- Dołączył: 2012-03-01
- Miasto: Milanówek
- Liczba postów: 62
31 marca 2012, 17:01
No to od początku. Od około listopada moja mama narzeka na mnie, że nic nie robię jaka ja to leniwa bez serca. Od około miesiąca to staje się coraz cięższe. Moja mama coraz ciężej pracuje i nie ma czasu na nic prócz pracy i kilku godzin snu. Może nie utrzymuję takiego porządku jakby chciała, sprzątam zbyt rzadko, ale ja też nie leżę. Od 8.00-9.00 do 15.30 w szkole, a potem we wtorki i czwartki angielski dodatkowy od 17.20 do 18.50 (ale kończy się zazwyczaj o 19), w te dni szybko jadę rowerkiem do domu, aby coś zjeść i szybciutko na angielski. Wracam około 19.20 do domu i nawet się podrapać po dupie nie mogę za przeproszeniem, bo nam tyle zadają i mamy na prawdę dużo sprawdzianów. W środy mam wolontariat, żeby mieć te kilka punktów więcej na koniec gimn. i lepszą ocenę z zachowania. W poniedziałki zazwyczaj mi coś wypada (pouczyć braciszka albo ogarnąć wszystkie zadania domowe z całego poprzedniego tygodnia) a w piątek padam na twarz ze zmęczenia. W soboty mam lekcje gitary, a potem kilka chwil dla siebie (czytam książki, ćwiczę, raz na ruski miesiąc spotkam się z przyjaciółką). W niedziele staram się pomóc w czymś (ugotowanie obiadu tego typu) ale słyszę tylko "idź stąd". Mama uważa mnie za bestie bez serca, bo nic nie pomagam. Ciągle mówi tylko jaką to ma wyrodną córkę i mi tylko wypomina jaka jestem. W wakacje zawsze pomagam mamie w pracy (mama ma stoisko z warzywami, także naszymi), zbieram plony (codziennie lub co 2 dni są 2 długie namioty ogórków i 1 pomidorów do zebrania) i staram się utrzymać dom w jakimś porządku. Tylko że teraz tego nie robię i w tym jest problem. Rodzice zawsze powtarzali mi i mojemu bratu że nauka jest najważniejsza. Ja się staram jak mogę żeby utrzymać ten poziom co teraz i poukładać życie poza szkolne, ale brakuje mi czasu na zwykłe utrzymanie porządku w domu :/
Mówiłam mojej mamie, ale ona stwierdza że mogłabym się bardziej postarać. Ciągle do mnie mówi, że na święta nic nie ugotuje, nie posprząta. A my wraz z moim tatą i bratem będziemy sobie sami radzić z gotowaniem, bo ona palcem nie kiwnie, bo jej nie szanujemy.
Nie wiem już sama czy to moja wina i co mam zrobić.
31 marca 2012, 17:07
straszna sytuacja .... hmm .. brutalne to co teraz powiem, ale faktycznie zmów się z tatą i bratem i naprawdę przez kilka dni nic nie róbcie - to mama może przejrzy na oczy ..... Trzymam kciuki!
- Dołączył: 2011-04-29
- Miasto: Sanok
- Liczba postów: 1655
31 marca 2012, 17:12
olenkawi napisał(a):
straszna sytuacja .... hmm .. brutalne to co teraz powiem, ale faktycznie zmów się z tatą i bratem i naprawdę przez kilka dni nic nie róbcie - to mama może przejrzy na oczy ..... Trzymam kciuki!
\
Ty chyba zwariowałas...matke maja szantażować, kobieta sobie żyły wypruwa, a oni mają jej cos udowadniać. Wiesz jaka to cięzka praca ile ta kobieta codziennie musi przerzucić kilogramów...
Lepiej zmówicie sie z bratem i ojcem i bardziej jej pomóżcie, podział obowiazków i kazdy sie stara bardziej
31 marca 2012, 17:12
Twoja mama chyba jest przepracowana i swoje humory przelewa na Ciebie (i chyba na innych domowników też? - skoro wspomniałaś, że mówiła, że nic nie będzie Wam gotować na święta)... W każdym razie myślę, że przydałby się Twojej mamie urlop.
