Temat: Nie wiem co robić..

Piszę z innego konta bo ze swojego się wstydzę. Mam prawie 21 lat, moje koleżanki miłostki do gwiazd przechodziły za czasów gimnazjum, ja nigdy nie byłam "zakochana" w nikim znanym. Aż w tamtym roku do pewnej Polskiej drużyny żużlowej przyszedł pewien Słowak. Kocham swojego narzeczonego, ale np. godzinami potrafię siedzieć na profilu na facebooku pana M. I o tyle o ile mogłabym się przekonywać "i tak go nigdy nie poznasz" to w moim przypadku poznanie pana M. nie jest niczym trudnym, znam kupę żużlowców zaczynając od braci Gollobów a kończąc na Tony Ricardssonie. Mój sąsiad jak na złość jeździ na żużlu, więc to są jego koledzy. Obecnie sąsiad jest w drużynie z panem M. i na domiar złego bardzo się lubią i często się odwiedzają... Więc jak bym chciała to bym mogła z panem M. nawet wyskoczyć na piwko. Co ja mam zrobić?? To jest jakaś tragedia... Co mam zrobić z moją opóźnioną "miłością" którą powinnam przechodzić gdzieś w gimnazjum? Boję się że jak zobaczę że przyjechał Pan M. do sąsiada to nie wytrzymam i się im wpakuję na imprezę (co by nie było bezczelne bo z sąsiadem znamy się i lubimy kupę lat i niejednokrotnie ja się mu pakowałam nie proszona na imprezę i niejednokrotnie on mi)...
nie wiem co doradzić. Myślę, że skoro kochasz swojego narzeczonego odetnij się od tego wszystkiego. Od żużla. :)

Edyta1991 napisał(a):

nie wiem co doradzić. Myślę, że skoro kochasz swojego narzeczonego odetnij się od tego wszystkiego. Od żużla. :)

Ooo tego to na pewno nie da się zrobić, na żużel pierwszy raz zabrał mnie tata kiedy miałam 3 latka (zawsze chciał mieć syna), kiedy skończyłam 11 lat zaczęłam chodzić już sama i od tego czasu nie opuściłam ani jednego spotkania u nas, przejechałam tysiące km po Polsce za drużyną...Wszyscy mówili że mi się znudzi... nie znudzi się nie da się, jestem fanatyczką, jak mój tata, on od 25 lat ani raz nie opuścił spotkanie.. zresztą mój narzeczony też jest fanatyk..


To jest tak jak niektórzy nie mogą żyć bez słodyczy, słonych przekąsek, tak jak nie umiem bez tego, nie wyobrażam sobie siedzieć w domu i słyszeć odgłosy ze stadionu i tam nie być. To jest jedyny mój nałóg, potrafiłam sprzedawać własne ciuchy jak mi tata nie chciał dać na bilet bo coś przeskrobałam.
a moze poznaj go :)? poprostu piwko, jesli okaze sie ze zupelnie Ci nie pasuje ze wzgledu na to jaki jest, bedziesz czula ulge..spokoj, przestanie cie meczyc a co by bylo gdyby:D
Pasek wagi

Roxi18 napisał(a):

a moze poznaj go :)? poprostu piwko, jesli okaze sie ze zupelnie Ci nie pasuje ze wzgledu na to jaki jest, bedziesz czula ulge..spokoj, przestanie cie meczyc a co by bylo gdyby:D
 
Kochana myślę nad tym 5 noc, i cholernie się boje że się okaże że jest taki na jakiego wygląda, trzaśniety, wiecznie uśmiechnięty, z hasłem no risk no fun... masakra... jest trzaśniety okrutnie, na fb ma zdjęcia jak sobie chodzi na rękach, albo rentgen ze śrubami które mu wkręcili w ramię, bo złamał debil w 3 miejscach.. aaa masakra, uwielbiam ludzi którzy się potrafią śmiać z siebie i są wiecznymi optymistami.. 
Hah tak w ogóle to jest on jednym z niewielu poslkich żużlowców z ekstraligi z którym nie mam zdjęcia hehe po żużlu głowa na dół i spiepszam ze stadionu najszybciej jak się da, bo boje się że ta cholerna fascynacja się nasili.
ale pomysl taki zuzlowiec to nic innego poza swoja bryka nie widzi...:D
widzę że strasznie tym nakręcona jesteś ;) i fajnie, gdyby to nie przekładało się niekorzystnie na Twój związek.
Myślę, że może jednak warto go poznać, żeby zobaczyć jaki jest naprawdę. Może Twoja fascynacja nim wtedy minie, a może nie i stanie się miłością Twojego życia ;p
Jak sama piszesz - no risk, no fun ;D
Pasek wagi
ja na Twoim miejscu spotkałabym się z nim.. jeśli okaże się fajnym facetem to zostaw narzeczonego (wg mnie jeśli kobieta fascynuje się innym w takim stopniu jak Ty to związek nie ma sensu) a jeśli okaże się inny niż sobie wyobrażasz to zostań z narzeczonym.. przynajmniej się przekonasz.. a jak go osobiście nie poznasz to możesz całe życie żałować :)
Sama widzisz skoro piszesz że to jest spóźniona "miłość" z gimnazjum to myślę że nie warto niszczyć związku z takiego powodu bo to może być tylko przejściowe :-)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.