Temat: studia, facet, życie, pomocy.

EDIT
Dziękuję za wszystkie opinie, rady i słowa wsparcia ;)
Myślę, że przerwę te studia, jeśli znajdę pracę. Od jesieni zacznę szkołę policealną lub zacznę inne studia jeśli mnie oświeci, na jakie bym chciała pójść.
---------------------------------------------------------------------

Cześć. Mam nadzieję, że założyłam temat w dobrym wątku.

Kochane Vitalijki, niejednokrotnie widziałam tu na forum jak doradzacie innym, postanowiłam, że ja też spróbuję przedstawić Wam mój problem.

Studiuję pedagogikę na I roku. Jestem już po praktykach i kilku hospitacjach i jestem trochę zaniepokojona swoimi odczuciami, bo wydaje mi się, że to nie to, co chcę robić. Całe LO byłam przekonana, że zostałam stworzona do pracy z dziećmi, a teraz czuję, że wejście w rolę nauczyciela będzie dla mnie jak skazanie na dożywocie. Nie wiem, jak to określić inaczej i czemu tak jest.
Nie wiem, co zrobić. Aktualnie utrzymuję się sama z narzeczonym (ja mam 20, on 22 lata) na wynajętym pokoju ( w mieszkaniu typowo studenckim) z tym że on pracuje, ja się uczę + dorabiam. Zaczyna trochę nas to męczyć, bo on wyłazi ze skóry i dorabia, żebyśmy mogli coś odkładać i upiera się, że mam studiować, a ja wcale nie chcę, bo wolałabym wieść skromne życie z jakąś prostą pracą, w ciasnym, ale własnym mieszkaniu i mieć świadomość, że obydwoje wrócimy z pracy i nie będzie stresu, że jutro sesja, kolokwium albo że współlokatorzy znów robią imprezę.
Mam nadzieję, że nie potraktujecie mnie jako infantylną, która nie wie nic o życiu i jest leniwa i po prostu nie chce się uczyć i szuka wymówki (tak mnie skomentowała "przyjaciółka", której chciałam się poradzić), tylko pomożecie znaleźć jakieś za i przeciw.
Ja aktualnie uważam, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie zostawić te studia (skoro i tak nie ma przyszłości dla młodych pedagogów), podjąć się jakiejś pracy w sklepie i na jesień zacząć naukę jakiegoś praktycznego zawodu w szkole policealnej.
Nie mam dużych wymagań od życia, marzy mi się tylko spokojne, skromne życie...
Pomóżcie i dziękuję, jesli ktoś to wszystko przeczytał.
:)
W pierwszym momencie chciałam Ci poradzić, żebyś zaczęła inne studia, może bardziej przyszłościowe / interesujące dla Ciebie. Ale skoro jak sama piszesz nie wymagasz wiele od życia to myślę, że Twój pomysł jest trafiony. Zrezygnuj ze studiów, poszukaj pracy i rób kursy, możesz też zacząć się uczyć jakiegoś języka. Tak czy inaczej zrobisz jak zechcesz, życzę powodzenia! :-)
Ja tez jestem na pierwszym roku pedagogiki i czym bluzej do konca studiow tym bardziej sie zastanawiam czy to praca dla mnie. To nie jest wcale takie proste jak by sie wydawalo pozatym nie wiem czy dzieci+ja to dobre polaczenie:)

jasmina180 napisał(a):

unodostress napisał(a):

jakaś mało ambitna jesteś. ja bym zmieniła studia
to że nie marzy mi się super kariera zawodowa to nie znaczy, że jestem mało ambitna - swoje pokłady energii wolę zostawiać gdzieś indziej po prostu...


