> Nie zadaje sie pytan, na ktore nie chce znac sie
> odpowiedzi.Chcialas uslyszec komplement? Trzeba
> bylo zapytac "Kochanie, co Ci sie we mnie
> podoba?".Zreszta, czy sie z nim nie zgadzasz? W
> koncu gdybys sama uwazala, ze jestes super
> atrakcyjna, raz - nie zadawalabys mu takich pytan,
> dwa - nie byloby Cie na vitalii i nie chcialabys
> schudnac.A co sadzic o Twoim mezu? Kocha Cie,
> akceptuje Twoj wyglad, a ze podobalabys mu sie
> bardziej, gdybys byla troche szczuplejsza - to
> jakas zbrodnia? Ja kiedys powiedzialam mezowi,
> kiedy jego waga niebezpiecznie zblizala sie w
> strone setki, ze bardzo bym nie chciala, zeby ta
> setke przekroczyla. Nie pogniewal sie na mnie.
> Kilka miesiecy pozniej, z wlasnej juz inicjatywy,
> schodl przeszlo 20 kg i teraz obydwoje staramy sie
> utrzymac nasze wagi. Skoro Twoj maz tez zmaga sie
> z nadwaga, moze warto, zebyscie odchudzali sie
> wspolnie? Zyskasz i sojusznika w walce ze zbednymi
> kilogramami i przystojniejszego meza, bo ze
> sposobu w jaki o nim piszesz, wnioskuje, ze jego
> brzuszek tez Ci do konca nie lezy.Moze moja
> wypowiedz jest troszke ostra, ale nie chcialam w
> zadne sposob Ciebie urazic - napisalam co mysle. I
> wierz mi, zycze Wam jak najlepiej i bardzo bym
> chciala, zebyscie z blyskiem w oku patrzyli na
> siebie do pozniej starosci:)
Dokladnie.
Moj chlopak rowniez mowi mi prawde. W sumie to nie w az tak ostry sposob, ale na pewno nie oszukuje mnie ze mam swietna figure.
Jak mu powiedzialam, ze sie odchudzam, to po prostu odpowiedzial, ze teraz mu sie podobam, lubi moje ciało , a jak schudne to juz w ogole bede laseczka ;) Wiem o tym, ze go krece fizycznie, bo gdyby tak nie było, to pewnie nie bylibysmy razem (jednak na poczatku zobaczyl jak wygladam, dopiero potem poznal moj charakter).
Powodzenia w walce;)