- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 maja 2012, 20:05
Jak pozbierać się po związku, po którym nie ma śladu? Dla którego poświęciłam bardzo dużo, nic nie dostałam w zamian a straciłam tylko 3 lata (najlepsze) z życiorysu. Wyjście do pracy to ogromna katorga, bo pracujemy razem i nie mogę się na niego patrzeć. Jestem na maksa rozdrażniona, byle głupota doprowadza mnie do płaczu, nie mogę na niczym się skupić. Próbuje wychodzić do ludzi, jeździć na rowerze, zachowywać się jak gdyby nigdy nic, ale to tylko dobra mina do złej gry.
Ile będzie trwac taki stan? Przecież wszystko ma swój kres. Najchętniej bym to wszystko przespała i obudziła się na nowo.
28 maja 2012, 20:05
Edytowany przez steppingstone 28 maja 2012, 20:12
28 maja 2012, 20:07
28 maja 2012, 20:10
28 maja 2012, 20:10
28 maja 2012, 20:11
Niestety taki stan będzie jeszcze trwał ,zwłaszcza ,że emocje z tym związane potęguje wspólna praca. Nie ma tak na prawdę złotego szybkiego środka na ukojenie ,bo jak powiadają: "czas leczy rany" . Nie poddawaj się i dalej wychodź do ludzi, jeździj na rowerze i zachowuj się normalnie...łatwiej w ten sposób to zniesiesz...nie daj się depresyjnym stanom i nie zamykaj w czterech ścianach, bo będzie tylko gorzej. Powodzenia Ci życzę :*
28 maja 2012, 20:11
Edytowany przez Sasiadkaaa 28 maja 2012, 20:18
28 maja 2012, 20:11
28 maja 2012, 20:13
Właśnie z pracą jest najgorzej. Każdy wie jak to jest obecnie na rynku pracy. Jak się już wypadnie to potem ciężko złapać coś innego. Jak się coś trafi to być może...
Ale teraz muszę jakoś to przeżyć, ten okres, bo wiem, że potem będzie lepiej, ale teraz jest beznadziejnie. Na samą myśl, że jutro mam go widzieć robi się niedobrze. Nic mnie nie cieszy. I do tego muszę udawać, że nic się nie stało, bo jakoś nie mogę mu pokazać, że to mnie zdrowo ruszyło. Po nim spłynęło jak po kaczce. Po mnie niby też, bo rozstanie miało miejsce już 3 miesiące temu, ale jak złapie jakiegoś doła to już mnie i ciężko mi z niego wyjść.
Urlop dopiero w lipcu. Nie da rady wcześniej. Do tego zapisałam na wycieczkę z zakładu pracy i 10 dni będę go widzieć. Już nie da rady tego odkręcić, bo zapisy były w grudniu:( Dopiero po 15 lipca trochę luzu i odpoczynku od jego widoku.
Tylko jakoś przeżyć ten okres. Mam mega huśtawki nastroju. Wczoraj euforia a dziś dół. Może jakieś tabletki na uspokojnienie? Może się wyciszę?
Edytowany przez c441443c8b3b3632ea29a16cea53377a 28 maja 2012, 20:19