Temat: Kolega

Cześć. Mam problem, bo nie wiem czy to ja przesadzam czy mój facet. Po krótce - kolega (utrzymujemy kontakt przez neta, ale nie widzieliśmy się od hmm z dwóch lat czyli odkąd jestem z M, może gdzieś po drodze przez przypadek, ale tak to nie, znamy się nie wiem z 4/5 lat, choć rzadko się wydywaliśmy i tak) przeprowadził się do mojego rodzinnego miasta(wcześniej w pobliskiej wiosce mieszkał) i mnie zaprosił, żeby pogadać, pokazać mi jak mieszka. No i zgodziłam się, M powiedziałam, ale powiedział, że możemy isć do baru, potem jak sie umówiłam mówił że nie mam isć, że od zmienił zdanie i tak dalej. I tak poszłam. No i najpierw obejrzeć jak mieszka i dałam się namówić, żeby zostać i u niego wypić piwa - bo właściwie dla mnie oczywiste jest, że bym M nigdy nie zdradziła, więc w sumie co to za różnica. Nie napisałam M, że zostaliśmy u niego, bo miał na rano do pracy na drugi dzień, tak by sie tylko denerwował, zamierzałam powiedzieć rano(nie jestem teraz dumna z tego pomysłu, ale wtedy wydawał mi się sensowny). No i jak wracałam M nie spał więc mu od razu powiedziałam (rozmawialiśmy przez telefon),on się wściekł strasznie, powiedział, że nie wie co z nami - chodziło mu o kłamstwo, ale w większej mierze o swoje wyobrażenia co tam robiłam. Że musi od nowa planować życie, no i ja przeryczałam noc i dzień. Wrócilam do miasta i się widzieliśmy, był oschły i no nie wiem straszny. Nie jestem dumna z tego, że nie powiedziałam mu prawdy od razu, tylko, że nie chodziło mi o jej zatajenie, od początku zamierzałam mu ją powiedzieć ;/ tyle, że poźniej. Wiem, że staram sie troche siebie usprawiedliwić, ech. No, ale wg mnie to świadczy o strasznym braku zaufania z jego strony. Kazał mi się postawić w jego sytuacji, dobra, nie byłabym za szczęśliwa gdyby szedł się spotkać z koleżanką, ale w życiu bym nie pomyślała, że będzie coś z nią robił i bym go puściła, bo nie jest moją własnością. Jest człowiekiem, ma swój rozum, kocha mnie, więc jeżeli to by nie było co tydzien tylko raz na jakiś czas - każdy potrzebuje ludzi, choć niewielu. Ja teraz i tak walczę o nas, ale powedzcie mi - ja przesadzam z tym, że nie ma do mnie za grosz zaufania? Przecież zdradzać można tak naprawdę wszędzie, ech. Czy on? Nie wiem czy cały post trzyma się ładu i składu, ale dziękuję za odpowiedzi. 
Absolutnie nie masz powodów, żeby czuć wyrzuty sumienia - nie zrobiłaś nic złego. Wręcz nie musisz mu mówić o tym, gdzie spędzasz swój czas, z kim i jak - to jest twoja sprawa, nie musisz się mu spowiadać z każdego swojego kroku. Wydaje mi sie, że przez to, ze z nim jesteś już masz trochę spaczony obraz tego, jak to powinno wyglądać - cóż, ma on na ciebie duży wpływ. ale to cię niszczy, a jemu najwyraźniej nie zależy tak, jak tobie. Zastanów się poważnie nad przyszłością tego związku, bo jeśli on nie jest nawet gotowy o tym porozmawiać.... to nie ma dużych szans na to, ze sobie przy nim życia nie zmarnujesz.
troche dziwne ze mu od razu nie powiedzialas, ja go rozumiem:) jakby jakas dziewczyna napisala taki sam post, tylko zamienila role chlopak-dziewczyna juz od dawna by bylo "na pewno Cie zdradzil, kaz mu zerwac z nia kontakty, zerwij z nim" -.-

Z tego co rozumiem to poszłamś sie z kolegą spotkać w barze a okazało się że poszłaś do niego do domu i zostałaś na noc ?

Ja się nie dziwie twojemu facetowi szczerze mówiąc :D bo ja jakbym była w takiej sytuacji jak on i mój facet został u koleżanki na noc po piwku, koleżanki której ja nie znam to też bym była zła...

To ty zostałaś u tego kolegi na noc? Bo tak czytam, czytam i nie rozumiem.
Jeżeli tak, no to prawdę mówiąc nie dziwię się twojemu chłopakowi. Też by mnie coś takiego zaniepokoiło.

.
Hah nigdzie nie napisałam, że zostawałam u kogoś na noc. To by było już chore;p

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.