unodostress napisał(a):

jakaś mało ambitna jesteś. ja bym zmieniła studia

To, że ktoś nie chce studiować to oznacza, że jest mało ambitny ? Ludzie trzymajcie mnie bo padnę ;o
Dokładnie tym bardziej, że masz wspaniałego chłopaka obok :) razem sobie poradzicie tym bardziej, że on z tego co czytałam chce dla Was dobrze. Życzę powodzenia
hm... ja jestem na 3cim roku studiów inżynierskich, wiec temat rzucania studiów, dramatów sesyjnych przeżyłam całkiem niedawno ;)
Po pierwsze - nie powinnaś całkowicie rezygnować z nauki, na rzecz pracy. Ciężko jest wrócić do szkoły, kiedy jesteś osobą pracującą i masz całkiem zadowalający dochód.  Po drugie - jeżeli nie kręcą Cię akurat te studia, faktycznie - olej, ale nie rezygnuj ( Twój facet ma rację !! teraz jest najlepszy czas do nauki). Znajdź coś, jakiś kierunek, który będzie Cię cieszył, stawiał nowe wyzwania przed Tobą,  zmuszał do mobilizacji.
Po trzecie - jeżeli faktycznie, ci współlokatorzy robią takie imprezy - wiej z stamtąd, bo to nie są warunki do skupienia, nauki !!

Nie raz sama myślałam, że chcę rzucić studia. Ale po czasie, dochodzę do wniosku, że nie tyle był to problem kierunku, ale tego.. że coś mi nie szło :) Wiesz, nie znam Cię, ale może potrzeba trochę mobilizacji, małych zmian i wszystko będzie dobrze ? :)

Piszesz, że chcesz wieść skromne życia - ok, taki wybór. Ale czy czasem nie "odrzucasz" marzeń o pięknym mieszkaniu, własnym samochodzie i satysfakcji z poziomu życia, bo złapałaś dołka, bo wszystko Cię trochę przytłoczyło ? Poza tym, życie bez stresu .. hm.. jeszcze nie wiem, jak to jest pracować na pełen etat i wracać do faceta do domu po ciężkim dniu pracy.. Ale jak coś wkurza, boli, stresuje - dla mnie są to impulsy, że żyję i mam się dobrze ;)

WIĘCEJ WIARY W SIEBIE i będzie super :* Trzymam kciuki za satysfakcjonujący finał :))
marta.Ry z nauką akurat nie mam problemów, ostatnia sesja zdana na 4 i 5, atmosfera i dziewczyny w grupie super, więc to raczej nie tak, że "coś nie idzie" :)
no to świetnie ! A rodzice, rozmawiałaś z nimi ?

Jeśli kierunek Ci nie odpowiada i doszłaś do wniosku, ze to jednak nie to, powinnaś go zmienić. Mój narzeczony studiował przez 2 lata coś w czym był bardzo dobry. Stwierdził jednak, że to nie to co chce robić w życiu. Zmienił studia, ma swoją firmę, na tamte ma zamiar jeszcze wrócić i je "dokończyć". 
Co do tego skromnego życia - niejedna tak myślała(bardzo dużo moich koleżanek, a ostatnio moje 2 kuzynki), ale jak przyszło im tak żyć, to stwierdziły, ze chciałyby jednak czegoś lepszego. Że rola matki, zony i gosposi domowej czy pracującej na 2 zmiany by utrzymać by spłacać kredyt za mieszkanie im się przejadła, większość już się rozstała ze swoimi mężami/facetami - głównie poszło o pieniądze i domowe obowiązki. Facet, który harował cały dzień nie chciał po powrocie do domu odciążać żony w niańczeniu dziecka, sprzątaniu itp. To może Cię spotkać w każdej sytuacji, ale... ZAWSZE LEPIEJ CHODZIĆ W GARNITURZE NIŻ W STROJU ROBOCZYM.
Myślę, że dobrym rozwiązaniem jest praca + studia zaoczne :)
marta.Ry jestem już "usamodzielniona" i od osiągnięcia pełnoletności odcięłam się od rodziców pod względem finansowym i podejmowanych decyzji życiowych :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.