Temat: Konflikt jego rodzice i ja

Nie wiem, czemu to piszę. Nie jestem już z tym facetem kawał czasu(ponad rok), to była moja pierwsza miłość, myślałam, że wszystko idzie przezwyciężyć, takie naiwne myślenie, wtedy 19-latki. Boli mnie to do dzisiaj, tzn. to że pozwoliłam, by jego rodzice mnie zgnoili. Bo inaczej tego nazwać się nie da, wyszłam z tego związku z samooceną poniżej zera, z depresją i nerwicą, do dziś mam problem z tym, że nie jestem wystarczająco dobra dla kogoś.
Jego rodzice nigdy mnie nie akceptowali, bo nie studiuję medycyny, tak jak mój (wtedy ówczesny)chłopak. Bo nie mam niewiadomo jakiego pochodzenia(jego mama jest z rodu szlacheckiego). Są lekarzami, więc oczekiwali, że dziewczyna ich syna też nim w przyszłości będzie. Z moim chłopakiem widzieliśmy się rzadko, bo studiujemy w innych miastach, więc spotykaliśmy się tylko w weekendy i inne wolne dni. W listopadzie po trzech miesiącach bycia razem miało miejsce pewne wydarzenie. A raczej seria wydarzeń. W jeden weekend, jego mama nie wpuściła go do domu, gdyż siedział u mnie aż do 23. Myślę, że nie jest to długo zważywszy na fakt, że nie widzieliśmy się dwa tygodnie. Dzwoniła do niego, jak był u mnie i uprzedzała, że jak za chwilę nie wróci to pocałuje klamkę, ale kto by się spodziewał, że mówi prawdę. Odwiozłam go do babci, gdzie spał. Jakieś dwa tygodnie później, było jeszcze gorzej. Jego rodzice zabrali telefon mojego chłopaka i zamkneli się w łazience, by poczytać sms ode mnie. Przeczytali wszystko, po czym jego ojciec zadzwonił do mnie z jego telefonu i powiedział, że mam przestać się spotykać z jego synem, że jestem nieodpowiednia, że jakiego ja słownictwa używam itd.(w sms od czasu do czasu mogło się pojawić jakieś przekleństwo, żadna wiązanka, tylko pojedyńczy wulgaryzm, myślę że pod wpływem nerwów napisany), Nie odezwałam się nic, byłam w szoku, bo to był pierwszy kontakt z jego rodzicami. Myślałam, że to sen, kurcze takie rzeczy nie mogą dziać się naprawdę. Zabrali mu telefon, nie kazali mu jechać do mnie. Kilka godzin później zadzwonili do mojej mamy i powiedzieli jej to samo co mi, dodając, że dla nich jest nie do pomyślenia, że pozwalają ich synowi siedzieć u mnie do tej godziny. Moja mama również była w szoku, że tak wykształceni ludzie mogą posuwać się do takich metod. Byłam zła, że jego rodzice mówią mojej mamie o moim słownictwie(na co dzień naprawdę nie przeklinam, muszę być bardzo zdenerwowana, żeby wulgaryzmy padły z moich ust), gdy ich syn bluzga przy nich, gdy jego słownictwo naprawdę ma wiele do życzenia. Po kilku dniach, odpuścili. Zobaczyli, że to nic nie da.

To był początek związku, kiedy oboje mieliśmy klapki na oczach. Skończyło się na tym, że zerwał ze mną, a na pytanie "co, szukasz dziewczyny z medycyny", nie potrafił zaprzeczyć.(po 2,5 roku związku)
No i tak do dzisiaj, mam w głowie obraz, że jestem niewystarczająco dobra dla kogoś. Spotykam się z różnymi chłopakami, ale nie potrafię się zaangażować, boję się co będzie dalej. Stąd napady depresji, na które cierpię od tamtego czasu.

Miała któraś z was podobne przeżycia? Jak sobie radzić z odrzuceniem innych?