A jeszcze ważne pytanie: w jakim wieku jest Twoja mama? Może to menopauza? Wtedy kobiety czasami są nieznośne ;p Widzę to po swojej mamie - humory, humorki, drażliwość, krytykowanie... ;p ale puszczam to mimo uszu... no i mieszkam aktualnie bez rodziców, więc nie jest to takie uciążliwe ;p
31 marca 2012, 17:16
Sakti napisał(a):
olenkawi napisał(a):
straszna sytuacja .... hmm .. brutalne to co teraz powiem, ale faktycznie zmów się z tatą i bratem i naprawdę przez kilka dni nic nie róbcie - to mama może przejrzy na oczy ..... Trzymam kciuki!
\Ty chyba zwariowałas...matke maja szantażować, kobieta sobie żyły wypruwa, a oni mają jej cos udowadniać. Wiesz jaka to cięzka praca ile ta kobieta codziennie musi przerzucić kilogramów...Lepiej zmówicie sie z bratem i ojcem i bardziej jej pomóżcie, podział obowiazków i kazdy sie stara bardziej
Nie zwariowałam ..... popatrz z drugiej strony matka nie docenia tego co rodzina robi dla niej ..... ja nie chcę i nie będę nikogo oceniać ani karcić anu bronić .... mam 32 lata i do 30 mierzyłam wszystkich swoja miarą i nie doceniałam pomocy od innych, bo wiecznie albo robili za wolno albo nie tak jakbym ja to sama zrobiła, aż moja rodzina tak mi zrobiła i teraz inaczej na to patrzę .....
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
31 marca 2012, 17:25
Postaraj sie wiecej pomagac robiac mniejsze rzeczy. Mama chyba nie oczekuje od ciebie ze bedziesz codziennie pucowac cale mieszkanie? Rob codziennie cos malutkiego. Umycie umywalki, pozamiatanie w kuchni, przetarcie kurzy z jednej szawki, poukladanie zbednych rzeczy w pokoju-zajmuje 5min. To naprawde niewiele czasu a zauwazalna pomoc.
- Dołączył: 2011-04-29
- Miasto: Sanok
- Liczba postów: 1655
31 marca 2012, 17:28
ja mam 33 lata, moja znajoma ma sklep z warzywami kiedys poprosiła mnie o pomoc... to jest cholerna harówka...
Ta matka nie robi tego dla siebie, nie jest ich słuząca, ze ma im gotowac na swieta a rodzinka ja swiete krowy beda na kanapie leżeć. Wszyscy do roboty po równo bo kobieta-matka to nie jest niewolnica meza i dzieci. I moze ona sie tak wypnie, ze kilka dni nie bedzie nic robić i ciekawe co wtedy
Do autorki... niestety czasy sa ciezkie ale grunt to współpraca i organizacja pracy
- Dołączył: 2012-01-03
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 512
31 marca 2012, 17:29
Nie zwariowałam ..... popatrz z drugiej strony matka nie docenia tego co rodzina robi dla niej ..... ja nie chcę i nie będę nikogo oceniać ani karcić anu bronić .... mam 32 lata i do 30 mierzyłam wszystkich swoja miarą i nie doceniałam pomocy od innych, bo wiecznie albo robili za wolno albo nie tak jakbym ja to sama zrobiła, aż moja rodzina tak mi zrobiła i teraz inaczej na to patrzę .....
Co rodzina robi dla niej? Ale jak to dla niej? To tylko dla matki ma być posprzątane i ugotowane? To raczej pomoc w tym, co ona robi dla nich każdego dnia.
U mnie w domu obiady gotował albo ojciec albo matka, w zależności od tego, kto akurat miał czas. A sprzątało się w sobotę - każdy miał swój przydział, co ma zrobić. 2h i całe mieszkanie było ogarnięte. I nie było wymówek od tego. Każdy miał zrobić co do niego należy i to robił. Nie wyobrażam sobie zostawiania całej opieki nad domem na głowie mamy, która też swoją pracę ma.