Temat: negatywny stosunek do małych dzieci.

-
No... nie mówię, by lać zaraz po dupie i wrzeszczeć, ale np. powiedzenie, by było ciszej, bo ludziom to przeszkadza byłoby jak najbardziej na miejscu.
Ja też nie przepadam za dziećmi... Szczególnie za tymi w kategorii wiekowej 7-11 lat, które pół dnia spędzają na moim osiedlu na waleniu petardami i obrywaniu gałęzi z krzaków :/
Wrzaski w komunikacji publicznej itp. akurat mnie nie ruszają :)
W ogóle poza małymi wyjątkami dzieci mnie specjalnie nie rozczulają. Może jeśli kiedyś będę miała własne, to mi się odwidzi.

Co do dziecka wrzeszczącego za ścianą - wiesz, to zależy. Jak ktoś ma niemowlę płaczące w nocy to za bardzo go nie uciszy, chyba że udusi je poduszką. Nie bądź wredna, bo sama kiedyś też zapewne tak się darłaś, a kiedyś możesz potrzebować wyrozumiałości sąsiadów, jak np. będziesz chciała zrobić imprezę, będzie wrzeszczeć Twoje własne dziecko, będziesz miała szczeniaka który będzie kwiczał podczas Twojej nieobecności, albo będziesz robić głośny remont...
Natomiast jeśli chodzi o starsze dziecko, takie któremu można już coś wytłumaczyć, drze dziób po 22 i dzieje się to notorycznie, to pogadaj z dzielnicowym :)
1. własnego dziecka nie planuję, nie wiem, skad się u niektórych bierze to trucie "dzieciofobom", że jak będą mieli własne to zobaczą. Jak nie lubią, to raczej mieli nie będą.
2. głośne prace remontowe wykonuje się do godziny 22, później sąsiad ma prawo zadzwonić po policję.
3. u mnie impreza nie polega na napierdzielaniu muzyką na full. Zazwyczaj gramy w planszówki, nawet najupierdliwsi sąsiedzi się nie czepiają.
4. mówiłam o komunikacji miejskiej, mieszkam w domku jednorodzinnym i podejrzewam, że jakby sąsiad miał noworodka, nawet bym jego płaczu nie słyszała. Pisałam o młodych w wieku przetłumaczalnym (po raz setny chyba piszę, że niemowlakowi się raczej nie wyjaśni i darcie się takowego, jakkolwiek irytujące, jestem w stanie zrozumieć, irytują mnie mamusie, które nie widzą tego, że starszemu dziecku można wytłumaczyć, iż przeszkadza ludziom) dmuchających w wuwuzelę i to nie przez parę minut, a pół dnia.
5. Szczeniaczek- jasne, piszczy, ale niemowlak robi to znacznie głośniej. Jest jeszcze taka kwestia, że niektórzy właściciele nie mają baldego pojęcia o tym, jak się wychowuje psa. Jak pies jest w domu nr 1, czuje się najważniejszy w stadzie, a co za tym- czuje się odpowiedzialny za całe stado (w tym wypadku- rodzinę) i kiedy nie widzi jego członków, po prostu nie wie ,co się z nimi dzieje, martwi się i stąd w większosci przypadków biorą się piski. Psiak myśli inaczej niż człowiek. W ostateczności pozostaje wizyta u zoopsychologa. No i jeszcze jedno: w moim zawodzie będę pracowała raczej w domu, więc problem poniekąd odpada:).

Ajj, mój wywód był do kiniaven i kwestii dziecka wrzeszczącego jej za ścianą. Nie jestem żadnym specjalnym dzieciolubem, wole psy :)

A offtopując tak troszkę właśnie w kwestii wychowania psów, drgawek dostaję, jak ktoś wszystkie problemy z psem, od agresji, przez lęki i fobie, po strach przed zostawaniem samemu w domu czy wyjadanie ze śmietników, przypisuje temu, że pies czuje się najważniejszy w stadzie -.-'
Mój facet jest zootechnikiem i własnie tak to tłumaczy:) Choć nie w każdym przypadku o to chodzi. Niestety- z psiakiem nie porozmawiasz i Ci nie powie, co jest nie tak:)
Ha, ja też jestem już prawie zootechnikiem ;)
I psiarą z zamiłowania od dziecka.
W sumie tak w temacie - rozczulają mnie dzieci, które lubią psy
Wiekszosc z was przesadza i to ostro ze swoją dzieciofobią, jakby dzieci byly rozprzestrzenione jak muchy. Może ja zyję w innym kraju, ale zeby az tak odczuc te rozwrzeszczane i porozpieszczane dzieci trzeba spędzać wiekszosc swojego czasu na placach zabaw i w sklepach z zabawkami. Owszem widziałam wielokrotnie takie małe diabły w autobusach/tramwajach itp. ale były to przypadki na tyle sporadyczne, że da się to wytrzymać.
aktem jest jednak, że czasem jeden taki szatan jest w stanie zrazic czlowieka do calej populacji i niestety tez w rodzinie takiego mam.
Ja akurat dzieci się boję, nie ma takiej siły w tej chwili, ktora sprawi, że z wlasnej nieprzymuszonej woli wezmę na rece niemowle, najzwyczajej w swiecie wydaje mi sie zbyt kruchym stworzeniem. Starsze są dla mnie meczace, tu powodem jest to, ze absolutnie nie jestem asertywna.
Przez 23 lata miałam okno swojego pokoju wychodzące prosto na plac zabaw; teraz wychodzi na niego moje okno kuchenne - można się zrazić, niestety

Wiem, że temat stary jak świat, ale ja też nie znoszę dzieci, szczególnie tych od 0 do 8 czy 10 lat. Najlepiej jak trzymają się ode mnie na dystans przynajmniej 1m, a jeśli w danym miejscu jest ich więcej (np. w sklepie u znajomych) to zaczynam się czuć nieswojo. Ogólnie takie niemowlaki i dzieci do 5 roku życia uważam za obrzydliwe i nie daj panie żeby mnie jakieś dotknęło ;)

Czemu tutaj piszę? Ponieważ po kilku pierwszych stronach zauważyłem, że jednak na świecie istnieją kobiety, które też tak mają :D Czyli jest jeszcze nadzieja :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.