- Dołączył: 2009-05-10
- Miasto:
- Liczba postów: 1504
1 października 2011, 11:18
tak jak w temacie
przez problemy w malzestwie malo jem duzo kawy pije i juz zpadlam o 3 kg wiem ze to nie zdrowe
ale jak narazie mam jeszcze pare kilo na te problemy i moge je zrzucic
1 października 2011, 11:48
> Każdy inaczej reaguje na stres.Jeden je.Drugi się
> głodzi.Trzeci płacze.A czwarty popełnia
> samobójstwo.Ja jestem tym pierwszym przypadkiem
> czyli moje dni zaczynają się i kończą w lodówce.
No to ja jestem opcją trzecią.
1 października 2011, 11:49
Ja zajadam stres, niestety :(
- Dołączył: 2006-11-27
- Miasto: Słodyczowo
- Liczba postów: 16937
1 października 2011, 12:08
u mnie jest odwrotnie, kiedy sie stresuje-jem
- Dołączył: 2011-09-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 11257
1 października 2011, 12:55
Generalnie ludzie dzielą się na dwie grupy, jeśli chodzi o reakcję jedzeniową na stres - jedni jedzą w kółko, inni nie mogą patrzeć na jedzenie. Jestem pewna, że jest to związane z wydzielaniem jakichś hormonów. Nie wiem dokładnie. Wiem tylko, że jest kortyzol i adrenalina. Jeden wzmaga apetyt, drugi osłabia.
Ciekawa jestem jak to jest. Może to fajny temat na artykuł na Vitalii? A może wypowie się ktoś, kto się na tym zna?Ja na szczęście należę do drugiej grupy. Może i nie ma się czym chwalić, ale to dla mnie ogromny fart. Jak problem znika, to cieszę się podwójnie - po pierwsze, że problem znikł, a po drugie, że ważę kilka kilo mniej To nawet nie jest tak, że człowiek się głodzi. Po prostu nie może patrzeć na jedzenie albo zapomina, że ono istnieje. I co ciekawe, ja nigdy nie rzucam się na jedzenie po przejściu stresu. Często utrzymuję tę niższą wagę jeszcze długo. Mój rekord - w sześć dni 6 kg.
Oczywiście, że każdy woli nie mieć problemów (ale stres to nie zawsze problem - to czasem natłok pracy, albo nowe obowiązki), niestety problemy są i jeśli już muszą, to ja wolę od nich chudnąć, nie tyć.
1 października 2011, 12:56
Ja zajadam stres i tyje;/
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
1 października 2011, 12:59
A u mnie to zalezy od stresu, jesli jest powiedzmy umiarkowany to go zajadam - z cyklu pierwszy dzien w pracy, czy egzamin.
Ale pamiętam, że po rozstaniach nerwy zupełnie odbierały mi apetyt i dluugo musialam sie zmuszac do jedzenia. Siedziałam np w niedzielę przy przepysznym obiedzie i z trudem przełykałam każdy kęs.
- Dołączył: 2011-09-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 11257
1 października 2011, 13:03
Mnie zdarzało się zajadać irytację albo rozdrażnienie. Stres - nigdy. Może dlatego, że ja wszystko bardzo przeżywam. Stres przed egzaminem czy pierwszym dniem pracy nie był u mnie umiarkowany
- Dołączył: 2011-10-01
- Miasto:
- Liczba postów: 89
1 października 2011, 16:07
w sumie to jesli z druga polowka nie wyjdzie, a zejdziemy z wagi (majac nadwage) to bedziemy atrakcyjniejsze dla nowego :D
to tak pisalam pol zartem pol serio.
jak mam dola, czy jestem po klotni to nie chce mi sie jesc
- Dołączył: 2009-05-10
- Miasto:
- Liczba postów: 1504
1 października 2011, 16:34
ja zawsze NIE siedzialam w lodowce jak mialam czy mam stress.
Czy to byl pogrzeb 49-letniego ojca bylo to dla mnie szokiem wiekim.To w tedy byly papierosy i kawa tak spadlam z 69kg na 60kg
Czy tak jak mam od paru tygodni dolek malzenski
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto:
- Liczba postów: 2093
2 października 2011, 11:36
Czyli.. "szczęście w nieszczęściu".. ;) Ale faktycznie - niektórzy zajadają smutki i stresy, inni nie dadzą rady nic przełknąć i chudną. Chociaż przyznam, że wolałabym być w szczęśliwym związku i chudnąć przez jakieś wyrzeczenia niż przez problemy.