Temat: prosze o wsparcie :(

piszę tu pewnie z błachego powodu, ale siedze teraz w domu, nie mam do kogo się zwrócić. Siedze i płacze, przez faceta. Wiem, że to najgorszy i nic nie warty powód ale jednak serce pęka....

Nie mogę sobie miejsca znaleźć, nie wiem co mam robić, jak ukoić ten ból.

L

Mam 20 lat, jego znam od 14 roku życia. Urodziliśmy się tego samego dnia, miesiąca i roku, jest między nami 7 h różnicy.

Poznałam go przez moją ówczesną  przyjaciółkę Ewę (też się tak nazywam), byłam u niej w domu i na gg odezwał się do niej na gg On. Znali i kolegowali się z podstawówki, zaczęłam z nim rozmawiać, a kiedy się pytałczy to Ewa, odpowiedziałam, że tak, w końcu nie skłamałam, rozmawiało mi sięz nim wyjątkowo dobrze, jak z nikim innym i w końcu poprosił moja przyjaciółkę o mój nr gg. Tak się zaczęło.

Jako nastolatka popełniałam wiele głupstw i on wspierał mnie, nie miałam nikogo komu mogłą bym się wygadać, tylko on rozmawiał ze mną szczerze i pewnie gdyby nie to załaała bym się wtedy całkiem i mogłoby mnie tu dziś nie być…

Kiedy miałam 15-16 lat planowaliśmy spotkanie, ale jakimś cudem minęliśmy się, chociaż oboje byliśmy na miejscu w tym samym czasie, wciąż nie wiem jak to możliwe.

Przez cały czas rozmawialiśmy. On zawsze mówił, że ma słabość do mnie i ja do niego też ją czułam, chociaż nie jestem osobą, która by się do tego przyznała.

Mając 17 lat spotkaliśmy się i zaiskrzyło. Nie trwało to długo bo jakiś 1-2 mce. Był jeszcze dziaciakiem i nie umiał mnie traktować poważnie. Zranił mnie. Nie odzywałam się do niego chyba z rok.

Nasze rodziny się kompletnie różnią. Jego – religijna, duża rodzina, każdy się świetnie zna i spotykają się w wielkim gronie przy każdej okazji. Moja rodzina to jakaś karykatura. Mój tata pije, nie chce mu się procować, mamie też nie. Nigdy nie mają dla mnie czasu, bo wciąga ich telewizja. Z tatą nie mam ani jednego miłego wspomnienia.

Kocham ich i wiem, że oni też kochają mnie, ale w ogóle nie myślą o mojej przyszłości a oni o tym, żeby mi jakoś pomoc. Jak poruszałam temat studiów z tatą mówił ze pójdę jak wygra w totolotka i urywał temat. Taka z nim rozmowa. Doszło do tego, że jeżeli chce iść na studia to ostatni rok szkoły musze iść na zaoczne i do pracy, żeby odłożyć kasę na studia bo od niech pewnie grosza nie dostane.

Ciągle awantury, krzyki.

Nasze rozmowy ożywiły się jakoś późną wiosną 2010. Były coraz częstsze az zaczęliśmy się znowu spotykać w lipcu. W sierpniu już byliśmy razem. Z jednej strony był czuly izabawny ale z drugiej ciągle nie umiał mnie traktować jak swoja dziewczyne a traktowal jak kolezanke. Denerwowalo mnie to bardzo.

W ostatnie dni sierpnia pojechaliśmy z jego znajomymi i z bratem do zakopanego.

To był koszmarny wyjazd, ciągle siedział z kolegami, a jak sobie o mnie przypomniał to widziałam, że nie wie jak się ma zachować, miałam wyrzuty sumienia, że ze mna się nudzi i nie potrzebnie mnie zabieral ze sobą skoro woli kolegow. Jezen z jego kolegów był z dziewczyna, sa razem już długie lata i ciągle patrzyłam jak on ja traktuje jak sa nierozlaczni, i plakac mi sięchciało. W końcu doszło do kłotni i 2 dni siędo niego nie odzywalam. Kiedy jego koledzy wracali do domu zapytal czy ja zostane isie  zgodziłam żeby dac mu jeszcze jedna szanse. Było lepiej, ale chociaż ja o nim myslalam, miałam wrazenie ze jak bym mu zniknela z oczu to w ogole by nie zauwazyl, zajal by się czym a o mnie by nie pomyslal.

We wrześniu  było ok, ale w pazdzierwniku przeniosl się do stolicy studiować i coraz rzadziej się spotykaliśmy, w ogole nie było zrozumienia…

Opisuje tu zle rzeczy, ale były tez dobre, kiedy mowil ze podziwia mnie, ze jestem z tych dziewczyn do kochania, do związku a nie do **********. Duzo było słow, gestów, czynów, które potwierdzaly, że jego uczucia były szczere, gdyby nie te, pewnie bym się nie zakochala.

W każdym razie w grudniu się rozstaliśmy.

Było mi strasznie ciężko, kochałam go już wtedy ale nie dopuszczałam do siebie takiej myśli.

