- Dołączył: 2012-04-03
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 29
8 kwietnia 2012, 23:38
Dziękuję wzzystkim za odowiedzi:)
Edytowany przez L4urk4 10 kwietnia 2012, 10:52
- Dołączył: 2012-03-23
- Miasto:
- Liczba postów: 1446
8 kwietnia 2012, 23:42
Cóż... On nie robi problemu...
- Dołączył: 2012-02-18
- Miasto: Katmandu
- Liczba postów: 1541
8 kwietnia 2012, 23:47
Dopóki jedna osoba nie narzuca drugiej swojego punktu widzenia - nie widzę w tym problemu, by być w związku z osobą innej wiary niż moja. Obie strony muszą wyjść na przeciw i dojść do konsensusu, bo póki co on robi krok do przodu ku waszej wspólnej przyszłości - a Ty stoisz w miejscu. Jestem katoliczką, ale nie uważam, że wiara świadczy o człowieku. On jest ateistą, ale równie dobrze może być świetnym człowiekiem, świetnym mężem i ojcem dla Twoich dzieci. Sytuacja analogiczna - nie każdy katolik zachowuje się tak jak na katolika przystało.
- Dołączył: 2012-01-14
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 694
8 kwietnia 2012, 23:50
Chyba ważniejsze jakim się jest człowiekiem , a nie w co się wierzy.
Ślub kościelny bym sobie odpuściła.
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Brussel
- Liczba postów: 13213
8 kwietnia 2012, 23:54
Jesli cie kocha to napewno nie bedzie problemu z dziecmi porozmawiaj z nim o swoich rozterkach
8 kwietnia 2012, 23:58
Ja katoliczką nie jestem choć w Boga wierzę, chłopak jest bardziej tym tzw "wierzącym, niepraktykującym" Oboje potrafimy iść na kompromisy, więc problemu u nas nie ma.
Ja od samego początku mu mówiłam, że jakby miał być ślub to tylko cywilny chcę. Potrafił to zaakceptować, ale zdążył mnie przekonać do kościelnego. Teraz w sobotę byłam z nim w kościele poświęcić jedzenie. Nie było to dla mnie problemem. Podobnie jak zrobienie typowych katolickich świąt w domu (bo mieszkamy razem), zresztą dla mnie to bardziej tradycja rodzinna niż religijna
Jeżeli chodzi o dzieci to jeszcze nie wiemy do końca jak to będzie wyglądało ze względu na to, że w tej chwili nie wiemy czy będziemy brać jednak kościelny. Wszystko okaże się po zaręczynach jak zaczniemy oficjalnie załatwiać sprawy ze ślubem. Jeżeli usłyszymy, że kościół chce 800zł za ślub i nie spuści z ceny to rezygnujemy z tego wyłudzania. A jak będziemy bez kościelnego to nie wiem czy będę chciała dzieci pakować w taką instytucję. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy po tym jak dowiedzieliśmy się jakie ceny ślubów są mniej więcej w kościołach.
Czyli rozmowa, rozmowa, rozmowa i umiejętność kompromisów
u obojga
Edytowany przez tatti 9 kwietnia 2012, 00:07
- Dołączył: 2012-04-08
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 6
9 kwietnia 2012, 00:09
Przepraszam że się wtrącę, ale przede wszystkim warto by z nim o tym szczerze pogadać. Po za tym kompromis kompromisem. Jednakże małżeństwo to poważna sprawa - na całe życie. Światopogląd, religia, zasady, to wartości, którymi żyjemy, kierujemy się i są związane z naszą osobą, określają po części kim ja jestem, w takim razie nie można tego problemu bagatelizować. Jak najbardziej słuszne są twoje obawy co do konfliktów, problemów. Dlatego najlepiej szczerze na ten temat porozmawiać i wyrazić również swoje obawy. Tym bardziej, że to temat idealny na czas narzeczeński. Po za tym nawet jak nie robi druga osoba problemów, to czy nie uważacie, że lepiej mieć w małżeństwie, a zwłaszcza w wychowywaniu dzieci wsparcie niż osobę obojętną, która siedzi sobie wygodnie w foteliku z założonym rękami. Nie mniej nie można skazywać go od razu na przegranej. Ibiza 1984 ma racje - może okazać się super mężem, ojcem... Porozmawiajcie... Sorki za wtrącenie ;)
9 kwietnia 2012, 00:15
danielw napisał(a):
Przepraszam że się wtrącę, ale przede wszystkim warto by z nim o tym szczerze pogadać. Po za tym kompromis kompromisem. Jednakże małżeństwo to poważna sprawa - na całe życie. Światopogląd, religia, zasady, to wartości, którymi żyjemy, kierujemy się i są związane z naszą osobą, określają po części kim ja jestem, w takim razie nie można tego problemu bagatelizować. Jak najbardziej słuszne są twoje obawy co do konfliktów, problemów. Dlatego najlepiej szczerze na ten temat porozmawiać i wyrazić również swoje obawy. Tym bardziej, że to temat idealny na czas narzeczeński. Po za tym nawet jak nie robi druga osoba problemów, to czy nie uważacie, że lepiej mieć w małżeństwie, a zwłaszcza w wychowywaniu dzieci wsparcie niż osobę obojętną, która siedzi sobie wygodnie w foteliku z założonym rękami. Nie mniej nie można skazywać go od razu na przegranej. Ibiza 1984 ma racje - może okazać się super mężem, ojcem... Porozmawiajcie... Sorki za wtrącenie ;)
Szkoda, że nie każdy tak podchodzi do tematu. Ja religię traktuję poważnie i jeżeli deklarowałabym się jako katoliczka to by to coś dla mnie znaczyło i miałabym względem tej wiary pewne obowiązki, a, że mi akurat katolicyzm nie podchodzi, ogólnie religie mi nie podchodzą żadne to nie przynależę nigdzie. Jedynie wierzę w Boga i dlatego też nie chcę dla samej szopki przed ołtarzem brać tam ślubu, jak to sporo osób bezmyślnie robi.
Jednak Twój chłopak z tego co wyczytałam też ma chyba konkretne powody ateizmu, więc jak pisałam wcześniej rozmowa jest najważniejsza i to z nim nie z nami
- Dołączył: 2012-04-03
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 29
9 kwietnia 2012, 00:17
danielw-nie wtrącasz się, przeciwnie, bardzo pomagasz:) Właśnie chdzi o ten światopoglad, który jest zupełnie inny niż mój...Ja jestem rodzinna, towarzyska, przyjacielska-uwazam ze jeśli jakaś przyjaciołka ma problem to ja rówineż go mam. Natomiast on- powiedziałabym wyalienowany, nie ma przyjaciół, nie jest bardzo blisko ze swoją rodziną, "nie potrzebuje przyjaciół"itp itd.
Tatti- u nas nawet nie ma opcji żeby poszedł chociaż poświęcić jajka-on uważa że jest to śmieszne, żebym nie żartowała-gdy się go spytałam czy był poświęcić-nawiasem(nie był, a w domu mial sniadanie wielkanocne bez swieconego pokarmu, to jest dla mnie smieszne, jesli juz nie wierzą to po co w ogole to obchodzą??)