Temat: do mężatek, proszę - mieszkać obok rodziców?

Hej :)
Dużo naczytałam się o młodych małżeństwach, które mieszkają z rodzicami, mają problemy z nimi i takie tam, dlatego
postanowiliśmy, że zamieszkamy osobno. Niestety to jest ta sama działka co moich rodziców, a dom będzie stał tak około 50 metrów dalej, dlatego codzienny kontakt murowany. W dodatku droga dojazdowa ta sama. Zastanawiam się czy to może jakoś wpłynąć na związek mój i mojego męża.
Dziewczyny, może i Wy jesteście w takiej sytuacji.Pomóżcie, proszę. Macie jakieś problemy z tym. Czy rodzice się za bardzo interesują?
Myślę że to nie wpłynie w żaden sposób na Wasze małżeństwo. I na pewno nie w taki sposób jak byście mieszkali z rodzicami w jednym mieszkaniu ;) Zresztą my też w tej kwestii byliśmy od początku zgodni, lepiej trochę ubożej mieszkać niż z rodzicami ;) oczywiście nie żebyśmy mieli coś do rodziców ;) ale lepsza jest większa odległość :P
Ja się właśnie tego obawiam, bo będę musiała mieszkać na jednym podwórku z teściami przyszłymi, a niestety jak już zdążyłam poznać teścia to ciężko to widzę. Panowie oczywiście a w tym przypadku mój narzeczony nie widzi problemu. Nie chce się przeprowadzać, bo chce pomóc rodzicom. I takie błedne koło.
Pasek wagi
Kurcze, Tygrysku84 to faktycznie porażka, ale może jakoś kontakty się ułożą.
A mnie dopadł kolejny problem... Bo po poważnej rozmowie z moim lubym okazało się, że on ma inne plany na przyszłość. Kurcze, może to chodzi o światopogląd, albo już sama nie wiem. Ja wychowałam się w rodzinie gdzie kładło się nacisk na wykształcenie, naukę, żeby nie musieć tak harować ciężko jak rodzice.. rozumiecie. Natomiast D. żył w małej wioseczce na gospodarce. Nie miał czasu na naukę, nie chciało mu się, nie ma matury. Bardzo mu się ta gospodarka spodobała i chce żebyśmy mieszkali w jego domu rodzinnym bo mógłby trochę zainwestować i właśnie tym się zająć w przyszłości.  Ja z drugiej strony chciała bym pójść na studia i dostać jakąś prace bardziej urzędniczą.  Kurcze baaardzo go kocham, ale nasze nie mogę miedzy nami znaleźć czegoś co nas połączy w tym życiu POMOCY!!!!!

oo fajny temat. Też mam taki problem. Obok domu rodzinnego mamy drugą działkę gdzie jest postawiony drugi dom w stanie surowym i jest wersja, że możemy z moim tam zamieszkać. Ja nie widzę problemu. Chcą nam dać dom, blisko rodzice jakby trzeba było dziecko podrzucić albo coś ale jakby nie było działka obok. Tylko mojemu to się nie podoba. Jak na razie wykręca się, że stan surowy i nie stać nas na ogarnięcie go (jeśli chodzi o to to zanim się wprowadzimy to stan będzie zdatny do zamieszkania) i chyba chodzi mu o rodziców obok ale nie chce się przyznać.

oOobombakalorycznaoOo napisał(a):

oo fajny temat. Też mam taki problem. Obok domu rodzinnego mamy drugą działkę gdzie jest postawiony drugi dom w stanie surowym i jest wersja, że możemy z moim tam zamieszkać. Ja nie widzę problemu. Chcą nam dać dom, blisko rodzice jakby trzeba było dziecko podrzucić albo coś ale jakby nie było działka obok. Tylko mojemu to się nie podoba. Jak na razie wykręca się, że stan surowy i nie stać nas na ogarnięcie go (jeśli chodzi o to to zanim się wprowadzimy to stan będzie zdatny do zamieszkania) i chyba chodzi mu o rodziców obok ale nie chce się przyznać.


Identyczna sytuacja, tylko mój D. lubi moich rodziców tylko te pieniądze ehh
Ja nigdy nie chciałabym mieszkać u rodziców ani obok nich, ani teściowych. Wystarczy że teraz nie mam prywatności, nie zniosłabym tego w przyszłości, wiecznego wtrącania się, przychodzenia itp.itd.
U mnie teściowa i babcia ex meża tak się wpieprzali a nasze życie , że po 13 latach doszło do rozwodu . Mieszkaliśmy razem z babcia ex , a teściowa kilka metrów dalej .
My zmieszkalismy z rodzicami od razu po slubie. mielismy swoje pietro, jedynie wspolna klatka ale przez to nasze malzenstwo prawie sie rozsypalo. na szczescie udalo sie uratowac w pore to malzenstwo dzieki decyzji o wyprowadzce. Juz rok mieszkamy osobno jakies pół kilometra  od nich, ale 50 m to malo moim zdaniem. To zalezy jeszcze jakich masz rodzicow. Jesli lubia kontrolowac co robicie to jak tylko beda widzieli ze gdzies wchodzicie, albo pzyjezdzacie to zaraz sie beda pytali, zastanawiali i byc moze jak moi spekulowali i dopowiadali sobie rozne historie. Jesli masz spoko staruszkow, ktorzy zajmuja sie swoim zyciem, a nie czyims, to spoko :)
a moi do dzis twierdza ze sie nigdy nie wtracaja do dzieci hahah :P

Zala21 napisał(a):

Kasiula, to nie zależy od charakterów, wierz mi.Rodzice zawsze się wtrącają, zawsze chcą "dobra swojego dziecka" więc w czasie głupiej kłótni kłócą się cztery osoby a nie dwie.Wspólne mieszkanie to nic ciekawego.


potwierdzam.....przez moje klotnie z mezem, co powodowalo ze ojciec slyszal i sie wtracal, popsuly sie stosunki mojego meza z moimi rodzicami i trwa to do dzis. Ciezko jest potem naprawic relacje osob, ktore nie posiadaja wiezów krwi :/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.