Nie rozmawiałam z nim, bo jego zartobliwy sposób rozmowy tylko mnie denerwowal, on zawsze zartuje, wydrurnia się, jest usmiechniety. Było mi zbyt ciężko żeby rozmawiać z nim i patrzeć jak się smieje i jak momentalnie doszedł do siebie po rozstaniu,  wlascienie mam wrazenie ze w ogole nie musial się zbierac.

Ja się ciągle zbieram.

Ok 3 tyg temu napisałam mu sms, ze nic od niego nie chce, na nic nie licze, ale ze powinien wiedzieć ze go kocham bo to zbyt wazna sprawa żeby ja zachować dla siebie i tyle.  Odpisal ze jeśli się chce spotakc to może i można. Stwierdzil ze jak się spotkamy to grzeczny nie będzie b ozawsze mu się podobałam i go pociagalam i stesknil się za mna.

Stwierdzil tez ze jeśli się spotkamy to na 99% wrócimy do siebie, chociaż ja w ogole tak nie mysle, najpierw trzeba dużo spraw zalatwic, porozmawiać szczerze…

Zapraszal mnie  tez do siebie do stolicy, ale nie wiedzialm po co mam tam jechać, bo jeśli tylko na kawe i pogadać to więcej moja podróż by trwala niż spotkanie a on co jakiś czas jest w moim miescie, przyjezdza do rodzicow, rodziny itp.

Zapytałam wczoraj czy ciagle nie che się spotkać i powiedział ze teraz i tak jest w wawie wiec na razie to nie, i zapytala mczy zaproszene nadal aktualne, powiedział ze caly sierpień jeszcze jest i jak cos to się ustali. Tylko, że ja zaczyzanam prace od września, wiec caly tydz będę miała zapchany, w weekendy szkola i nie wiem keidy miała bym znalesc jakiś czas na wyjazdy…

On zawsze pisze do mnie pierwszy.

Godzine temu napisała do mnie siostrzenica… ze widziala go z jakas dziewczyna, tu w moim miescie L………. Nie jestem obiektywna ale widze ze on mam mnie gdzies… ja naprawdę kocham i wiem ze musze go olac, i tak zrobie. 

Nie napisałam tego , żeby się pytac co mam zrobić. Bo wiem co zrobie, musze dac sobie z nim spokoj, chodzi o to, ze nie wiem jak mam to zrobić, bo to tak bardzo boli… Kocham go już chyba od lat… L serce mi peka L  przed sobą widze tylko czarną dziurę…

Zawsze wydawało mi się, że jestem Bi. Jestem fiministką. Chyba skończęz facetami raz na zawsze…. W sumie to na pewno.  L

Dziewczyny jak wyleczyć sięz miłości, czym zając czas? Znacie jakieś, sposoby? Nie chce magicznych sztuczek, ale kazdna z nas  przezyła miłość, która rani. Jak sobie radziłyscie?

Niestety jestem taką osobą, która jak się zakocha, to już na amen, wiem, że najbliższe lata będę miała przesrane przez taką miłość ;(

 

 

 

 Jeśli komuś się chciało przeczytać tego tasiemca, dziekuje.

jak tak sobie myślę, życie z kobietą było by o wiele łatwiejsze... kobieta z kobietą zawsze się dogada, zrozumie, pomoże, może kiedyś... aa i sexu się nie trzeba bać :D żadnych wpadek.

Chciała bym umieć sprawić, żeby On nie mógł żyć beze mnie.
Tej wiosny był pewnien chłopak, z innego miasta, znaliśmy się tylko na odległość. Przyjechał do mnie, on się we mnie zakochał jak nie wiem co, zrobił by wszystko w jednej chwili rzucił wszystko i przeprowadził do mnie żeby tylko mnie uszczęśliwić, planowaliśmy razem wakacje itp. ale musiałam to skończyć bo do niego nic nie poczułam. A ciągle kocham Ł. to byłoby nie fair ciągnąc dalej. Ale życie jest niesprawiedliwe. Ktoś zakochał się we mnie bez wzajemności, ja w kimś bez wzajemności... eh :( Słyszałam, że prawdziwa miłość jest zawsze wzajemna.
moge poryczec z toba..;(((( 
Pasek wagi
Życie to nie bajka na pocieszenie powiem takich miłości nieszczęśliwych jest wiele , ale człowiek z wiekiem z doświadczeniem robi sie bardziej hardy , twardy.
Pasek wagi
nie jest Ciebie wart - dalej nie dorósł... ale to tylko moje zdanie.. Żeby zapomnieć potrzeba czasu..
Ehh... ciężka sprawa, chyba nigdy nie zrozumiem facetów, czasem zastanawiam się czy są na tym świecie jeszcze jacyś w miarę normalni.
Myślę, że On może i coś do Ciebie czuje, może nie jesteś mu obojętna. Tyle się znacie, tyle razem przeżyliście ALE dzieli Was teraz odległość, On studia w Warszawie, studia studiami ale jestem pewna, że spotyka się i tam z wieloma dziewczynami. Nie koniecznie coś ich łączy ale na pewno się spotyka, a tam życie jest inne.

