Temat: Nie wiem co mam robić!

Wiele razy pytałam Was o opinie i zdanie na różne tematy, ale to o co teraz chcę spytać jest naprawdę poważne.

Od miesiąca mieszkam we Wrocławiu. Przeprowadziłam się tam, bo w firmie w której pracowałam przez rok, nie przedłużyli mi umowy. W moim rodzinnym mieście nie ma  w ogóle pracy, teraz szczególnie, nie ma tutaj perspektyw na dalsze życie zawodowe.

Do Wrocławia przeprowadziłam się z moimi dwoma kumpelami. Zawsze dobrze się dogadywałyśmy i teraz też tak jest, ale podczas wspólnego mieszkania okazało się, że są one ciężkimi współlokatorkami. Nigdy nie byłam pedantką, ale to co one wyprawiają w głowie się nie mieści. Śmieci zalegają w kuchni tygodniami, bo one nawet nie pomyślą by je wyrzucić, do zlewu wrzucają resztki żarcia i zlew się zatyka... i mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Pomijając ten fakt, jest mi po prostu źle. Mam dosyć tego mieszkania i tej zasikanej i śmierdzącej kamienicy i mam dosyć szukania pracy.

W ten piątek odebrałam dyplom ukończenia studiów, a pracy jak nie było tak nie ma - nawet we Wrocławiu. Co prawda pracowałam przez 3 dni, ale zamiast być sekretarką kazali mi sprzątać całe biuro, zrezygnowałam, a nawet wynagrodzenia za te dni nie dostanę.

Gdy czasami wracam w weekendy do domu, to mam ochote rzucić ten Wrocław w cholere. Tęsknie za moją miejscowością, za dawnym życiem, gdy miałam fajną pracę i wszystkich bliskich koło siebie. Mój ukochany nadal tutaj mieszka...

Przez ten felerny miesiąc płakałam tyle razy ile przez kilka lat nie zdołałam. Jestem zmęczona, a nawet wykończona - fizycznie i psychicznie. Całymi dniami nic nie jem, bo nie mam pieniędzy czasami nawet na chleb. Gdy wracam po weekendzie, to zjadam jedzenie, które ze sobą wzięłam. Piję hektolitry kawy i pale nie zliczoną ilość fajek, by jakoś ukoić to okropne uczucie. Jestem na skraju wytrzymania.

 

Ja naprawdę nie wiem co mam robić! Proszę Was pomóżcie !!!

> Adorinka - tylko wtedy już nie będę miała okazji
> wrócić do Wrocławia, bo gdy ja zrezygnuje,
> koleżanki też, bo nie mają pieniędzy by opłacić
> mieszkanie we dwójkę. Zresztą ja szukałam nie raz
> pracy we Wro mieszkając u siebie, ale pracodawców
> to odstrasza, wolą przyjąć osobę, która mieszka we
> Wrocławiu.

To pisz w CV adres Wroclawski - masz daleko do Wrocka?
w końcu na rozmowę możesz dojechać a później znaleźć szybko mieszkanie.

Primo---nie myśl o Nich.Myśl o sobie.Zawsze się znajdzie rozwiązanie.jak czujesz ,ze jestes w stanie na Nie tak tąpnąć by i Tobie dobrze sie mieszkało to zostań; jak nie to wróć  do domu .A zawsze później możesz znaleźć pokój do wynajęcia.
To postaw im ultimatum - skoro we dwie nie dadzą rady same się utrzymać, to im zapowiedz... ze się wyprowadzisz z powodu ich syfiarstwa jak coś się nie zmieni

moja współlokatorka potrafiła zostawić na brodziku zużytą podpaskę lub tampona...załatwił to mój "za parę miesięcy" mąż :) Na moje prośby po prostu szła i sprzątała, komentując że "zdarzyć się może", jak on powiedział przy śniadaniu że patrzy na nią znad kanapki i widzi ten syf w łazience, po czym wstał i wyszedł do pokoju jeść... miałam najbardziej wypucowaną łazienkę w całym bloku chyba

na fajki masz a czasem na chleb ci brakuje???

 Sory nie pojmuje.,

> >Zresztą ja szukałam nie raz> pracy we Wro
> mieszkając u siebie, ale pracodawców> to
> odstrasza, wolą przyjąć osobę, która mieszka we>
> Wrocławiu.A co ma miejsce zameiszkania do pracy?

