Temat: odpowiedni czas na rodzinę

Czy uważacie, że jest jakiś odpowiedni wiek na założenie rodziny, męża, dzieci? Wiem, że wiele zależy od sytuacji życiowej, ale może nadeszła u Was (lub planujecie, że w takim a takim wieku nadejdzie) taka chwila, gdy poczułyście, że TO już czas.
ja mam prawie 24 lata, kiedyś sądziłam, że w tym wieku będę co najmniej zaręczona. nie mam nikogo (nie ukrywam, trochę brakuje mi miłości), do dzieci zdecydowanie mi się nie spieszy (w bardziej niesprecyzowanej przyszłości mogłyby chyba być). moje koleżanki, które też są same (swoją drogą jak to jest, że jest więcej świetnych samotnych dziewczyn niż facetów? :/) mówią mi czasem, że czują, że mogłyby mieć już swoją rodzinę... ja mimo wszystko wolałabym popracować, usamodzielnić się bardziej, zarabiać fajną kasę, pojeździć po świecie, a może dopiero potem zdecydować się na dziecko (jeśli, of course, byłoby z kim).
a wśród sparowanych znajomych wciąż krążą dyskusje o ślubach i przeprowadzkach, przez co z kolei czuję się jak Bridgitte Jones.
znajomi z innych krajów zawsze się dziwią, że Polacy "tak wcześnie" biorą śluby, etc.
jak to jest u Was?
Tak, 24 lata to wg większości za wcześnie, ale zaraz zobaczysz, że jak przypadkiem będziesz miała jakieś 28-29 i nie będzie jeszcze dziecka i męża, to zacznie się gadanie, że za późno i będzie wielki stres, żeby szukać i mieć już! No niestety, mało  nam "właściwego" czasu teraz dają.
przede wszystkim ważna jest dojrzałość psychiczna i gotowość na założenie rodziny etc. wiadomo, że jest na świecie wiele 'gatunków' ludzi, jedni na pierwszym miejscu stawiają rodzinę, drudzy chcą się spełnić zawodowo, a inni nie mają szczęścia w miłości i wszystko samo z siebie się przesuwa. 
czasy się zmieniają i wg mnie nie ma znaczenia, czy ktoś jest singlem, czy ma żonę/męża. jego życie, jego sprawa. dawniej staropanieństwo było obciachem, teraz - poniekąd - wygodą. 
a według mnie wiek nie ma żadnego znaczenia. Jeśli znajdzie się tą drugą przysłowiową polówkę sam fakt że jest się razem wystarcza. Dla mnie ślub to tylko wielkie przedstawienie i podpisanie papierka.  No chyba że obie strony o tym marzą....
Pasek wagi
moja babcia w czasie wojny, gdy dzieci i rodziny miały 16-18latki, wyszła za maż po 25r.ż. i wtedy zaszła w ciążę. moja mama kawałek po 30. ja w takim razie dokładam sobie przynajmniej 5lat, żeby nie zaburzać systemu :). każdy ODPOWIEDZIALNY zakłada rodzinę kiedy jest na to gotowy PSYCHICZNIE i MATERIALNIE, a na to wiek nie jest określony. takie są teraz czasy, ze jak nie wykształcisz się i nie ugruntujesz sobie pozycji zawodowej jak najwcześniej, to potem nie masz szans, bo są dziesiątki tysięcy lepszych od ciebie i gotowych na twoje stanowisko. a staruszka, który jest mniej wydajny i nie przygotowany, bo miał dzieci i nie mógł się dokształcać, a o tego szybciej przejdzie na emeryturę, to nikt nie chce. jako pracodawca bym kogoś takiego nie zatrudniła, jeżeli chodzi o efektywność pracy. a bez pracy nie ma kołaczy, jakiś status o dziecko musi mieć, dobry start jest najważniejszy. nie oczekuję, że mi się urodzi albert einstein albo bill gates o wyglądzie pierca brosnana, więc to ja muszę zapewnić dziecku przyszłość.
Chciałabym wziąć ślub w wieku tak 25-26lat. Pierw stawiam na wykształcenie,dobrą pracę-bo chcę zapewnić rodzinie byt.
A dziecko myślę tak 28 lat. Partner zyciowy już jest,więc pozostaje tylko dążyć do celu :)
 Dla mnie ślub to
> tylko wielkie przedstawienie i podpisanie
> papierka.  No chyba że obie strony o tym marzą....

ja akurat, jeśli miałabym się z kim wiązać, to CHCĘ ślubu. bez pompy, najchętniej tylko rodzice albo i nikt (nienawidzę wesel i i całego tego harmideru) poza nami, ale ślub: tak.
Ja byłam młoda, miałam 21 lat a mój maż 26 jesteśmy razem jest nam dobrze, dziecka jeszcze nie mamy może za rok. Zawsze byłam dorosła i zawsze byłam stabilna. Jest mi dobrze i cieszę się że jest jak jest
>  Dla mnie ślub to> tylko wielkie przedstawienie i
> podpisanie> papierka.  No chyba że obie strony o
> tym marzą....ja akurat, jeśli miałabym się z kim
> wiązać, to CHCĘ ślubu. bez pompy, najchętniej
> tylko rodzice albo i nikt (nienawidzę wesel i i
> całego tego harmideru) poza nami, ale ślub: tak.

No to mamy takie samo podejście... Po co ta wielka pompa, tylko po to by zapraszać gości których się nawet nie zna...
Pasek wagi
shaszka, zgadzam się!
mam tylko 5 osób w rodzinie (rodzice, siostra i dziadkowie). cała reszta to hipokryzja. ludzie, których nie znam albo którzy nam życzą źle. jeśli ma się dużą zgraną rodzinę to i owszem. ja nie mam.
cała reszta to dla mnie niepotrzebny stres, pompa, obgadywanie i porównania "a taką miała suknię/a on dla niej za stary/ona przy nim taka brzydka, jak jej się udało takiego wyrwać/ a tu XY na weselu było lepiej"...
a poza tym nienawidzę picia wódki, upijania się niby za zdrowie młodych (sic!)...
moja siostra chciała bez alkoholu wesele, to się zaraz podniosła burza, że jak to, że ludzie po kioskach będą biegac i pić pod stołem. no to w ogóle zrezygnowała ze ślubu... ;p

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.