13 grudnia 2011, 23:20
zastanawiam się nad kobieca potrzeba miłości...hmm czy czasem nie jest tak ze z powodu naszych wielkich pragnień potrzeby bycia kochanej nie próbujemy sklecić czegoś z niczego?naprawić czegoś co już dawno nie istnieje i szukać uczucia i wierzyć ze można je tam znaleźć pomimo wewnętrznej świadomości ze jego tam nie ma?
ze stajemy sie chłonne na uczucia jak gąbka,niesamowicie naiwne..same siebie raniąc..
Nie wiem dlaczego mam taki myśli..
Jestem w związku kolejnym już w swoim życiu ..wiem że większość kobiet jest bardzo uczuciowych naiwnych...wiadomo nie każde..ale wiadomo nawet te z pozoru twarde często chowają po prostu swoje uczucia -taka maska..Patrze na siebie na nie i mysle sobie że coraz częściej łapiemy się za cos co z góry jest skazane na klęske..że z powodu potrzeby miłości potrafimy dużo zrobić byle by ktoś nas kochał..
Nie wiem czy ktoś zrozumie moje dzisiejsze przemyślenia:(
Ale czy uważacie albo też tak kiedyś miałyscie ze chcecie sobie wmówić uczucia?On jest dobry będzie mi z nim dobrze..i tak mocno chcecie w to wierzyć ze czasem myślicie że to może się udać?
13 grudnia 2011, 23:58
Ja też wiem, o czym mówisz... ostatnio doszłam do tego samego, że kiedy ktoś nie okazuje mi uczuć, usycham...
- Dołączył: 2008-08-17
- Miasto: Piekło
- Liczba postów: 2631
14 grudnia 2011, 00:28
ja mam ciut inna refleksje..
dostalam kosza od faceta,.ktorego znam tylko wirtualnie.
.i z racji tej,ze mi sie podoba nadal mam nadzieje od kilku dni braku odzewu z jego strony,ze jeszcze sie odezwie i bedzie chcial sie poznac..
i czekam na milosc,placzac po katach,udajac szczesliwa, ktora nic nie rusza i na facetach nie zalezy..
- Dołączył: 2008-08-17
- Miasto: Piekło
- Liczba postów: 2631
14 grudnia 2011, 00:30
i czasem mi sie wydaje,ze 'ladna' jestem tylko dla tych nieatrakcyjnych w moich guscie,ktorzy szukaja sobie podobnej..
i,ze milosc zawsze bedzie mi obca,nigdy jej nie zaznam..
albo znajde kogos,z kim bede sie meczyc nie bedac soba ..
- Dołączył: 2009-07-29
- Miasto: The End Of The World
- Liczba postów: 4420
14 grudnia 2011, 01:05
Może tu nie tyle chodzi o potrzebę bycia kochaną, ale raczej o strach przed samotnością. W sumie prawie jedno i to samo. Chociaż rzeczywiście kobiety często decydują się trwać w związkach, które nie dają im szczęścia. Czyli ja jednak stawiam na strach przed samotnością.
14 grudnia 2011, 01:31
Zgadzam sie ze slowami NEMAIN - boimi sie samotności ....
Ja ostatnio poznałam zwykłego faceta, rozmawia nam sie wspaniale, rozumiemy sie bez słów, ale moim znajomym on nie odpowiada, Ja gl.ksiegowa a on mechanik samochodowy - ja blondyneczka, a on za banderasa nie moze robic ..... - jak mi jeszcze kumpela wypalila: przeciez wasze zycia to dwa rozne swiaty ...... ale chce sprobowac, bo jest wartosciowym czlowiekiem, uczuciowym, niesmiałym i szczerym ..... mam dosc facetów typu "macho", chce zwyklego mezczyzny dla którego bede mala kobietka ...... i WTEDY kumpela powiedziala ze oszukuje sie ..... cokolwiek to znaczy .....do czego zmierzam, czasem nasi znajomi, nasze otoczenie wywiera na nas presje,ze z dana osoba NIBY pasujemy a z inna nie .....Polska mentalnosc jest taka aby przypodobac sie innym, nie myslac o sobie co my czujemy, czego chcemy ...... a potem laczemy ze tkwimy z jakims ala'banderasem który nas zdradza, a "mechanika"odrzuciłysmy bo nie pasowal do naszych standardów ....... - nawiasem nie rezygnuje z mojego!!!