej i jeszcze przy tym bezczelnie twierdzić:"Nie rozstajemy się na zawsze". O upokorzeniu już nie wspomnę.
Teraz nie może się obejść bez patetycznego tekstu: Zacznij nowe życie! Bez swojego (byłego) chłopaka, of kors. Nie zastanawiaj się co będzie dalej, czy się pogodzicie, czy nie. Kto wie, może i kiedyś wróci z podkulonym ogonem. Ale kto powiedział, że ty wtedy w ogóle będziesz brała pod uwagę was, znowu, razem?
Głowa do góry!
Dodam tylko, że gdy mój były mnie zostawił, wydawało mi się, że świat się skończył a ja już całe życie będę sama. Oczywiście po kilku miesiącach biedaczek chciał się pogodzić, wrócić, bawił się w jakieś podchody. Boże, jakie to było wspaniałe uczucie olać te jego zaloty bez najmniejszego żalu i bez cienia wątpliwości.
9 czerwca 2012, 21:43
zi0mus napisał(a):
Tak poszedl sobie postukac malolaty a Ty sie zastanawiasz po kilku godzinach/dniach o jego kolejnej szansie Stawiam stowe ze on sie wyszaleje z malolatami a Ty go przyjmiesz z otwartymi rekami.
No kurde, jestem do dupy, wiem! I mam świadomość, że mogę tak zrobić, ale dam radę.
Zobaczysz :)
9 czerwca 2012, 21:44
karwaja napisał(a):
Nie wiem no... Ja bym chyba drugi raz do tej samej rzeki nie wchodziła. To strasznie chamskie, tak sobie zostawić swoją dziewczynę dla innej i jeszcze przy tym bezczelnie twierdzić:"Nie rozstajemy się na zawsze". O upokorzeniu już nie wspomnę.Teraz nie może się obejść bez patetycznego tekstu: Zacznij nowe życie! Bez swojego (byłego) chłopaka, of kors. Nie zastanawiaj się co będzie dalej, czy się pogodzicie, czy nie. Kto wie, może i kiedyś wróci z podkulonym ogonem. Ale kto powiedział, że ty wtedy w ogóle będziesz brała pod uwagę was, znowu, razem?Głowa do góry!Dodam tylko, że gdy mój były mnie zostawił, wydawało mi się, że świat się skończył a ja już całe życie będę sama. Oczywiście po kilku miesiącach biedaczek chciał się pogodzić, wrócić, bawił się w jakieś podchody. Boże, jakie to było wspaniałe uczucie olać te jego zaloty bez najmniejszego żalu i bez cienia wątpliwości.
Mam nadzieję, że tak właśnie będę czuła :)
9 czerwca 2012, 21:47
Nie no, co jak co... ale tupet to ten koleś ma...
Pod żadnym pozorem do niego nie wracaj. Stracisz do siebie samej szacunek...
9 czerwca 2012, 21:47
ciagle na forum problemy lasek z facetami... wy jestescie najwazniejsze i nie ma co sobie czasu marnowac przez idiotow, tego kwiatu pol swiatu i kazda znajdzie coś dla siebie ;)
- Dołączył: 2007-08-27
- Miasto: Hamak
- Liczba postów: 10054
9 czerwca 2012, 21:59
ale koleś. myśli że zabawi się z 15 tka a Ty będziesz czekała na niego z otwartymi ramionami? no jakiś pieprznięty. dlaczego w ogole odszedł skoro jest pewien ze macie być razem? wtf
- Dołączył: 2009-07-07
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 322
9 czerwca 2012, 22:00
oni zawsze kochają... mój mnie ciągle kocha mimo, że rozeszliśmy się 4 lata temu a on ma super żonę i dziecko... to też mnie czasem jeszcze dręczy...
jak się kocha to się takich cyrków nie robi. staraj się odzwyczajać od niego, nie ma innej rady...