27 lipca 2011, 11:26
Chodzi o taki przełomowy moment, kiedy zrozumiałyście, że nie możecie żyć bez tej drugiej osoby, i że jej dobro jest dla Was ważniejsze :):)
Ja zrozumiałam to w momencie, kiedy mój chłopak wyjechał... A ogromną miłość i potrzebę bycia przy nim czuję też w momentach, kiedy po prostu mu się coś nie układa.
Edytowany przez DojdeDoCelu 27 lipca 2011, 11:28
- Dołączył: 2009-07-17
- Miasto:
- Liczba postów: 3245
27 lipca 2011, 11:32
W momencie pierwszego pocałunku (taki tam niewinny dziob w dziób) :) jej, kiedyż to było... Tuż przed jego wyjazdem na obóz zimowy na studiach...
To wtedy poczułam, że się zakochałam.
A że bez niego żyć nie mogę? Kiedy po jednej z kłótni spotkaliśmy się przypadkiem na mieście, a ja byłam na niego tak cholernie wkuźwiona, że normalnie bym zabiła, ale że go zobaczyłam, to mi przeszło całkowicie. Zobaczyłam to samo na jego twarzy, taki sam banan od ucha do ucha. Tak to jest jak własne ciało zdradza umysł :D Od tego się za mąż wychodzi :)
Edytowany przez chiki 27 lipca 2011, 11:35
- Dołączył: 2010-11-08
- Miasto: Melbourne
- Liczba postów: 2528
27 lipca 2011, 11:32
Edytowany przez sunnysunny 27 lipca 2011, 11:40
27 lipca 2011, 11:34
Gdy była groźba wyjazdu za granicę ... na szczęście zrezygnował dla mnie ( tylko po 3 miesiącach znajomości).
Na środku starego miasta w grudniu przytulił mnie i powiedział,ze nie ma zamiaru jechać bo boi się ,że mnie straci.
27 lipca 2011, 11:37
"Tak to jest jak własne ciało zdradza umysł :D Od tego się za mąż wychodzi :)"
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
27 lipca 2011, 12:00
zakochanie a miłóść to różnica , Ty piszesz o miłości . Ja nigdy nie poczułam miłości choć zakochana byłam.
27 lipca 2011, 16:21
zalezalo mi od poczatku. i czulam cos wtedy. duzo pamietam momentu zasadnicze takie
styczen - po klotni poprosil o rozstanie. pamietam ze na 3 dzien kiedy odzylam by wyjsc do ludzi rozgladalam sie za innymi facetami i zrozumialam ze innego mezczyzny sobie takiego dobrego nie znajde
dzisja wyslalam sms ze jestem szalenczo zakochana. codziennie mowie ze nie moge bez niego zyc.
2 dni rozlaki a ja nie moge myslec o niczym innym jak o Adamie. juz nawet dzien przerwy to jest tesknota, godzina, minuta :P
robie nam sniadanie i inne posilki, (on najwyzej dopomoze) szanuje go, dziele sie radosciami i smutkami, akceptuje jego potrzeby, mozemy porozmawiac o wszystkim, wspieram go
Edytowany przez aguniek1988 27 lipca 2011, 16:31
27 lipca 2011, 16:38
Zauroczona bylam od pierwszego wejrzenia... O tym ze go kocham przekonalam sie bedac na wakacjach u rodziny (najdluzszy czas osobno odkad jestesmy razem - tydzien) - bylismy wowczas razem jakies 4.5 miesiaca. Po powrocie powiedzialam mu, ze go kocham, mimo ze on odwzajemnil to jakis miesiac pozniej.
Odkad zamieszkalismy razem (po roku) wiem ze nie chce bez niego zyc :)
W maju minely 3 lata odkad jestesmy para, i nadal jestem szalenczo zakochana :)
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
27 lipca 2011, 21:16
Ojjj.. Heheh.Nie wiem :) Nie potrafie tego stwierdzic...:)