Możesz się tylko cieszyć, że ten związek został zakończony i współczuć jego przyszłej dziewczynie. Tacy "kulturalni" i tak coś wynajdą w niej nie tak, choćby i była z medycyny.
Pasek wagi
Nie pomoga doktoraty kiedy czlowiek chamowaty.
Pasek wagi
zatkało mnie jak to przeczytałam,,,,
 ale uwierz w siebie!
nie wszyscy teście sa tacy sami, ci na któych trafiłaś powinni się leczyć...

No właśnie, wiecie co mnie boli? Że mu się wszystko udaję, że mnie, kiedy wali się życie, kiedy nie radzę sobie z tym wszystkim, on ma wszystko. I jak znam życie, znajdzie tą bogatą dziewczynę, z medycyny. A ja wtedy poczuję się jak dno, bo jest lepsza.
sory ale Ci napisze, że rodzice jak na wykształcenie to mają zachowanie jak ktoś kto skończył trzy klasy podstawówki. W zasadzie nie chodzi tu o wykształcenie zawodowe ale o moralne funkcjonowanie w społeczeństwie. To hrabiostwo takie mądre że żonkę będą dzieciakowi wybierać? Wiesz ci skoro zerwał to widocznie jest dupa i maminsynek jak w tak ważnej sprawie jak uczucie nie umiał sobie z mamusia poradzić to sam nawet skarpetek bez konsultacji z nią nie kupi. Teraz może cierpisz ale przyjdzie taki moment ze sie z tego uśmiejesz. Nie ma sensu z takimi ludźmi się obchodzić. Znajdziesz kogoś kto pokaże Ci jaka jesteś wspaniała i sama w to uwierzysz. A hrabiostwem sie nie przejmuj trafią na taka synową na jaką zasługują Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy. SZCZĘŚCIA ZYCZĘ
pomijając zachowanie jego rodziny , to szczerze powiedziawszy uważam że ten gośc to dupek ,bo ani razu sie im nie postawił co mogłoby im dac do zrozumienia że faktycznie mu na tobie zalezy..ech te chłopy. przypomina mi się film " znachor"  wątek idealny do sytuacji
po prostu to on jest płytki. nie za wiele straciłaś i ja bym się cieszyła że nie weszłam do takiej rodziny bo te czytanie smsów w łazience to jakaś patologia a z niego niezły maminsynek..
stawiał się na początku, potem to raczej ja byłam ta zła. Rodzice załatwili mu przeniesienie do większego miasta, kupili mieszkanie i auto, już nie byłam mu potrzebna, dwa tygodnie po tym, mnie zostawił.
Może to dziwnie zabrzmi, ale ja bardzo współczuję Twojemu byłemu. Ma strasznych rodziców. Nie wyobrażam sobie takiej kontroli ze strony moich, mimo że jestem kobietą. Robią mu ogromną krzywdę. Jeśli się od nich nie uwolni, to może być w życiu bardzo, bardzo samotny i nieszczęśliwy. 

Ach, i rozśmieszyło mnie to szlacheckie pochodzenie. Jeszcze ze strony matki. Rzadko się zdarza, żeby takie szlachectwo sprzed tylu lat było udokumentowane. I jak oni przetrwali w ogóle czasy PRLu?  I przede wszystkim - jakie to ma znaczenie?


Pasek wagi

LadyJo napisał(a):

Może to dziwnie zabrzmi, ale ja bardzo współczuję Twojemu byłemu. Ma strasznych rodziców. Nie wyobrażam sobie takiej kontroli ze strony moich, mimo że jestem kobietą. Robią mu ogromną krzywdę. Jeśli się od nich nie uwolni, to może być w życiu bardzo, bardzo samotny i nieszczęśliwy. Ach, i rozśmieszyło mnie to szlacheckie pochodzenie. Jeszcze ze strony matki. Rzadko się zdarza, żeby takie szlachectwo sprzed tylu lat było udokumentowane. I jak oni przetrwali w ogóle czasy PRLu?  I przede wszystkim - jakie to ma znaczenie?


no widzisz. a moim zdaniem on w końcu znajdzie dziewczynę, która będzie pasować jego rodzicom. I to mnie chyba boli...mimo, że już nic do niego nie czuję.
Nie potrafię po tym wszystkim powiedzieć, że życzę mu szczęścia, a chyba tak powinno być, jeśli się kogoś kochało.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.