Temat: TŻ-narobiłam Mu przykrości jak to odkręcić...

Witajcie,siedzę i ryczę przed ekranem ... byłam u mojego Chłopca , puściłam focha na Niego jednak po dłuższym namyśle wiem ,że nie miałam racji  - czuję się podlę.. przepraszałam Go już ale On nie chce ze mną rozmawiać bo w złości Mu przykre rzeczy nagadałam - wstyd mi za moje zachowanie jednak czasu nie cofnę.. dodam ,że jestem bardzo nerwową kobietą z natury a i przez leki jakie przyjmuję się irytuję za szybko nawet błahymi sprawami..  doskonale wiem ,że Jego mogło już to zmęczyć ale mi serio jest przykro jednak nie wiem jak mam ratować nasze relacje... mówiłam Mu to co teraz tu piszę Wam jednak Jego moje przeprosiny nie interesują:(( może coś doradzicie? 
Mam 20, On 27. 
dużo zależy od tego, co mu powiedziałaś. teraz póki co to może daj mu ochłonąć i porozmawiasz z nim jutro na spokojnie i jeszcze raz wszystko wytlumaczysz
powiedziałam ,że nie chce żeby szedł mnie odprowadzać na pks(mieszkamy kawałek do siebie)i żeby sobie nie marnował czasu na mnie i żeby mi dał świętu spokój jednak jakby największą przykrością dla Niego to nie same przykre słowa a to kiedy milczę- milczałam długo siedząc z Nim na przystanku pks - mimo ,że wcześniej Mu powiedziałam "wynocha" On wciąż szedł za mną i siedział potem...
matko, to o coś się tak obraziła?? przecież takie zachowanie może byś usprawiedliwione jedynie jakimś strasznym świństwem z jego strony
wlasnie zacznijmy od tego ze nie mialas sie o co obrazic... ;/
z takimi fochami daleko nie zajdziesz, lepiej z nich zrezygnuj

beatrx  Widzisz własnie o to chodzi ,ze ja plulam jadem zupelnie nie slusznie , zirytowala mnie pierdola i bylam zla- teraz wiem ,ze zle zorbilam ale kiedy bylam zla to tylko to sie liczylo:( nie wiem co mam zorbic zeby dal mi szanse(sporo razy mi sie zdarzyla taka wsieklosc o pierdole) eh wiem ,ze jestem beznadziejna.., czasem sobie mysle ,ze nie doroslam do tego zwiazku - Jemu jest potrzeba normkana kobieta a nie taka co przejmuej sie byle pierdola:(

kurcze wiem ,ze zle zrobilam ale chcialbym to jakos naprawic - nie wiem jak;(
a może by Ci pomogła wizyta u psychologa jak nie panujesz nad złością? facet Cię kocha, więc pewnie da Ci szansę. tylko pamiętaj, że on nie będzie dawał Ci tych szans w nieskończoność. na chwilę obecną ja bym mu napisała coś na styl: 'przepraszam raz jeszcze, jestem głupia i nad sobą nie panuję. wybacz, ze musiałeś przez to przechodzić. bardzo cię kocham i postaram się umówić na wizytę z psychologiem, żeby pomógł mi nad sobą panować, bo nie chcę spieprzyć naszego związku.' i na dzisiaj bym już mu dała spokój.
w dużej mierze nad złością nie panuję z powodu leków jakie przyjmuję- fakt kiedyś brałam ich więcej i rodzice sobie już nie radzili z moimi zmiennymi nastrojami.., chodziłam na terapię i brałam leki na uspokojenie.. myślałam ,że jestem już na tyle duża ,że dam sobie radę jednak widzę ,że nie panuję nad sobą i ranię człowieka, którego Kocham najbardziej pod słońcem... pewnie pomyślę nad terapią znów.. jednak w chwili obecnej nie wiem już jak mam naprawić to co spierniczyłam... 
Ps.Jesteśmy 2 lata z haczykiem, zaręczeni...
Poczekaj chwilę aż ochłonie i spróbuj na spokojnie porozmawiać, pokazać, że Ci zależy i Ci przykro.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.