Temat: Zaszłam w ciążę, a chłopak zaczął mnie zdradzać

To mój pierwszy list. Jestem w drugim miesiącu ciąży, a mój chłopak mnie chyba zdradza. Fakt, to była wpadka. Obydwoje nie czujemy się gotowi na dziecko, nie szczególnie nam się układało. Wychodzi po nocach, zamyka komputer kiedy podchodzę i chcę zobaczyć co robi, jego zawsze pełna skrzynka SMS-ów nagle jest pusta, nie chce rozmawiać, na Facebook-u zmienił hasło. Przez przypadek usłyszałam kawałek rozmowy telefonicznej, umawiał się z kimś i to na pewno była kobieta. Wszystkie moje pytania zbywa stwierdzeniem, że buzują mi hormony. Sama nie wiem czy ma rację. Jeśli mam to czy warto dla dziecka mu wybaczyć?
>ale to nie znaczy, ze ma sama finansowo odpowiadac za dziecko,
jak sie facet nie chce dokładac do potencjalnie przyszlego dziecka,
 NIECH NIE BZYKA ALBO ZAKŁADA GUMKE!!!!!

jak widac facet chce dawac kase ale na sile nie chce byc rodzina z dzieckiem, bo nie dojrzal do tego.

aguniek1988 napisał(a):

>ale to nie znaczy, ze ma sama finansowo odpowiadac za dziecko,jak sie facet nie chce dokładac do potencjalnie przyszlego dziecka, NIECH NIE BZYKA ALBO ZAKŁADA GUMKE!!!!!jak widac facet chce dawac kase ale na sile nie chce byc rodzina z dzieckiem, bo nie dojrzal do tego.


No co ty? Długo nad tym myślałaś?

Nikt tutaj nikogo na siłę nie trzyma- gość nie chce swojej dziewczyny z dzieckiem, dziewczyna nie chce usuwać ciąży. To jest sytuacja, w której trudno znaleźć jakiś kompromis tak żeby wilk był syty i owca cała.  Rozstali się i tyle. Koniec związku, który przestał ich satysfakcjonować. Różnice nie do pogodzenia, blablabla.
ona juz nie jest jego dziewczyna, i dokladnie to od momentu kiedy oznajmil  ze chce aborcji dla ich dziecka a
ona powiedziala ze urodzi

wiec nie ma mowy o zadnej zdradzie i oszustwie obydwoch dziewczyn. bo on mowil prawde "nie jestem z nia"
a to ze ona nosi jego dziecko nie znaczy ze sa razem


aguniek1988 napisał(a):

ona juz nie jest jego dziewczyna, i dokladnie to od momentu kiedy oznajmil  ze chce aborcji dla ich dziecka a ona powiedziala ze urodziwiec nie ma mowy o zadnej zdradzie i oszustwie obydwoch dziewczyn. bo on mowil prawde "nie jestem z nia" a to ze ona nosi jego dziecko nie znaczy ze sa razem


Mógł najpierw ze swoją (byłą) dziewczyną ustalić, że już nie są razem, nic ich nie łączy i to koniec. A on przecież potajemnie się spotykał z inną i tej innej jeszcze wciskał kit, że tamten związek jest już skończony. Po czym wracał potulnie do domku i dalej udawał kochanego chłopaczka okrutnie skrzywdzonego przez los.
Zresztą o czym tu z tobą gadać... Ja swoje, ty swoje...

aguniek1988 napisał(a):

>ale to nie znaczy, ze ma sama finansowo odpowiadac za dziecko,jak sie facet nie chce dokładac do potencjalnie przyszlego dziecka, NIECH NIE BZYKA ALBO ZAKŁADA GUMKE!!!!!jak widac facet chce dawac kase ale na sile nie chce byc rodzina z dzieckiem, bo nie dojrzal do tego.

no i bardzo dobrze, ale z ta gadka o miłosci i nagabywaniu do skrobanki - przesadził
Pasek wagi
to ze on powiedzial ze zwiazek jest sonczony wcale nie jest wciskaniem kitu, bo
swoim zachowaniem udawadnial ze ciezarna jest dla niczego nikim

>na początku myślałam, że wini mnie za tą ciążę, więc spytałam nawet czy wolałby żebym usunęła ( nie miałam jednak zamiaru tego >zrobić), powiedział, że to moja decyzja.

jesli rozumiemy to zdanie jak jest napisane, juz na poczatku ciazy dawal wolny wybor swojej kobiecie
i umawial sie z inna za jej plecami

facet ktoremu zalezy na ciazy i na kobiecie nie umawialby sie z inna

No właśnie, facet, któremu zależy. Jemu nie zależało, rozstali się. I tyle w temacie.
Nie wiem w ogóle o co tobie chodzi. Wg ciebie powinna z uśmiechem na ustach usunąć ciążę, żeby zatrzymać przy sobie faceta? Śmieszne.

Poza tym, po tylu latach bycia razem mógł od razu powiedzieć, że to koniec związku a nie zdobył się jedynie na "dawanie do zrozumienia". Ma koleś jaja...

I jeszcze jedno- agniesiu, uważasz się za jakiś autorytet jeżeli chodzi o dawanie rad odnośnie związków itd.? Bo z tego co widzę liczy się dla ciebie tylko i wyłącznie twoje zdanie i tylko i wyłącznie to co ty myślisz.
jesli kochalabym swojego mezczyzne to usunelabym dziecko, nie dlatego zeby go zatrzymac przy sobie
ale zeby razem isc sciezka skoro zdecydowalismy sie na zwiazek
bo facet po aborcji jesli bedzie chcial to i tak odejdzie

nie wiem po co komentujesz moje wypowiedzi skoro juz powiedzialam dosadnie co o tym sadze 50 stron wczesniej

I dzięki Bogu , że mam faceta , który chce mieć dzieci i nigdy by mnie nie namówił do aborcji.
Dobrze ,że "idziemy jedną ścieżką"....
Pasek wagi

aguniek1988 napisał(a):

jesli kochalabym swojego mezczyzne to usunelabym dziecko, nie dlatego zeby go zatrzymac przy sobie ale zeby razem isc sciezka skoro zdecydowalismy sie na zwiazekbo facet po aborcji jesli bedzie chcial to i tak odejdzienie wiem po co komentujesz moje wypowiedzi skoro juz powiedzialam dosadnie co o tym sadze 50 stron wczesniej



Ty byś usunęła, ja nie, autorka tematu też nie i jeszcze pewnie by się znalazło kilka kobiet tutaj, które by nie zrobiły czegoś takiego dla swojego faceta. Tak w ogóle sama robisz z faceta "bóstwo" (twoje ulubione określonko ostatnimi czasy).
Poza tym wydaje mi się, że to pewna sztuka i wielkie szczęście związać się z kimś kto ma podobne poglądy, podobny sposób na życie i iść razem "tą samą ścieżką" bez takich fanaberii. Pewnie, można sobie wyrwać pierwszego lepszego kolesia i mu włazić w tyłek zatracając w tym wszystkim siebie, ale to już temat do innej dyskusji...

I to ty się powtarzasz w każdym temacie i po 50 razy piszesz to samo. Nie chcesz, to nie odpowiadaj na zaczepki.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.