11 kwietnia 2012, 20:33
To jest dla mnie jak jakaś wielka, niewyjaśniona zagadka. Nie mówcie mi, że gdy jesteś zadowolona i czujesz się słit ze swoim misiaczkiem to znaczy, że łączy Was miłość. Pytam się zupełnie poważnie. Jeżeli nie ma miłości to co jest? Przyzwyczajenie? Żądza pieniądza? Czy chęć stabilizacji i z bezpieczeństwa?
Jak nazwać miłość, co wtedy czuje człowiek, nie mylcie tego z zauroczeniem.
Jestem z moim ??? chłopakiem ??? prawie 4 lata i nie wiem... Gdy patrze na niego coś czuję, ale co to? Czy to miłość? A jeśli to ona to skąd niby mam to wiedzieć? Ostatnio tyle w moim życiu pytań bez odpowiedzi. Gubię się w tym wszystkim.
Koleżanki, pomóżcie!
- Dołączył: 2009-03-11
- Miasto: Kopenhaga
- Liczba postów: 408
11 kwietnia 2012, 20:39
Dla mnie miłość to uczucie, że chcesz dla tej osoby wszystkiego co najlepsze i wiesz że ona też tego chce dla Ciebie... ale to moja osobista definicja może i mylna..
11 kwietnia 2012, 20:39
Dla mnie miłość to właśnie to uczucie, którego nie da się określić.
Ufasz komuś, akceptujesz jego wady, wybaczasz różne wypadki, starasz się go zrozumieć. To kompromisy i bycie z kimś mimo wad.
Myślisz o nim, martwisz sie, pociąga Cię fizycznie.
Ale czy taka gdzie obie osoby czują to samo jednocześnie istnieje?
- Dołączył: 2011-11-27
- Miasto: Sosnowiec
- Liczba postów: 642
11 kwietnia 2012, 20:43
miłość istnieje, ale to jedna z niejmniej definiowalnych rzeczy, bo dla każdego znaczy co innego...
11 kwietnia 2012, 20:43
Miłości raczej nie można zdefiniować, ma zbyt wiele form...
- Dołączył: 2012-02-08
- Miasto: Pieczara
- Liczba postów: 1763
11 kwietnia 2012, 20:43
Szczerze mówiąc ja się nigdy nie zastanawiałam nad tym, czy "miłość" istnieje i czym ona na dobrą sprawę jest. To wyraz stworzony na potrzebę zdefiniowania uczuć i emocji, które przecież same w sobie są niekiedy bardzo zawiłe. Jest to wyraz nieostry, są różne rodzaje miłości, każdy pojmuje ją inaczej. Lepiej zdać się po prostu na instynkt i czerpać przyjemność z chwili...nie myśleć o tym za dużo. :)
11 kwietnia 2012, 20:44
Dla mnie miłość to takie trochę patologiczne i całkowicie bezsensowne uczucie, kiedy robisz rzeczy całkowicie pozbawione jakiejkolwiek logiki, kiedy możesz cierpieć i sprzeciwiać się całemu światu dla jednej, jedynej osoby, w głębi duszy czujesz, że wybaczysz wszystko, chcesz jedynie jego/jej dobra. Taka trochę nawet czasami forma masochizmu: ale piękna, nie mówię, że nie. Tym jest dla mnie miłość i tak - istnieje. Przynajmniej taka.
- Dołączył: 2011-06-25
- Miasto: Neverland
- Liczba postów: 626
11 kwietnia 2012, 20:47
Love is like magic,
magic doesn't exist.
- Dołączył: 2010-10-04
- Miasto: Nieznano
- Liczba postów: 5421
11 kwietnia 2012, 20:58
akceptujesz wady partnera i kochasz go pomimo ich....
nie możesz bez niego żyć....
chcesz jak najlepiej dla tej osoby....
tęsknisz...
myślisz....
- Dołączył: 2012-02-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1875
11 kwietnia 2012, 20:59
Jaki filozoficzny wątek dzisiaj :) Myślę, że tak jest to jakaś grup uczuć i emocji dotyczących drugiej osoby plus współgrające feromony w sumie cholera wie co to jest ale jest :) czy to tylko chemia zachodząca w mózgu czy istnieje tylko emocjonalnie. Ciężkie pytanie zadalaś. :)