30 grudnia 2011, 23:14
Jestem w konflikcie z moją matką od jakiś 8-9 lat (teraz mam 20lat). Ciągle przyczepia się do mnie, nie chce mi się opisywać tych sytuacji szczegółowo. Teraz po powrocie do domu zastałam na swoim krześle i torebce karton soku i kartonik po cieście z rozsypanymi okruszkami. A dlaczego? Bo nie wyrzuciłam do kosza, tylko położyłam koło, gdzie zawsze zbieramy duże opakowania i wyrzucamy osobno. Ona już śpi, więc nawet nie miałam okazji zrobić awantury. Także wzięłam do wszystko do worka i rzuciłam na przedpokój. Rano wiadomo, że będzie awantura o to, zapewne pójdzie wszystko na mnie.
I moje pytanie: czy warto zaostrzać ten konflikt czy zrezygnować? Z góry mówię, że rozmowy nie pomagają.
31 grudnia 2011, 13:38
nie tylko Ty tak masz ale moim zdaniem trzeba ustapic glupszemu i sie nie klocic bo nie warto hehe , nikt nie powinien ciebie z rownowagi wytracac bo jestes na to zbyt inteligentna :P a podejrzewam ze jestes :P
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
31 grudnia 2011, 13:52
Cos w tym jest, ze jak sie wyprowadzisz to bedziesz mogla stawiac warunki. W wieku 20 lat juz pewnie skonczylas szkole wiec jako tako rodzice nie musza cie utrzymywac. Lepiej pomysl jak sie wydostac na swoje niz nawzajem utrudniac sobie zycie.
31 grudnia 2011, 13:53
Kiedyś mama kazała mi poukładać ubrania "w kosteczkę", bo miałam w szafie straszny bałagan. Gdy tego nie zrobiłam w momencie odpowiednim, wyrzuciła mi wszystko z szafy na podłogę.
Ja jestem osobą nerwową i impulsywną, więc zrobiłam awanturę. Zazwyczaj jeśli kłócimy się z mamą jest to kłótnia ostra, nie brakuje krzyków, a nawet wydzierania się na siebie. Więc na Twoim miejscu, tak jak napisała na początku jedna z vitalijek, wyrzuciłabym jej te śmieci do torebki.
31 grudnia 2011, 14:17
Ja cały czas szukam pracy i jeśli znajdę taką, która umożliwi mi utrzymanie się i opłacenie moich studiów (zaocznych), wtedy wyprowadzę się, albo wynajem albo mieszkanie z moim chłopakiem po wyremontowaniu jego domku :)
Specjalnie wybrałam studia zaoczne, bo wiem, że nie mogłabym z nimi mieszkać przez 5.5 roku studiów....
Edytowany przez 1fb291fbd3dbd4c8658f529cb37b322f 31 grudnia 2011, 14:14
- Dołączył: 2010-09-17
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 5242
31 grudnia 2011, 15:36
>>>>kobiety nienawidzą innych kobiet, nie pierwszy raz to stwierdzam
Możliwe,ale wątpie zeby tak było w przypadku relacji matka-córka.
Kiedyś pewnie na twoim miejscu tez robiłabym jej na złość.
Teraz usiadłabym z nią i pogadała jak normalny dorosły człowiek.Nie rozumiem dorosłych osób zachowujących sie jak totalne gówniarze.Nie rozumiem tez osób dorosłych dających rady typu klin klinem.To strasznie niedojrzałe.To że twoja mama tak sie zachowuje nie znaczy ze ty też powinnaś.Pokaż jej ze jesteś mądrzejsza i nie reaguj.
Robienie na złość tylko pogłębia konflikt i nigdy Ci sie nie uda tego błędnego koła takim zachowaniem zamknąć.
W takiej atmosferze pełnej złośliwości nie da się żyć.Postaraj się nad tym popracować nie reagowaniem na zaczepki i szczera rozmowa z mama a jak się nie uda-Szukaj jakiegoś mieszkania i wyprowadź się
- Dołączył: 2007-03-05
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 3067
31 grudnia 2011, 15:53
SunriseAvenue69 napisał(a):
Jestem w konflikcie z moją matką od jakiś 8-9 lat
mam 20lat). Ciągle przyczepia się do mnie, nie chce mi
opisywać tych sytuacji szczegółowo. Teraz po powrocie
domu zastałam na swoim krześle i torebce karton soku i
po cieście z rozsypanymi okruszkami. A dlaczego? Bo nie
do kosza, tylko położyłam koło, gdzie zawsze zbieramy
opakowania i wyrzucamy osobno. Ona już śpi, więc nawet
miałam okazji zrobić awantury. Także wzięłam do
do worka i rzuciłam na przedpokój. Rano wiadomo, że
awantura o to, zapewne pójdzie wszystko na mnie.I moje
czy warto zaostrzać ten konflikt czy zrezygnować? Z
mówię, że rozmowy nie pomagają.
Straszne wręcz...
Dobrze że nie znalazłaś tego kartonu i okruszków w swojej szafie.
Powiem, ZAŁAMKA. Ja bym nie wiem...
Ej sorry śmiech na sali.
Też chcę taki KONFLIKT.
Zaostrz sobie. Wtedy się przekonasz czym jest To o czym piszesz, bo z twojej wypowiedzi to jakieś przedszkole wynika...
31 grudnia 2011, 18:23
JA CZYTAM ZE ZROZUMIENIEM I JAK ROZUMIEM
więcej czasu zajmuje autorce załozenie takiego wątku na Vitalii niz posprzatanie po sobie i innych bo chyba ręka jej nie odpadnie jak wyniesie śmieci,prawda?
Edytowany przez BigBaba1 31 grudnia 2011, 18:23
- Dołączył: 2011-10-27
- Miasto:
- Liczba postów: 4650
31 grudnia 2011, 19:33
SunriseAvenue69 napisał(a):
Ja cały czas szukam pracy i jeśli znajdę taką, która
mi utrzymanie się i opłacenie moich studiów
wtedy wyprowadzę się.
Wczesniej napisalas ze sie sama utrzymujesz a teraz piszesz ze jednak nie stac cie na wlasny kat, to jak to jest.
Widze ze jednak to rodzice placa za twoje mieszkanie i szkole.