Temat: Jest mi przykro...

Jest mi przykro, ponieważ...

wczoraj byliśmy z mężem u moich rodziców, jak zawsze na sam koniec usłyszałam od męża w obecności babci i mamy, że czegoś tam nie załatwił, bo jechał ze mną - nie wprost powiedział, ale w miare jasno, że tak to jest jak się jeździ "we dwójkę". No i dodam, że to on zawsze chce żebyśmy razem jechali, bo to zakupy, bo to coś tam, więc jadę przy okazji.

Ale to nie jest istotne - bardziej boli mnie to, że w obecności mojej rodziny potrafi na mnie coś "przypadkiem" powiedzieć, albo się wyśmiać ze mnie. Standardowo nie reaguje PRZY SWOJEJ rodzinie na takie rzeczy, ponieważ uważam, że to jakby jego reakcja na pobyt tam ( nie przepada za teściową, moją mamą), a po drugie gdy jesteśmy sam na sam to jest idealnie i nie ma takich sytuacji. Dlatego nie staram się ignorować takie sytuacje, sama też (nawet po jakiejś kłótni z nim) nie "nagaduje" swojej mamie, bo uważam, że są to sprawy między nami i za chwilę i tak będzie dobrze.
Natomiast, gdy wróciliśmy do domu powiedziałam mu dosadnie, że nie podoba mi się to, że zawsze gdy znajdzie okazję to nagaduje na mnie przy mojej mamie, czy babci, wkurzyłam się fakt . Ale zaznaczam, że wygarnęłam mu to już sam na sam.
Za jakąś godzinę zaczęło go jakby "boleć serce"...oczywiście znalazł sobie powód - to moja wina, bo ja go denerwuje...

No i podsumowanie dzisiaj, usłyszałam dziś jego rozmowę z jego matką... opowiedział wszystko jej co działo się w ciągu dnia (jego matka mieszka sama, on jest jedynakiem, ale czasem mam dość tego spowiadania się co robił i gdzie był), i potem słyszę, że mówi, że wczoraj bolało go serce, bo trochę porobił fizycznie zbyt ciężko, a potem że ja go zdenerwowałam ( i po tych słowach, że ja go zdenerwowałam z jego strona była cisza i tylko przytakiwanie, "no tak, no tak" - komentarze teściowej co do tego jak zdenerwowałam jego synka).

Jest mi cholernie przykro. Ja staram się zagryźć zęby , nie reaguje przy swojej mamie na jego docinki, nie opowiadam nic jej o naszych kłótniach, bo uważam, że to NASZE ŻYCIE, a z kolei on swobodnie sobie mnie obgaduje swojej matce i pewnie z akceptacją przyjmuje różne komentarze na mój temat.
Zastanawiam się czy to jest w ogóle miłość, bo ja na nie potrafię "nagadać" swojej mamie, nawet gdy jest źle - nie przyzwalam nawet na jakieś ujemne komentarze ze strony mamy na temat swojego męża. Może to niedobrze?

Po prostu - jest imi smutno.

Dodam , że we wrześniu minie jak jesteśmy 3 lata po ślubie.
przed ślubem było idealnie, a po ślubie przestało być idealnie;) czyli 2 lata idealnie,  3 lata mniej idealnie
faceci są dziwni.. ja na początku związku nie pracowałam.. uczyłam się, przez jakiś czas nie miałam pracy i takie tam.. wtedy zazwyczaj mój K. kupował prezent jeśli szliśmy np. na urodziny.... i wtedy jak była gadka o prezentach to on podkreślał JA KUPIŁEM! przy innych.. rodzinie, znajomych.. było mi cholernie głupio bo niby prezent OD NAS.. teraz pracuję i zawsze się składamy albo inaczej rozliczamy i on dalej gada tak jakby tylko on kupił.. masakra.. nie raz mu o tym mówiłam i nic.. niby robi to nie świadomie.. a mi jest strasznie głupio, że wszyscy myślą, że on za wszystko płaci a ja jak taki pasożyt...;/ faceci tacy są.. chyba nie ma idealnych..

.morena on chyba jest taki głupi, że nie myśli co mówi wgl :)

docinki docinkami, ale nie wyrobiłabym jakby mój mąż dzwonił i spowiadał się ze wszystkiego mamusi...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.