Pracodawcy obawiają się,ze proces relokacji zajmuje trochę czasu i dlatego może niechętnie decydują sie na takiego Pracownika.
Chociaż absolutnie tego nie potwierdzam--- wciągu 3 dni zmieniłam miejsce zamieszkania o 350 km i zaczęłam pracę w nowym miejscu:):):):):)
> To postaw im ultimatum - skoro we dwie nie dadzą
> rady same się utrzymać, to im zapowiedz... ze się
> wyprowadzisz z powodu ich syfiarstwa jak coś się
> nie zmienimoja współlokatorka potrafiła zostawić
> na brodziku zużytą podpaskę lub tampona...załatwił
> to mój "za parę miesięcy" mąż :) Na moje prośby po
> prostu szła i sprzątała, komentując że "zdarzyć
> się może", jak on powiedział przy śniadaniu że
> patrzy na nią znad kanapki i widzi ten syf w
> łazience, po czym wstał i wyszedł do pokoju
> jeść... miałam najbardziej wypucowaną łazienkę w
> całym bloku chyba

jest metoda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie masz mieszkania, nie masz pracy, nie podoba Ci się że od sekretarki wymaga się więcej niż sobie wyobrażasz... Proponuję założyć własną firmę i poznać uroki bycia samodzielną.
chyba ze to chodzi o to ze musza zwracac za koszty dojazdu na rozmowe?

Pasek wagi
Odstaw fajki i odlacz internet a na jako takie jedzenie powinno wystarczec.. A pracy niestety ale nie znajdziesz od reki.trzeba szukac, roznosic cv..az w koncu sie znajdzie..rozumiem ze szukasz ambitnej posadki..ale moze dobrze by bylo na poczatek zalapac sie nawet na kase do marketu i kasa na podstawowe potrzeby bedzie...a w miedzyczasie szukac czegs lepszego... A wspollokatorek nie zmienisz.teraz wiekszosc mlodych to brudasy...cos o tym wiem..jeszcze nie udalo mi sie mieszkac z kims kto by potrafil utrzymac jako taki porzadek...
Pasek wagi
myślę, że jedynym wyjściem jest szukanie pracy gdzie indziej i zmiana otoczenia. Może to coś da.
albo porozmawiaj z chłopakiem i razem gdzieś wyjedzcie, może zagranice, skoro nic Cię tu już nie trzyma (mam na mysli naukę)
Pasek wagi
wierz mi wiem to z własnego doświadczenia czasami trzeba przejść coś takiego lub podobnego żeby nabrać dystansu do pewnych rzeczy, siebie, pracy, mieszkania...
może zacznij od pracy typu McDonald? zarobisz trochę żeby na początek nie osiąść, będziesz miała na jedzenie, opłaty
nie możesz wynająć mieszkania z facetem?
Ja też miałam przeboje z pracą jak sie przeprowadziłam do chłopaka (obecnego męża)
chwilami mieliśmy naprawdę ciężko
byłam recepcjonistką w hotelu z restauracją za 3 zł na godzinę
nocki, sprzątanie, zmywanie, szykowanie śniadań, wyprowadzanie wielkiego psa, karmienie jego - wylałam morze łez
później pracowałam w salonie optycznym
praca codziennie od 10 do 18
soboty od 10 do 14
nie było mnie całymi dniami bo dojechać 20 km musiałam
marne pieniądze do tego
na dodatek mój wtedy chłopak złamał palec, żyliśmy z mojej marnej pensji > koszmar...
później musiał wyjechać a granicę kilka razy na 2 miesiące....
było bardzo ciężko, mogliśmy zapomnieć o imprezach, sylwestrze, andrzejkach, ciuszkach....
 ale daliśmy rade
teraz pracujemy w jednej firmie
można powiedzieć że dobrze zarabiamy
mamy własne duże urządzone mieszkanie, samochód
ogólnie nie narzekamy
ale może i przez ta lekcję życia doceniamy to co mamy
i nie czuję sie gorsza od innych jeśli nie mam spodni za 200 -300 zł.....
NIE ZAŁAMUJ SIĘ :*)



Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.