- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 83
23 kwietnia 2012, 21:50
Też swojej nie lubiłam przez podobne rzeczy.
A gdy niedługo potem zmarła, dopiero zrozumiałam, że robiła to, bo mnie kocha.
Nie psiocz, tylko doceniaj to uczucie, którym Cię darzy. Wyobraź sobie, jakie życie byłoby bez jej wsparcia.
- Dołączył: 2005-07-28
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1146
23 kwietnia 2012, 21:51
niektórymi nie da się rozmawiać ;p zwłaszcza jak im hormony buzują, wiem po sobie ;p może matką nie jestem, ale jak mam PMS to jestem na nie ze wszystkim, i koparkami się do mnie nie dotrze. Więc może ww. mama jest też taka? Zazdroszczę kobietom tutaj się wypowiadającym, które nie mają burz hormonów i które nie są wtedy takie, że bez kija nie podchodzić ; ]
- Dołączył: 2011-04-02
- Miasto: Grudziądz
- Liczba postów: 282
23 kwietnia 2012, 21:54
Pewnie przechodzi menopauzę .
A tak na serio, ja bym nie słuchała, zawsze olewam, tzn staram się, mimo, że boli. Zakładam słuchawki na uszy i mogą sobie mówić ile chcą, ja am to w dupie.
- Dołączył: 2005-11-25
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 11587
23 kwietnia 2012, 22:10
sosta napisał(a):
Elviska napisał(a):
Kochana jeśli jak to określiłaś mama nie ma obowiązku całować jej po rękach za dobre stopnie, to również niech nie ma obowiązku jej KRYTYKOWAĆ za złe. Bo co innego motywacja a co innego krytyka na każdym kroku.
Oczywiście, matka nie powinna jej krytykować, ale biadolenie, że nikt jej nie docenia w niczym nie pomoże. Czytając wypowiedź autorki mam wątpliwości, co do jej dobrych stopni (przynajmniej z języka polskiego), dlatego nie dziwię się matce, że nakłania ją do nauki. Nie twierdzę też, że matka nie powinna chwalić za dobre stopnie, ale jeśli tego nie robi, to świat się nie kończy.
Chyba w ogóle nie znasz nawet podstaw wychowania. to oczywiste, ze dziecom zalezy na aporbatach matki. A uczenie powinno sie opierać na nagrodach (słowne też się wliczają) a nie wyłacznie karach.
- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 2879
23 kwietnia 2012, 22:19
Wiem,że to mało pocieszające ale nadejdzie moment(kiedyś),że zaczniesz lepiej dogadywać się z mamą.Póki co przyjmij jej charakter" na klatę po męsku."Musisz to przetrwać.Moja mama też jest ciężka momentami ale ja już jestem mniej nerwowa bo dorosłam i po prostu przyjmuje wszystko z lightem:)Nie przejmuj się docinkami,miałaś potrzebę się"wygadać" i dobrze,że tu napisałaś,nie ważne czy poprawnie.
24 kwietnia 2012, 00:04
paranormalsun napisał(a):
sosta napisał(a):
Elviska napisał(a):
Kochana jeśli jak to określiłaś mama nie ma obowiązku całować jej po rękach za dobre stopnie, to również niech nie ma obowiązku jej KRYTYKOWAĆ za złe. Bo co innego motywacja a co innego krytyka na każdym kroku.
Oczywiście, matka nie powinna jej krytykować, ale biadolenie, że nikt jej nie docenia w niczym nie pomoże. Czytając wypowiedź autorki mam wątpliwości, co do jej dobrych stopni (przynajmniej z języka polskiego), dlatego nie dziwię się matce, że nakłania ją do nauki. Nie twierdzę też, że matka nie powinna chwalić za dobre stopnie, ale jeśli tego nie robi, to świat się nie kończy.
Chyba w ogóle nie znasz nawet podstaw wychowania. to oczywiste, ze dziecom zalezy na aporbatach matki. A uczenie powinno sie opierać na nagrodach (słowne też się wliczają) a nie wyłacznie karach.
W LO jak przyniosłam 5 albo 4 i mama mi nie powiedziała mi głupiego "fajnie że ci się to udało" to następnym razem mi się nie chciało. Do pewnego wieku, większość z nas traktuje szkołę jak karę za najcięższe grzechy i nie myśli "robię to dla swojej przyszłość" tylko myśli "ja pie*dolę jutro znowu 7 godzin w tej zasranej budzie". Więc głupie powiedzenie przez rodzica "super że ci poszła ta klasówka" daje zarąbistą motywację. Ja się nigdy uczyć nie lubiłam (co nie zmienia faktu że nigdy nie miałam najmniejszego problemu z niczym) jak to się mówi ?? "zdolna ale leniwa". W podstawówce jechałam na paskach ale w gimnazjum odpuściłam, jak mi mama obiecała 3 stówy, a tata 4 stówy to miałam pasek bez problemu w drugiej klasie. Motywacja rodziców (nie tylko pieniężna) jest ważna, jak nie najważniejsza. W wieku 15-17 lat często przechodzi się tzw. bunt, i wtedy najchętniej walnęło by się to szkołę w cholerę, i wtedy właśnie potrzebni są rodzice.
Edytowany przez Elviska 24 kwietnia 2012, 00:05