Temat: problem z rodzicami

Moi rodzice mnie nie rozumieją i usiłują mnie podporządkować. Gdy staram się być miła, nie zauważają tego. Gdy "potknę się" (zrobię coś nie tak) potrafią pół godziny się drzeć.Traktują mnie jak gówniarę, jak psychola lub dziwaka. Zacytuję mojego tatę:
- Zdrowe odżywianie jest tylko dla tych którzy mają takie zalecenia lekarskie. Ci co nie muszą się tak odżywiać, a to robią są najwyraźniej jacyś chorzy psychicznie
Najśmieszniejsze jest to, że po kłótni na ten temat obraził się na mnie i przestał odzywać. Jutro jest Wigilia. Wigilia kojarzy się z siedzeniem w gronie, z ciepłem rodzinnym. U mnie wieje chłodem. Matka widzi same potknięcia i wrzeszczy o byle co. 
Próbowałam zaproponować sałatkę zamiast z majonezem, z jogurtem. Wyśmiali mnie.
Coś czuję że to będzie najgorsza Wigilia w moim życiu. Naprawdę nie wiem co robię nie tak. Nie chcą mi powiedzieć, a ja nie mam 6 zmysłu żeby się domyśleć
Został Ci tylko 1 kg. Może odpuść to dietetyczne żywienie jeśli chodzi o święta i rodzinę. Sama zjesz mniej, wybierz coś zdrowszego i starczy;)
matka też człowiek - najlepiej zacząć wymagać od siebie a potem od innych ....wybierz do jedzenia to co ci odpowiada a w spokojniejszym momencie - zabierz mamę na kawę, lub kiedy będziecie same i porozmawiaj z nia; powiedz co cie boli , zapytaj o wszystko, ale tez powiedz czego ty oczekujesz i co cie boli - czasem takie rozmowy działają cuda i są początkiem do odbudowania więzi miedzy sobą...trzymam kciuki
Pasek wagi
Wiesz, z tym się trzeba nauczyć żyć. Ja przeprowadziłabym się daleeeko gdybym tylko miała możliwości finansowe (póki co z tym u mnie krucho). Matka drze się odkąd pamięta o byle g****o, mówi się trudno: u mnie szczere rozmowy nic nie dały a więc mam prawo mieć to gdzieś, po prostu robię swoje i się nie przejmuję.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.