Olej go, tak jak już pisałaś. To będzie trudne bo on nie mówi NIE, daje Ci jakiś cień nadziei. Musisz sobie go w końcu odpuścić. Wiem jak to jest - spotykasz się z innym, który zrobiłby dla Ciebie wszystko ale myślami jesteś przy jakimś frajerze, który na Ciebie nie zasługuje. Gdy nie wybijesz sobie z głowy tego faceta, nie będziesz szczęśliwa, nie będziesz mogła poznać nowego, który może dać Ci to co nie daje Ci ten.

 Wybierasz się na studia, zajmij się nauką. Pracujesz, będziesz studiowała, zobaczysz jak szybko będzie płynął czas, nawet nie będzie chwili żeby odpocząć. Poznasz nowych ludzi, otwórz się na nich, wychodź z nimi, spotykaj się jak najczęściej. I przede wszystkim daj sobie szansę na bycie z kimś innym. Wiem łatwo się mówi, sama musiałam o kimś zapomnieć, długo to trwało ale w końcu udało się. Czas leczy rany, a przede wszystkim - dobra rada, nie kontaktuj się z Nim. To tylko pogarsza sprawę, nie daje zapomnieć.
chyba dam sobie czas i tej sytuacji do konca sierpnia, i jesli nie wydarzy sie cud to definitywnie po tych latach koncze z nim na zawsze, chociaz czuje jak by byl polowka mojej duszy :( ale zrobie to dla swojego dobra. A poki co sprobuje zajac czyms wolny czas :( pomagaja mi wasze posty, bo juz naprawde myslalam ze to ze mna cos nie tak i to moja wina :(
Musisz o nim zapomniec bo jest niezdecydowany i chyba nic z tego nie bedzie. Gdyby mu zalezalo to stanalby na glowie zeby sie spotkac i ogolnie trzymac kontakt.Teraz jestes rozczarowana i odczuwasz bol ale to nie bedzie trwalo wiecznie. Ja tez przezylam ze 2 razy takie rozczarowania, moze nie az tak tragiczny jak Ty ale jednak cos w rodzaju zawodu milosnego. Dziwnie sie czlowiek wteyd czuje..ja tez zawsze biore wszystko do siebie, stalam sie melancholijna, ciagle o tym rozmyslalam i ten zal....ale z czasem wszystko przechodzi, zmienisz srodowisko, studia i jakos to bedzie. Ja wpadalam w wir zajec i po czasie znow bylam spokojna i wzbogacona o nowe doswiadcznie. Tez bylam zrazona do facetow,az w koncu poznalam takiego ktory zmienil moje zdanie i ktory przywrocil mi w wiare w milosc:)
Pasek wagi

ciężka sprawa....nie ma jednego złotego środka na odkochanie....jedyne co mi przychodzi do głowy to czas dużo czasu i cierpliwości.....jestes niespokojna bo kochasz i wiesz że coś straciłaś....bądź dzielna - z tego co piszesz jestes super dziewczyną i tak trzymaj....a co do zajęcia czasu to może poprostu spacer gdzieś gdzie nie byłaś w Twoim mieście - może to banalne ale spróbować warto....

pzdr

Kochana, serdecznie Ci współczuję..ja miałam krótki epizod z facetem i bardzo przeżyłam jego koniec, nie wyobrażam sobie jak cierpisz...Słonce wypłacz się, mam taki pewien sposób. Napisz list na kartce do niego. Wszystko, co chcesz mu powiedzieć. Nawet go zwyzywaj. Papier wszystko zniesie. Nie wysyłaj go. Spal. Może Ci ulży. Wygadaj się przyjaciółce, wypłacz, daj sobie te pierwsze parę dni na ochłonięcie, potem wyjdź do ludzi, zacznij żyć...Jesteś młoda, życie przed Tobą, zapewne znajdziesz sobie kogoś. A może z czasem jednak Wy się zejdziecie ? Facet to to ciężki gatunek, on jeszcze nie dojrzał, może zrozumie i będzie chciał wrócić...Tylko czy wtedy Ty jeszcze będziesz chciała. Trzymaj się :* Jesteśmy z Tobą :)
Pasek wagi
Rady starej baby ;-):
- mi zawsze pomagało to: jeśli coś (kogoś powinno być) kochasz - puść to wolno; jeśli wróci, jest Twoje, jeśli nie - pamiętaj, tego nigdy nie było.
- to, że facet jest zawsze uśmiechnięty i zawsze żartuje, może być jego sposobem na życie, sposobem na radzenie sobie z problemami. Prawdziwe emocje może skrywać głeboko w sobie. Być może prościej mu coś napisać niż okazać lub powiedzieć. A może rzeczywiście jesteś dla niego tylko koleżanką, lub aż przyjaciółką. Z tym też da się żyć.
- czas leczy rany - stare i oklepane, ale prawdziwe.
- nie żądaj od niego poważnych deklaracji - facel lat 20 to jeszcze dzieciak, który właśnie uswiadomił sobie, że zaczynają się ostatnie lata jego wolności - niekoniecznie będzie chciał z nich rezygnować, choćby w części.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.