30 września 2011, 14:39
Tak jak w temacie. Codziennie po 12 godzin oprócz niedziel. Ma taką sytuację, że ma dużo kredytów, ale mnie zaczyna to już męczyć, bo widujemy się co kilka dni, a jeśli już to max 2-3 godzin i on od razu śpi przy mnie. Może głupio to brzmi. Na początku tolerowałam to, ale teraz już mnie to męczy... Nie wiem, co mam robić...
30 września 2011, 14:58
Poza tym i tak dosyć dobrze zarabia i lepiej płatnej pracy nie znajdzie.... :(
- Dołączył: 2005-11-09
- Miasto: Normandia
- Liczba postów: 3399
30 września 2011, 15:03
Popieram Salemke, jesli go kochasz to wspieraj go, bo widzisz przeciez ze nie pracuje tyle czasu zeby wydawac w weekendy na pierdoly, imprezy, knajpy, tylko ze ma w tym wszystkim wyzszy cel a to sie ceni.
30 września 2011, 15:03
nie chodzi o lepiej płatną tylko w innym wymiarze godzin.
- Dołączył: 2009-04-16
- Miasto: Kajmany
- Liczba postów: 2004
30 września 2011, 15:03
Byłam w podobnej sytuacji przez ponad 2 lata. Mój facet bardzo ciężko
pracował, od poniedziałku do soboty, czasem nawet w niedziele, wracał
wieczorem i nie miał siły już na nic... A ja byłam cały czas sama. Kiedyś poszliśmy do klubu, a on
zasnął na kanapie
Bardzo mi było ciężko, ale teraz on ma własną firmę i już jest lepiej, wszystko się jakoś ułożyło, więc warto było się przemęczyć.
- Dołączył: 2010-07-19
- Miasto:
- Liczba postów: 2721
30 września 2011, 15:11
Moj pracuje po 14scie :)
Bo lubi, wstaje o 8 rano i do 3ciej w nocy potrafi pracowa. Krew mnie zalewa, mam ochote go zabic, ale co moge? Nic.
Ty powinnas wykazac sie zrozumieniem, zwlaszcza, ze koles wpadl w tarapaty finansowe.
- Dołączył: 2011-07-30
- Miasto: Zet Zet
- Liczba postów: 1136
30 września 2011, 15:12
> To niech szuka innej pracy na lepszych warunkach i
> z podobnym wynagrodzeniem w międzyczasie. Jak nie
> ma możliwości to mówi się trudno, znam wiele par z
> takimi problemami i jakoś dają radę.
- Dołączył: 2010-03-10
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 1207
30 września 2011, 15:17
Mój mąż pracuje w 2 firmach. Wczoraj np. był od 8 do 20 w firmie B, wcześniej miał nockę w firmie A od 18 do 6 rano. A jeszcze wcześniej od 8 do 15 był w firmie B. Wczoraj przyszedł wieczorem mega zmęczony, poszedł spać, dziś rano wstał i poszedł na 6 do pracy w firmie A. Jutro od 8 do 16 do firmy B. Niedziela wolna. Od poniedziałku od nowa....No cóż życie jest trudne, pieniądze potrzebne, ciężko dokonywać wyborów, wszystkiego ni8e sposób pogodzić.
30 września 2011, 15:19
ciesz się że chce pospłacać zaległości.
to trudne ale przejściowe - 2 lata męki. Potem będzie spokój - on będzie miał "czyste konto" i stabilną pozycję na rynku jako rzetelny pracownik z długim stażem. Pomyśl że wtedy te pieniądze będą potrzebne Wam na wspólne życie. Lepiej by pracował jako przedstawiciel handlowy w budowlance? Setki km dziennie a pensja lekko wyższa od minimalnej. Niech aplikuje do stacjonarnych placówek bankowych, ale tam kasa,,, cóż, jak dostanie na rękę 1700 to będzie max...
Swoim ewentualnym smęceniem na pewno mu nie pomożesz... tym bardziej że każesz mu niejako wybierać pomiędzy Tobą a odpowiedzialnością za siebie i rodzinę. Wspieraj go i powtarzaj, ze rozumiesz ciężar sytuacji - wygrasz tym więcej. Owszem, możesz mu podrzucić czasem jakąś ofertę do wglądu... ale nie nachalnie i nie natarczywie . A na pewno nie z argumentem "bo rzadko się widujemy"
Wiesz że póki nie spłaci zaległości, to Wasza wspólna przyszłość wisi na włosku? Będziecie się chcieli być może budować, kupić auto, wyremontować mieszkanie....z zaległościami kredytu nie dostanie a w życiu bywa różnie
30 września 2011, 15:26
Ja pracowałam po 13 godzin dziennie + dojazd i i tak widywałam się ze swoim :) Spałam po ok.2 godziny dziennie:P Czasami robiliśmy sobie przerwy i się nie widywaliśmy, żebym odpoczęła. Ale na dłuższą metę nie dałoby chyba rady, zemdlałabym. I tak już zasypiałam w pracy na stojąco :) Ale dla mnie najważniejszy wtedy był on. Jeśli się chce, to można wszystko.
Edytowany przez BardzoGoKocham 30 września 2011, 15:28
30 września 2011, 15:28
Za 1700 zł miesięcznie to on nawet kredytów nie pospłaca.... czyli pozostaje mi czekać dalej, cierpliwość....