Temat: Jak poradzić sobie z rozstaniem?

Kochani pomóżcie mi! Zostawił mnie facet, z którym byłam 6 lat i był to mój pierwszy poważny związek, bardzo go kochałam i kocham nadal. Prawdopodobnie zostawił mnie dla innej... Nie umiem sobie z tym poradzić. Czuje taki straszny ból, że nie moge sie skupić na niczym, nie moge spać, jeść, pracować, a co najgorsze uczyć się, a niedługo egzaminy i obrona pracy a ja ciągle o nim myśle. Poradzcie mi proszę jak sobie radziliście z rozstaniem, bo mu się na prawde nie chce życ.... Z jednej strony go nienawidze za to ze mnie tak bardzo skrzywdził, ale nadal go bardzo kocham i przez to to wszystko jest jeszcze trudniejsze :( POMOCY
nie ty pierwsza, nie ostatnia w takiej sytuacji. 
życie toczy się dalej. 
możesz siedzieć i ryczeć co nie przyniesie nic dobrego na dłuższą metę. a możesz zająć się czymś bardziej konstruktywnym, na przykład nauką na egzaminy. 
wybór należy do ciebie. 
Badź silna, pokaż mu co stracił. Swiat dla Ciebie się nie skończył, a byc może dopiero zaczął ;)
ja znam dziewczyne ktora po 5 latach rozstała się z chlopakiem na poczatku  bylo ciezkio ale to moim zdaniem normalne nie jestesmy robotami bez uczuć ale koleżanka po bodajże 2 tygodniach poznała super faceta i to w jakiś sposób pomogło to nie musi byc od razu wielka milość ale chociaz jakas przyjazn ;) a egzaminy na pewno zdasz!
Przebij ten nastrój w coś pozytywnego, niech to będzie dla Ciebie motywacją, dobrze sobie radź, może zadbaj o siebie bardziej niż zwykle, zafunduj sobie coś fajnego (ciuszek, fryzjer, kosmetyczka etc.). Nie dość, że poprawi to Twoje samopoczucie to jeszcze będziesz miała okazje zakomunikować facetowi, że świetnie sobie radzisz bez niego. Bądź silna!
Myslicie że teraz poszukanie sobie inneg faceta jest dobrym rozwiązaniem?  Bo mi sie wydaje ze nie, bo jeszcze mysle o byłym i emocje jeszcze nie opadły ;( W ciągu dnia jest ze mna jeszcze ok bo musze sie jakoś trzymać w pracy itd ale wieczorami chce mi sie tylko ryczeć :( Nawet nie chodzi o fakt ze nie jestesmy razem, ale to że wyobrażam sobie jego, mojego ukochanego z inna i poprostu nie moge tego przeżyc, nie mam siły na nic, nie chce mi sie życ...
Musialam się gdzieś wygadać... bo w domu udaje, że jest ok ale uśmiecham sie itd ale w srodku sie rozpadam :(
kochana byłam w identycznej sytuacji kilka lat temu, tez przed obroba pracy przed egzminami, zostawił mnie dla innej po prawie 8 latach :( nie mogłam nic robic, jesc , spac! pomogli moi bliscy, poznalam fajnego chlopaka który pomógł mi jakos z tego wyjsc i za 3 miesiace bierzemy slub! :) O Wojtku - czyli tym ktory mnie zostawił mysle do dzis, a teraz przed slubem nawet czesto bo to z nim planowalam zycie ale Bóg zesłał mi Arka i dziękuje mu za to! teraz wiem ze wszystko ma swój cel! I ciesze sie ze tak mi sie potoczyło! Tamten nie był wart mnie po prostu!  Rozstanie boli ale ten bol z każdym dniem słabnie, rana zostaje na długo (myślę ze ja bede miala do tamtego uraz na całe zycie) i choc on do mnie sie nie odzywa, traktuje ,nie jakby mnie nie znal to ja nadal interesuje sie tym czy u niego wszystko ok! Po prostu bylismy razem kawal czasu i nic tego nie zmieni, ale powoli zapominam o nim... Trzymaj się i znajdz jakąś bratnią duszę, najlepiej w postaci innego męzczyzny!!!!
Pasek wagi
Najlepszy sposób to poznanie innego mężczyzny:) Skup się na czymś, postaraj się. Ucz się, obroń pracę, jeśli czujesz potrzebę-schudnij. Dbaj o siebie. Ćwicz, rozwijaj się. Niech żałuje!

catha027 napisał(a):

Przebij ten nastrój w coś pozytywnego, niech to będzie dla Ciebie motywacją, dobrze sobie radź, może zadbaj o siebie bardziej niż zwykle, zafunduj sobie coś fajnego (ciuszek, fryzjer, kosmetyczka etc.). Nie dość, że poprawi to Twoje samopoczucie to jeszcze będziesz miała okazje zakomunikować facetowi, że świetnie sobie radzisz bez niego. Bądź silna!

Tego próbowałam i nie pomogło... schudłam kilka kg, wydałam ponad poł wypłaty na ciuchy, wyfarbowałam włosy, byłam na solarium i kupiłam sobie nowy pierscionek ( bo ten od niego mu oddałam ), chodze na aerobik ale dalej to nic nie pomaga :(

Ja zawsze stosowałam zasadę klin klinem, albo po prostu mówiłam sobie, że tak miało być. Wiem jednak, że w niektórych przypadkach nic nie pomoże tylko stara zasada "czas leczy rany", swoje musisz odcierpieć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.