26 maja 2012, 20:12
Witam, otóż mam taki problem... Mój chłopak to straszny sknera, przykład: idziemy na lody i nigdy nie zaproponował, że mi kupi, zawsze on sobie kupuje sam, odchodzi na bok i czeka aż ja sobie kupię, to jest taki głupi przykład, bo nie wspomnę o jakiś większych rzeczach, pomimo że ja mu stawiam czasem coś do jedzenia czy nawet alkohol itp on nigdy nie postawi, zapyta się tylko czy chce bo tak wypada, a nawet jak będę chciała to muszę sobie zapłacić, nie jestem materialistką ale spotykałam się z facetami którzy byli honorowi i po prostu do kina czy gdzieś indziej płacili za mnie pomimo, że chciałam sama i zawsze wyciągałam pieniądze. Tak samo jak śpi u mnie i jest czasami 2 dni pod rząd na śniadaniu obiedzie kolacji, nigdy nie zaproponował że kupi coś do jedzenia, ja nie wypominam jedzenia, ale gdybym ja u niego tak często przebywała to trochę byłoby mi głupio że ktoś mnie żywi obcy (mówię o rodzicach, bo z nimi mieszkam? Nie wiem czy przesadzam, ale nawet kiedyś mi sugerował, że paliwo kosztuje i wyliczał ile płaci, czyli nie wiem, mam mu się dokładać do paliwa że do mnie przyjeżdża? Kocham go ale nie wiem czy potrafiłabym być z kimś takim przez resztę życia, zero oparcia finansowego, a przecież to też jest ważne, gdyby mi się noga podwinęła w życiu i nie miałabym pieniędzy to nie wiem czy by mi pomógł... Dlatego źle się czuje gdy mam gdzieś z nim wychodzić, bo widzę że tylko się modli żebym zapłaciła za siebie, ja nie mówie ze ma mi stawiać za każdym razem ale od czasu do czasu gałkę loda za 2,20? to nie jest chyba dużo. Trochę się od niego odsunęłam, widzi że coś jest nie tak, ale ja nie wiem jak mu o tym powiedzieć? wprost? Przepraszam za zamieszanie, ale mam nadzieje że zrozumiecie, jestem trochę rozbita tym wszystkim ...
26 maja 2012, 22:09
Owszem miał problemy z kasą, ale wychodzi na prostą, zresztą 2 zł to chyba nie jest kolosalna suma i na togo stać, czasami jak ja coś kupuje i mi daje za to kase to mówie zeby sie nie wygłupiał bo 2-3 zł to nie jest majątek a on nigdy tak nie powiedział, zreszta ostatnio to nie miałam okazji nawet mu dać tych pieniędzy bo lody kupił sobie sam i odszedł na bok tak jak pisałam
Edytowany przez Natka91 26 maja 2012, 22:10
- Dołączył: 2011-05-18
- Miasto: Calabasas
- Liczba postów: 3127
26 maja 2012, 22:18
przeczytalam caly watek. masakra :o tak jak dziewczyny pisza: co bedzie za pare lat? wspolczuje
26 maja 2012, 22:22
dziwny chłopak ,szczerze to cięzkie zycie czeka Cie u boku takiego faceta....u nas jakoś tak naturalnie wyszło ,płaciło to z nas ,które było przy kasie ,mniej więcej rachunki się wyrównywały ,ale nie było nigdy takiej sytuacji ,że ja sobie loda kupuje a on się dyskretnie odsuwa albo na odwrót,albo razem wcinamy lody albo żadne tego cholernego loda nie je,jak partnerstwo to partnerstwo,zresztą tak jest do dzisiaj ,jesteśmy 10 lat po ślubie a kasa nadal jest wspólna ,wpływa na wspólne konto i w zasadzie jakoś konkretniej to nikt nikogo nie kontroluje,pogadaj z nim ,ale jeżeli sytuacja nie uległa zmianie uciekaj gdzie pieprz rośnie ,w przeciwnym razie będzie Ci wyliczał ile podpasek dziennie zużywasz i dlaczego tak dużo!!!!!
