30 października 2011, 19:34
Nie wiem co czuje do mojego meza…może
to glupie ale ja naprawde nie wiem..nie wiem czy go kocham,czy nie nawidze….czy
jestem z nim bo mi po prostu wygodnie..a może to przyzwyczajenie: (
Dwa lata temu wyszlam za
maz(zaszlam w ciaze) od samego początku w naszym małżeństwie nie było rewelacji…jak
to w zyciu raz lepiej raz gorzej…często się kłóciliśmy o byle co…nie mogliśmy dogadac
na wiele roznych tematow…na początku były delikatne klotnie..szybko się godziliśmy..niestety
z czasem klotnie przerodzily się w awantury, on zaczal mnie obrazac,bluznic na
mnie..oddalilismy się bardzo od siebie..a teraz?hmm…zyjemy ze soba jak kot z
psem…nie uprawiamy seksu…nie calujemy się…zero przytulania..milych slow…sa
tygodnie gdzie wogole ze soba nie rozmawiamy…ewentualnie tylko o dziecku…maz
jest człowiekiem strasznie zimnym..nieczulym, oschłym…brakuje mi czułości z
jego stronyLno
ale ja idealna zona tez nie jestem…na początku się staralam…prosilam..rozmawialam
czego mi brakuje…no ale na rozmowie się kończyło….mielismy próbować i coz…minelo
dwa lata nadal jesteśmy małżeństwem..ale jest koszmarnie miedzy nami:( ja już nie
daje rady…nie wiem co mam robic… być z nim czy odejc poki jestem mloda…mam 24
lata….a może nadal z nim być ze względu na dziecko(ma 2 lata)co robic:( ja już nie
mam sily….
30 października 2011, 19:36
Póki jesteś młoda spierniczaj z tego związku, poza dzieckiem nie ma żadnych powodów aby męczyć się.
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
30 października 2011, 19:38
coż zrobiłaś błąd, że wyszłaś za mąż ze względu na ciąże... teraz płacisz za ten błąd. Współczuję Ci, decyzję musisz podjąć sama- ja bym próbowała najpierw ratować małżeństwo (poradnia rodzinna, psycholog, może rodzina?) a jeśli to nic nie da... odeszłabym.
30 października 2011, 19:42
nie wiem co ci doradzić . moim zdaniem ślub przez ciąże już jest nie dobry. wiadomo że wtedy chce sie jak najlepiej dla dziecka , zeby mialo rodzine , ojca ale przeciez zawsze jest ktos kto ci pomoze ( prawie zawsze) a tego jedynego , wlasciwego mozna jeszcze znaleźć... teraz na twoim miejscu bym z nim porozmawiala tak bardzo na powaznie . powiedz mu to co nam napisałaś. jeśli jest "człowiekiem" to i on do tego podejdzie na poważnie a jesli to taki typ , którego rozmowa nie wzruszy ani nic nie zdziała to nie warto dalej w tym tkwić. z dzieckiem dasz sobie radę sama , jesli masz taka mozliwosc to pomoze rodzina a ty mozesz znalezc jeszcze kogos kto wart jest ciebie i twojego dziecka:)
30 października 2011, 19:43
> Póki jesteś młoda spierniczaj z tego związku, poza
> dzieckiem nie ma żadnych powodów aby męczyć się.
popieram masz 24 a juz sie męczysz to co bedzie potem?
30 października 2011, 19:46
wychodzac za maz kochalam go...i myslalam ze to mezczyzna z ktorym spedze reszte swojego zycia...po slubie gdy zaczely sie niedomowienia..klotnie...myslalam ze sie dotrzemy,ze potrzebujemy czasu...niestety tak sie nie stalo...teraz jestesmy ponad 2 lata po slubie...w naszym malzenstwie nie ma seksu,przytulania,calowania,milych slow,komplementow,nie wspieramy sie nawzajem w zadnych problemach, smutkach...naze rozmowy dotycza przewaznie dziecka...zyjemy ze soba jak pies z kotem!podczas klotni on ubliza mnie,wyzywa,poniza psychicznie...kiedys nawet reke podniosl na mnie..nie uderzyl ale malo brakowalo:(nie szanuje mojej rodziny,uwaza ze ja jestem nikim,ze nic nie potrafie...ciagle obraza moich nabjblizszych...uwaza ze on i jego rodzice sa najmadrzejsi....
30 października 2011, 19:52
mam 24 lata,nie jestem brzydka...nie jestem glupia(nadal studiuje,pracuje jako nauczyciel)probuje do czegos dojsc w zyciu,wyksztalcic sie..ale on wysmiewa maja prace,moje zarobki...nic go nie interesuje,jest wiecznie obrazony..zimny:/nie okazuje mi zadnych uczuc..zadnego zainteresowania:(
wiele razy z nim rozmawialam....prowadzilismy powazne rozmowy o dalszej przyszlosci...o tym zeby sie poprawic,zebysmy obydwoje sprobowali zmienic sie...no ale zawsze jest to samo:(on przeprasza,obiecuje ze sie zmieni...ze bedzie inaczej..lepiej....jest dobrze gora miesiac...a potem znowu klotnia o byle co!! nawet ostatnio po BARDZO ostrej klotni obiecalismy sobie ze sie zmienimy...obiecywal ze nie bedzie na mnie bluznil,ze nie bedzie mnie ponizal....minelo troche czasu,....i przy 1 klotni on do mnie...SPIERDAL.....jestes pasozytem....idz sie lecz!!...itp....
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16219
30 października 2011, 19:53
dobra, przeczytałam powyższa wypowiedź i edytuję.
uciekaj od niego, już próbowałaś to naprawić, nie udało się. widocznie nie jesteście dla siebie stworzeni.
Edytowany przez beatrx 30 października 2011, 19:54
- Dołączył: 2009-08-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2937
30 października 2011, 19:56
Ja mam wrażenie że nie jest to już kwestia tego czy ty go jeszcze kochasz. Ja odnoszę wrażenie, że wy się po prostu, tak po ludzku, nie lubicie.
I albo zostawicie całą przeszłość i żale za sobą, zbudujecie od nowa swoje relacje, albo będzie trzeba się rozstać.
30 października 2011, 19:57
pracuje...studiuje...mam kontakt z ludzmi,dbam o siebie..uwazam ze jestem osoba atrakcyjna..ale moj maz tego nie widzi....nie pamietam kiedy powiedzial mi jaki komplement..czasami to mi sie wydaje ze on jest ze mna tylko dla tego ze jest dziecko...ze chce byc blisko corki...nic wiecej!!nie chodze na imprezy,nie spotykam sie ze znajomymi...zawsze jestem w domu jak wraca z pracy....a i tak jest zle..i tak jest niezadowolony!!!