10 maja 2012, 15:14
Mam prawie (za 2,5 miesiąca skończy) 2 letniego synka. W domu dogadujemy się znośnie, chociaż i tak jeżeli zrobi coś nie tak i próbuję tłumaczyć, wyjaśniać, że tak nie można to on zaraz robi to samo...
jeszcze gorzej jest gdy gdzieś wychodzimy... Jeżeli siedzi w wózku to jest ok, ale jak już z wózka wyjdzie to kompletnie mnie nie słucha... NIe chce iść za rączkę, chociaż ulica jest blisko, wyrywa się, krzyczy.. Kiedy próbuję wziąć na ręce też się wyrywa, kładzie mi się na chodnik, ucieka mi w drugą stronę :((
Próbuję mówić, tłumaczyć, biorę go za rękę, ale na nic nie reaguje :((
Jeżeli mu obiecam że np pójdziemy na lody wtedy reaguje i powoli się uspokaja...
Ale przecież nie mogę przekupiać własnego dziecka :((
dzisiaj już chciało mis ie ryczeć na tym chodniku bo byłam kompletnie bezradna :((
Ja wiem, ze jest coś takiego jak bunt dwulatka, ale żeby aż tak?!
Co ja mam robić...
Edytowany przez .Alhena 10 maja 2012, 15:14
- Dołączył: 2011-02-18
- Miasto: Wejherowo
- Liczba postów: 279
10 maja 2012, 22:56
Nona30 napisał(a):
Autorko postu! ;) Wybór należy do Ciebie. Możesz zastosować karę inną niż klaps, bądź dać wspominanego klapsa, który wywołał poruszenie na forum ;) Jednak opowiadając się za drugą opcją uważaj, bo możesz być postrzegana jako osoba niecierpliwa i leniwa, a co najgorsze mało inteligentna... Przemyśl sprawę i nie podejmuj pochopnie decyzji... ;) Trzymam kciuki za właściwy wybór i życzę poprawy w postawie dwulatka ;)
Przede wszystkim niech uważa na widzów- link jak to się może skończyć wklejałam wcześniej. Bez względu na to czy jesteśmy za czy przeciw, prawo mamy takie, a nie inne. I radzę o tym pamiętać szczególnie w miejscach publicznych- konfidentów nie brakuje.
- Dołączył: 2011-09-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 11257
10 maja 2012, 22:58
Autorka wyraźnie napisała, że jest przeciwnikiem klapsów, więc myślę, że zastosuje inne metody. I cóż, ja właśnie tak postrzegam osoby bijące dzieci: albo jako niepanujących nad nerwami furiatów, albo jak osoby mało oczytane i mające zbyt małą wiedzę, żeby zrozumieć, że karać można inaczej niż klapsem.
Osobiście jestem osobą niecierpliwą i nerwową, a moje dziecko ma silną osobowość i nie da sobie w kaszę dmuchać. Czasem bardzo dużo wysiłku kosztuje mnie zapanowanie nad sobą, ale wiem, że nie naruszając nietykalności fizycznej mojego dziecka postępuję słusznie. Nie biję, nie krzyczę, nie straszę, czyli nie stosuję metod, które stosowano kiedyś. A zatem muszę czytać, muszę oglądać Supernianię, czytać książki o psychologii dziecka, muszę szukać sposobów. Dlaczego mam uważać ludzi idących na łatwiznę za osoby, które w wychowanie dziecka wkładają dużo pracy i wysiłku umysłowego?