- Dołączył: 2010-03-01
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 27
26 maja 2012, 23:04
A powiedz jak często się z nim widujesz?
- Dołączył: 2011-02-12
- Miasto: Uganda
- Liczba postów: 1729
26 maja 2012, 23:07
Masakra, olej go. Nie dziwie Ci się, że głupio się czujesz. Przecież on w ogóle nie daje Ci poczucia stabilności na przyszłość.
- Dołączył: 2009-05-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12386
26 maja 2012, 23:08
powiedz żeby się skupił na zarabianiu, a nie tracił czas na kombinowanie jak tu oszczędzic.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6671
26 maja 2012, 23:21
Nie mogłabym być z tego rodzaju niehonorową ciotą i życiowym nieogarem, poczucie zażenowania psułoby mi każdą chwilę spędzoną razem. Nie wiem, gdzie się taki uchował, ale współczuję Ci wiecznej niezręczności jaka musi towarzyszyć waszym randkom. Mogę sobie wyobrazić, jak musisz się czuć, kiedy podchodzicie do budki z lodami, pokonujecie całą kolejkę jako para, za rękę, po czym on kupuje sobie loda pierwszy, po czym odchodzi i czeka, aż Ty sama sobie postawisz. Głupio byłoby mi przed sobą i przed przypadkowym tłumem. Współczuję Ci.
Zamiast romantyczny, on jest formalny jak urzędnik jeśli chodzi o kasę, a do tego jeszcze szkodliwy jak pasożyt, bo wykracza bardzo daleko za progiem podziału 50/50. Ja nie mam litości dla takiego podejścia, według mnie gość to śmieć, który jest wyrzuty z: a) potrzeby sprawienia Ci przyjemności, b) honoru, c) poczucia wartości cudzego pieniądza. Zastanów się czy nie tracisz czasu. Ja z szacunku do siebie nie chciałabym mieć z takim frajerem do czynienia.
Edytowany przez G.R.u. 26 maja 2012, 23:27
- Dołączył: 2007-06-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15666
26 maja 2012, 23:37
Tinkerbelllll napisał(a):
Dobrze Ci radze, pogoń go.Dobrze nie wrózy to na przyszłosc.To,ze wylicza ze benzyna kosztuje przypomina mi suytuacje,w ktorej przyjaciolka miała chłopaka ktory zaproponował,ze bedzie jej wystwiał faktury za benzyne jak do niej przyjezdza, bo z tego tytułu ponosi koszta.Facet musi byc honorowy.To nie kwestia tego, czy ma pieniadze czy nie tylko ambicji i dumy a takze szacunku do kobiet.Jesli wiedzie mu sie cienko, to bedzie stwarzał sytuacje zeby uszczesliwic sie małym kosztem albo wyda ostatni grosz dla ukochanej kobiety.
dokładnie... mój to nawet potrafi kupic mi kwiatka za swoje ostatnie pieniądze, byleby mi tylko miłą niespodziankę zrobić... aż mi czasem głupio, ale widzę, że naprawdę się stara i cieszy z mojej radości :>
Edytowany przez akitaa 26 maja 2012, 23:38
26 maja 2012, 23:44
trochę jakbym czytała o moim mężu obecnym, który kiedyś troszkę podobny był... choć nie pamiętam, czy nawet loda mi żałował, ale generalnie nie kupował za bardzo niczego albo rozliczaliśmy się zawsze co do grosza z prawie wszystkiego :D powiem Ci jedno... przechodzi z czasem, ale trzeba mocno "urabiać" :) musisz mu mówić wprost, że to Ci przeszkadza, sugerować różne rozwiązania, pokazywać na przykładach innych ludzi, jak to jest. bo przyczyn tego może być wiele... mój jest skażony przez rodzinę, Twój może też :) tzn. nie powiem Ci, że to przechodzi całkiem, ale jest o NIEBO lepiej :) teraz jest po prostu oszczędny, ale już nie taki skąpy :) ja nauczyłam się z tym żyć, ale to dlatego, że po prostu oprócz tego jest fantastycznym człowiekiem. Jeśli Twój jest tego wart, to walcz o Was :) życzę powodzenia!