9 stycznia 2012, 12:43
Hej.. chciałam zapytać jak to jest u was.. bo mnie czasami to strasznie przygnębia. Z mężem znamy się ok. 4 lat, po ślubie jesteśmy 1,5 roku. Mieszkamy z jego rodzicami a do moich razem jeździmy raz w tygodniu. Ja jestem częściej bo mieszkamy od siebie 4 km. Moi rodzice lubią mojego męża, ale strasznie mnie przygnębia że zazwyczaj, nie zawsze, nie mamy o czym ze sobą gadać. Czasami skomentujemy jakieś wydarzenia, co się działo ciekawego w tygodniu, no wiecie.. takie tam.. i cisza.. Mój mąż jest bardzo rozrywkowy, wesoły, i wygadany ale mówi że przecież nie będzie rozmawiał z moimi rodzicami jak z kolegami i opowiadał im o jakichś pierdołach.. No i tu go rozumiem, a jemu tez nie jest przyjemnie jak nie wiem o czym z nimi pogadać. Oni z kolei też nie wiedza na jaki temat gadać z moim mężem.. Jak rozmawiamy to zazwyczaj zwracają się do mnie.. mam wrażenie że się go krępują i nie do końca traktują jak " swojego".. a może to tylko mnie się tak wydaje.. W każdym bądź razie chciałabym żeby było ok. między nimi.. Powiecie mi jak to jest u Was? może przesadzam i najważniejsze ze się nie kłócą??
9 stycznia 2012, 12:46
Jak moja mama do nas przychodzi to mój mąż idzie grać na koputerzee... ale robi tak i ze swoimi rodzicami. Nie ma co na siłe kogoś zmuszać do rozmów. Bo i po co?! Jak bedę wnuki rozmowy samę będą się kleić :) bo to ząbek a to pierwszy krok mały uśmiech... zobaczysz ułoży się samo. po prostu nie traktuj tego tak poważnie
- Dołączył: 2009-08-05
- Miasto: Mazury
- Liczba postów: 6738
9 stycznia 2012, 12:46
hm... u mnie jest zupełnie inaczej, moi rodzice i mąż mają ze sobą kontakt na stopie "przyjacielskiej" - tak mi się przynajmniej wydaje. I nawet jak rozmawiają o pierdołach to nie jest to nic krępującego. Może po porostu potrzebują i rodzice i mąż więcej czasu na dotarcie?? :)
9 stycznia 2012, 12:49
Ja wprawdzie nie mam męża, ale z moim chłopakiem jesteśmy ze sobą 3 lata i muszę przyznać, że on się świetnie dogaduje z moimi rodzicami. Czasem jak przyjeżdża, a ja muszę na chwilę wyjść czy coś, to nigdy nie jest tak, żeby była cisza ;) Ale to na pewno wszystko zależy od "typu" człowieka ;) każdy jest inny ;)
9 stycznia 2012, 12:53
Ja jestem po ślubie 2 lata z hakiem. Na początku było podobnie jak u Ciebie, nie bardzo wiedzieliśmy o czym rozmawiać, było "dziwnie". Ale od jakiegoś czasu mąż sam mówi do moich rodziców mamo i tato. Może dlatego, że zauważył , że ja tak zwracam się do jego rodziców. Teraz mieliśmy wspólną Wigilię, taką dużą, rodzinną i podczas niej zauważyłam taką właśnie luźną atmosferę, gadanie o pierdołach, itp. Każdy człowiek jest inny, nie wiem co ci poradzić, ale myślę, że nie ma się czym przejmować.
Może się to zmieni z czasem, tak jak u mnie. :)
9 stycznia 2012, 12:55
pewnie dziewczyny macie rację.. Domyślam się też że jeśli bywalibyśmy tam częściej, to pewnie i mąż by się bardziej oswoił i rodzice, i ogólnie w swoim towarzystwie czuliby się bardziej swobodnie. Mąż też dopiera niedawno i to z dużą nieśmiałością zaczął do nich mówić mamo i tato. No ale pewnie nie powinnam narzekać, bo gorzej byłoby gdyby się nienawidzili i nie mogli na siebie patrzeć.. Także tak jak myślałam - przesadzam:) dam im czas i powinno być dobrze:)
Edytowany przez ac852181a482d21f6836d4a688ce440f 9 stycznia 2012, 12:58
- Dołączył: 2009-05-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12386
9 stycznia 2012, 13:10
mój się z każdym dogaduje. do mojej babci pójdzie na plotki, bo lubi i babcia też, z dziadkiem pogada o naprawach i coś razem zrobią, z ojcem o ekonomii, a z matką o psychologii, odżywianiu i suplementach :) każdy go traktuje jak członka rodziny.
Edytowany przez ewelinusek 9 stycznia 2012, 13:11
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
9 stycznia 2012, 13:12
Hmmm... Ciężka sprawa.
U nas tak nie ma.
Moi rodzice zawsze mają o czym rozmawiać z moim narzeczonym. A On z nimi.
Tak samo jest ze mną i teściami ( z teściem mniej ) .
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
9 stycznia 2012, 13:45
z moim mężem bywa różnie, jak ma co opowiadać, to chętnie rozmawia, ale jak nie dzieje się nic ciekawego, to zamiera :) ale trochę go rozumiem, bo w sumie nie ma teścia (mój ojciec nie żyje) i jest skazany tylko na teściową ;p