Temat: Isc na urodziny ojca czy nie.?

A więc tak : od dłuższego czasu prowadzę "wojnę" z moim ojcem.. faworyzuje moją siostrę , nie odzywa się do mnie, unika przyjazdu do mnie gdy ja jestem w domu, przyjeżdza do babci, do mnie nie dzwoni, gdy już się spotkamy ignoruje mnie albo coś dotnie gdy sie oddezwę w sumie nie jestem dłużna a siostrę nazywa kotkiem, myszką,skarkbiem..Jest mi bardzo przykro.. Nie będę się bardziej rozpisywała .. Poprostu ma mnie w dupie po ślubie z A i urodzeniu się P. i z łaską daje na mnie 350 zł miesięcznie.. dawniej było jeszcze okej ale zmieniło sie to od jakiegoś czerwca..Po ostatnim spotkaniu u znajomych tak mnie zdenerwował,rozwścieczył że przyjechałam do domu i wybuchłam płaczem..Nie rozmawiamy wgl ze sobą . 8 października ma urodziny. Z zaproszeniem zadzwonił do babci i zaprosił niby nas obie.. wczoraj przyjechał w czasie w którym akurat mnie nie ma w domu... Tego samego dnia jest ślub dziadka i skromne wesele- obiad..Miałam nadzieję że ślub będzie wymówką bo wcale nie mam ochoty tam iśc po ostatniej akcji a zadzwoniłabym z życzeniami.. Babcia stwierdziła że mam przes*ane jak tam nie pójdę.. Stąd moje pytanie czy zmyslic że źle się czuję czy iść tam i miec do siebie obojętny stosunek .? Stąd pytanie iśc czy nie iść.? Co byście zrobiły .?

dzieki wielkie .!
Wytłumacz babci, że nie chcesz iść.
Kochana, relacje jakie mamy z najbliższymi są kluczowe do postrzegania innych oraz samych siebie. To "osoby znaczące" wywierają ogromny wpływ na nasze życie oraz przyszłość, niezależnie od tego, czy jesteśmy od siebie oddaleni o kilometr, metr czy tysiąc mil. Pocieszające jest to, że nie musimy się poddać temu i możemy walczyć - to nie determinizm! Wystarczy chcieć i mądrze, rozsądnie podejmować decyzje. Jeśli nie radzisz sobie z Ojcem, jeśli ta cała sytuacja siedzi w Tobie, jest Ci ciężko i targają Tobą emocje, dobrze znaleźć sobie powiernika, a najlepiej dobrego psychologa, który pomoże Ci odseparować się od tej całej chorej sytuacji, toksycznych związków, żalu i smutku. Nie chcę, żebyś pomyślała, że się wymądrzam, ale dobrze Ci radzę z własnego doświadczenia. Takie niedokończone sprawy i toksyczne relacje bardzo negatywnie wpływają na nas... a ich konsekwencje czasami są dokuczliwe aż do śmierci - ponieważ niosą ze sobą różnego rodzaju pułapki, w które coraz głębiej wpadamy... :( Póki co, dobrze to przemyśl, co będzie DLA CIEBIE w tym momencie najlepsze - zaciśnięcie zębów, wizyta z niesmakiem czy asertywna decyzja... porzuć to, co jest kulą u Twojej nogi...! Żyj z świadomością tego, że dbasz o siebie, że jesteś dla siebie ważna i nikomu nie pozwolisz siebie źle traktować. A zatem do dzieła i z odwagą krocz dalej :) Pozdrawiam i życzę powodzenia :):):)
> Kochana, relacje jakie mamy z najbliższymi są
> kluczowe do postrzegania innych oraz samych
> siebie. To "osoby znaczące" wywierają ogromny
> wpływ na nasze życie oraz przyszłość, niezależnie
> od tego, czy jesteśmy od siebie oddaleni o
> kilometr, metr czy tysiąc mil. Pocieszające jest
> to, że nie musimy się poddać temu i możemy walczyć
> - to nie determinizm! Wystarczy chcieć i mądrze,
> rozsądnie podejmować decyzje. Jeśli nie radzisz
> sobie z Ojcem, jeśli ta cała sytuacja siedzi w
> Tobie, jest Ci ciężko i targają Tobą emocje,
> dobrze znaleźć sobie powiernika, a najlepiej
> dobrego psychologa, który pomoże Ci odseparować
> się od tej całej chorej sytuacji, toksycznych
> związków, żalu i smutku. Nie chcę, żebyś
> pomyślała, że się wymądrzam, ale dobrze Ci radzę z
> własnego doświadczenia. Takie niedokończone sprawy
> i toksyczne relacje bardzo negatywnie wpływają na
> nas... a ich konsekwencje czasami są dokuczliwe aż
> do śmierci - ponieważ niosą ze sobą różnego
> rodzaju pułapki, w które coraz głębiej wpadamy...
> :( Póki co, dobrze to przemyśl, co będzie DLA
> CIEBIE w tym momencie najlepsze - zaciśnięcie
> zębów, wizyta z niesmakiem czy asertywna
> decyzja... porzuć to, co jest kulą u Twojej
> nogi...! Żyj z świadomością tego, że dbasz o
> siebie, że jesteś dla siebie ważna i nikomu nie
> pozwolisz siebie źle traktować. A zatem do dzieła
> i z odwagą krocz dalej :) Pozdrawiam i życzę
> powodzenia :):):)

