Temat: jak sie wydostac z toksycznego zwiazku?

hej dziewczyny,

czy ktorejs z Was udalo sie odejsc od toksycznego partnera? Ja mam wrazenie, ze jestem w zwiazku, gdzie partner mnie po prostu niszczy psychicznie - ale nie potrafie od niego odejsc. Czasem zachowuje sie w stosunku do mnie bardzo okrutnie, poniza mnie, wysmiewa, gdy placze, doprowadza do skraju wytrzymalosci - i wtedy podejmuje decyzje o rozstawniu i jestem juz prawie pewna, ze zaraz nastepnego dnia spakuje sie i odejde. Nastepnego dnia jednak on jest slodki i kochany i zawsze obraca wszystko tak, ze w rezultacie to jest moja wina, ja jestem glupia, czepiam sie, wyolbrzymiam sytuacje i tak naprawde nic zlego sie nie stalo. I ja zaczynam tak myslec. Wczoraj dotarlo do mnie, ze przez niego mam okropnie niska samoocene, czuje, ze jestem nic nie warta, zla, glupia, okropna... I jest tylko coraz gorzej, takie bledne kolo - najpierw jest totalnie zle, potem kilka dni dobrze - i ja zaczynam wierzyc, ze jeszcze moze byc normalnie, ze mozemy byc szczesliwi - a potem znowu przychodzi jakis wieczor i awantura, gdzie zupelnie mnie niszczy i miesza z blotem. 

Mysle, ze musze od niego odejsc, ale jednoczesnie nie potrafie,  bo kocham go - i jestem tez zapewnie od niego uzalezniona, za kazdym razem zostaje. I trace do siebie szacunek z dnia na dzien, bo pozwalam sie traktowac jak zupelne gowno. 

Powiedzcie, czy ktorejs z Was udalo sie wydostac z takiego ukladu? Jak znalezc sily, zeby odejsc?

blondi22ja napisał(a):

Życie mamy tylko jedno, być z kimś kto nas nie szanuje. Wyobraź sobie co by było po ślubie, nie tylko Ty byś cierpiała a również dzieci. Znajdziesz jeszcze kogoś odpowiedniego a on niech sobie poniża inne kobiety skoro taki z niego idealny facet.



Dzieci by nie cierpiały... Prędzej nauczyły się od ojca, że nie zasługujesz na szacunek.
macie racje, ze trzeba tak zrobic, tylko to nie jest takie proste - zawsze okazuje sie potem, ze to tak naprawde moja wina, ja wyolbrzymiam, a on mnie tak kocha i tyle dla mnie zrobil i robi dalej... 

poza tym ja nie moge tak po prostu spakowac sie i wyjsc - pracujemy razem, mieszkam daleko od domu - musze kupic z wyprzedzeniem bilet lotniczy do Polski, zrezygnowac z pracy, nie mam szans na impulsywne odejscie z dnia na dzien. Nie mam tutaj dokad pojsc, gdzie sie wyprowadzic, odciac. A juz wiem, ze im dluzej to trwa, tym bardziej sie lamie i wracam do punktu wyjscia, ludzac sie, ze jeszcze bedzie dobrze.
Skoro nie możesz zrobić tego spontanicznie to rób to trochę dłużej ale nie informuj go o tym...
Moja ciotka miała zawsze genialny sposób odchodzenia od faceta... - Jak był w pracy to ona w tym czasie się pakowała i wychodziła z domu o niczym nie mówiąc...
tylko, ze my pracujemy razem! 

przykrywka napisał(a):

tylko, ze my pracujemy razem! 


weź urlop ... zmyj się stamtąd potem idź na l4 ze niby nie zdolna do pracy
Wiesz, wydaję mi się, że też byłam w toksycznym związku. Pozwalałam się nie szanować. Też ciągle odchodziłam i wracałam. Az w koncu poznałam kogoś nowego i udało mi się z tamtym zerwać kontakt. Musisz być silna..
5 lat toksycznego zwiazku, myslalam ze kocham ale w pewnym momencie doszlam do wniosku ze to nie milosc, ze on ja dawno juzz zabil... po 5 latach sie odwazylam....dzis jestem szczesliwa i planuje slub z miloscia mego zycia, w normalnym zdrowym zwiazku :)  zycze odwagi w odejsciu
zobojetniej na niego, pracuj, zyj ale nie znim tylko obok, rozgladaj sie do okola, poflirtuj dla siebie samej...znajdziesz innego...nie bedziesz sie zastanawiać jak odejśc...poprostu odsun sie od niego, miej swoje i tylko swoje sprawy, wyjścia..bez niego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.