27 lipca 2011, 11:26
Chodzi o taki przełomowy moment, kiedy zrozumiałyście, że nie możecie żyć bez tej drugiej osoby, i że jej dobro jest dla Was ważniejsze :):)
Ja zrozumiałam to w momencie, kiedy mój chłopak wyjechał... A ogromną miłość i potrzebę bycia przy nim czuję też w momentach, kiedy po prostu mu się coś nie układa.
Edytowany przez DojdeDoCelu 27 lipca 2011, 11:28
- Dołączył: 2006-03-18
- Miasto: Włoszczowa
- Liczba postów: 10057
12 sierpnia 2011, 08:56
hmmm....chyba jakieś 3 miesiące od momentu pierwszego spotkania, a broniłam się przed tym uczuciem długo, bo bałam się zranienia. Właściwie to jego pierwszego to uczucie strzeliło i pierwszy nie śmiało mi to powiedział choć nie dosłownie wprost. Wiem jednak że mam cudownego chłopaka który stara się i zabiega o moje uczucia. Dużo rozmawiamy i mówimy o swoich oczekiwaniach względem siebie, co bardzo mi się podoba.
- Dołączył: 2009-07-15
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 336
12 sierpnia 2011, 10:45
Cholera, nie pamiętam! Nie pamiętam nawet, w jakich okolicznościach doszłam do wniosku, że jestem zakochana. Pamiętam tylko dzień, w którym powiedziałam o tym mojej przyjaciółce, a ona powiedziała, że jestem nienormalna (pewnie dlatego tak bardzo zapadło mi to w pamięć). Nie pamiętam też kiedy zakochanie przerodziło się w miłość, ale na pewno przełomowym momentem był dzień, w którym dowiedziałam się, że mój chłopak nie będzie już tylko moim chłopakiem, ale że będzie też ojcem mojego dziecka :)