- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Odlegle
- Liczba postów: 7325
26 października 2011, 13:25
Zastanawiam sie jak to jest, ze jesli partner powie nam, ze podobalysmy mu sie bardziej, kiedy bylo nas powiedzmy 10 kg wiecej, to wiele kobiet (w tym ja), mowi "trudno, grunt, zebym ja sie dobrze czula w swoim ciele" i potrafi podejsc nad tym do porzadku dziennego. Natomiast, kiedy partner mowi, ze wolalby nas 10 kg lzejsze, to jest placz i lament. I problem chyba tkwi nie tyle w partnerze, co w braku samoakceptacji. Bo jesli ktos by sie czul dobrze nawet ze 120 kg, to tez bo powiedzial "trudno, najwazniejsze, ze ja sie sobie podobam". Czy nie jest troche tak, ze same nie akceptujemy dodatkowych kg i dlatego brak calkowitego uwielbienia ze strony partnera traktujemy jak zbrodnie?
26 października 2011, 14:55
moj wczesniej mowil ze bylam gruba i mialam dupsko. krotkie wlosy (chlopczyca) nie byly jego idealem. liczylam na kogos kto mnie bedzie wspieral z odchudzaniem i da kopa w d***. moj eks pozwalal mi jesc same smieci az z placzem wybiegalam z przemierzelni.przyznaje ze moj byl natarczywy i nietaktowny ale mial prawo tak mowic skoro jestem z nim i zgodzilam sie na zmiany a nie widzi efektow (oszustwo z mojej strony)
obecnie zapuscilam wlosy, zeszlam 6 kg. nadal walcze ze soba. moj komplementuje moja urode, biust. jedynie prosi o odchudzenie posladkow, ud i brzucha bo wiem ze to zostalo i on to samo widzi. zadnych krzywych uwag, a jak ja walcze i placze nad bezsilnoscia to mnie przytula
26 października 2011, 15:01
Uważam, że masz rację. Bardzo trafne spostrzeżenie!
- Dołączył: 2009-04-05
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 1325
26 października 2011, 15:50
Ja nie lamentuję.
Mój mi powiedział,żebym chodziła na stepperku,żeby pupę umięśnić ;p powiększyć i podnieść. Twierdzi,że mam zajebisty tylek,ale jak już uparcie chce coś ze sobą dalej robić to niech to będzie właśnie to.
Nie wyobrażam sobie ,żebym miała z tgo powodu być smutna i zła :) właśnie na odwrót.