brawo!
> Kochana, relacje jakie mamy z najbliższymi są
> kluczowe do postrzegania innych oraz samych
> siebie. To "osoby znaczące" wywierają ogromny
> wpływ na nasze życie oraz przyszłość, niezależnie
> od tego, czy jesteśmy od siebie oddaleni o
> kilometr, metr czy tysiąc mil. Pocieszające jest
> to, że nie musimy się poddać temu i możemy walczyć
> - to nie determinizm! Wystarczy chcieć i mądrze,
> rozsądnie podejmować decyzje. Jeśli nie radzisz
> sobie z Ojcem, jeśli ta cała sytuacja siedzi w
> Tobie, jest Ci ciężko i targają Tobą emocje,
> dobrze znaleźć sobie powiernika, a najlepiej
> dobrego psychologa, który pomoże Ci odseparować
> się od tej całej chorej sytuacji, toksycznych
> związków, żalu i smutku. Nie chcę, żebyś
> pomyślała, że się wymądrzam, ale dobrze Ci radzę z
> własnego doświadczenia. Takie niedokończone sprawy
> i toksyczne relacje bardzo negatywnie wpływają na
> nas... a ich konsekwencje czasami są dokuczliwe aż
> do śmierci - ponieważ niosą ze sobą różnego
> rodzaju pułapki, w które coraz głębiej wpadamy...
> :( Póki co, dobrze to przemyśl, co będzie DLA
> CIEBIE w tym momencie najlepsze - zaciśnięcie
> zębów, wizyta z niesmakiem czy asertywna
> decyzja... porzuć to, co jest kulą u Twojej
> nogi...! Żyj z świadomością tego, że dbasz o
> siebie, że jesteś dla siebie ważna i nikomu nie
> pozwolisz siebie źle traktować. A zatem do dzieła
> i z odwagą krocz dalej :) Pozdrawiam i życzę
> powodzenia :):):)

tak na prawde, to nie wiem do konca jaka jest sytuacja. ale po co to pogarszac. ja bym poszła i była ponad to!

 

i mowie to jako osoba, ktora ma powazne problemy w rodzinie. i tak postepuje i jako jedyna wychodze z tego z twarza. a reszta niech sie obrzuca błotem skoro lubi.

Pasek wagi
Ja bym nie poszła, z tego co piszesz wynika, że traktuje Cię tak jakbyś już nie była jego córką, jego córeczką jest teraz twoja siostrzyczka którą ma z inną kobietą... bardzo to przykre...
co do kasy, to jego obowiązkiem jest Ciebie utrzymywać i jeśli nie chce Ci dawać pieniążków na życie (przecież z nim nie mieszkasz) to mu o tym przypomnij, bo chyba już w ogóle o tym zapomniał.

Ja mam podobne przejścia z moim ojcem, nie odzywamy się do siebie od rozwodu rodziców, nigdy nie widział i nie zobaczy swojej wnuczki, jak podrośnie i będzie o niego pytać to powiem, że nie żyje, bo dla mnie mój ojciec umarł, musiałam się z nim sądzić o alimenty bo się na mnie obraził, jak mu powiedziałam kilka słów po rozprawie i sąd musiał mu przypominać o tym, że ma obowiązek utrzymywać mnie a nie córeczkę swojej nowej żony (tak pobrał się po 4 miesiącach od rozwodu z moją mamą). Ojcowie w przeciwieństwie do matek nie kochają swoich dzieci bezwarunkowo, kochają je tylko jeśli im to odpowiada, jak coś jest nie tak zapominają o tym, że w ogóle mieli dzieci.
A ja bym poszła. Tak jak 9magda6  uważam, że należy postąpić z klasą. Poza tym to zawsze jak by nie było - ojciec... :)
Ja na twoim miejscu poszłabym i pokazała że potrafię przyjść i zachować się jak człowiek,a tak będzie to wyglądało jakbyś celowo nie przyszła.
Nie idz. Nie musisz NIKOMU NICZEGO POKAZYWAC. Odetnij sie od toksycznego ojca raz na zawsze. Niby rodzicow kocha sie bezwarunkowo. Ale ja uwazam, ze na miano rodzica trzeba sobie zasluzyc. I mowie to nie jako corka, ale jako matka.
Witaj ! ależ oczywiście, że powinnaś iśc. Nie dlatego, że gdybyś nie poszła to miałabyś "prze....", tylko dlatego, że człowiek powinien miec zasady, zachowywac się z klasą w stos. do wszystkich ... Jeśli sytuacja będzie nieciekawa to przecież nie musisz siedziec do upadłego, możesz przeprosic i wyjśc wcześniej ... Skoro ojciec zachowuje się nieodpowiednio (nie wiem - nie znam Twojej sytuacji), może nie potrafi inaczej a może swoim zachowaniem sprawiłaś, że on też ma do Ciebie żal ... - to Ty nie powielaj tego nieodpowiedniego zachowania. Idź i z uśmiechem złóż życzenia. Powodzenia-B.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.