- Dołączył: 2010-03-04
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 5352
20 lipca 2011, 19:49
Mam do Was taki mały prosty apel - prośbę.
Idźcie do swoich mężów / narzeczonych / chłopaków / lub po prostu tych na których Wam zależy i powiedzcie im że kochacie.
Że kochacie / że jesteście / że wybaczacie / że przepraszacie / że dziękujecie.
Potem przytulcie ich z całej siły i pocałujcie i cieszcie się tą chwilą i zapamiętajcie ją.
Bo czasem niespodziewanie tą osobę tracimy już na zawsze i wtedy pozostaje ten cholerny niepokój czy mimo że mówiłam mu to tysiąc razy to czy wiedział że tak bardzo go kocham ?
Przed oczami stają nam każde chwile gdy stał obok i mogliśmy go wtedy przytulić ale tego nie zrobiliśmy a teraz już nic nie wypełni tej pustki.
Przypominamy sobie każdą chwilę, każdą kłótnię w której walczyliśmy o to kto ma racje która tak na prawdę była jedną wielką stratą czasu którego już nigdy nie odzyskamy.
I gdy nieoczekiwanie przyjdzie ta chwila i usiądziecie same w pokoju i pozostaną tylko te myśli to ten niepokój .. tak strasznie boli.
_________
odszedł ktoś dla mnie tak bardzo ważny.
Edytowany przez SadRedRose 20 lipca 2011, 20:15
- Dołączył: 2011-01-25
- Miasto: Ustroń
- Liczba postów: 990
21 lipca 2011, 00:55
Piekny apel i ważny! Ja po smierci taty załowałam,ze mu tego nie powiedziałam;(
21 lipca 2011, 00:55
ja stracilam nagle niespodziewanie ukochana osobe miesiac przed moimi 18urodzinami i mimo ze minelo ponad 10lat wciaz boli i wyrzucam sobie ze nie zdazylam powiedziec wielu waznych slow.
trzymaj sie i dzieki za temat na forum dzieki ktoremu bliscy naszych vitalijek uslyszeli mile slowa
- Dołączył: 2006-02-27
- Miasto: Plaża
- Liczba postów: 1639
21 lipca 2011, 01:07
bardzo mi przykro, wspolczuje Ci...
- Dołączył: 2011-04-14
- Miasto:
- Liczba postów: 595
21 lipca 2011, 01:40
ehhh nie ma nic gorszego jak smierc bliskiej osoby... ta bezradnosc :(((
3maj sie!
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
21 lipca 2011, 09:29
Sad
Ja też stracilam przyjacila 2,5 roku temu. To była osoba taka jak piszesz o swoim. Zawsze, wszedzie, mimo wszystko...jak brat-moja bratnia dusza. Mi po jego odejsciu została wściekłość, do tego stopnia, że długo po pogrzebie nie byłam na cmentarzu. Byłam wściekła na niego, że odebrał sobie życie. Nigdy sie z tym nie pogodze. Ale wiem, ze dba o mnie bo cokolwiek by sie nie działo zawsze w miare spadam na cztery łapy i do tej pory dzwiecza mi w uszach jego słowa "trzeba być twardym a nie miENTkim".
Życzę Ci dużo siły, żeby to przetrwać :*
Edytowany przez TeQueL 21 lipca 2011, 09:31
21 lipca 2011, 09:50
Matko... :( Przykro mi bardzo !! Współczuję :((
Mój Mąż pracuje cały dzień za kółkiem. Codziennie za nim wyjdzie do pracy to mu przypominam " proszę uważaj na siebie jak i na innych, bądź ostrożny i czujny".
- Dołączył: 2011-04-12
- Miasto: Madryt
- Liczba postów: 4074
21 lipca 2011, 09:54
Biedna...Serdecznie Ci współczuję. Trzymaj się i pamiętaj, by ten ktoś nie chciał, byś się smuciła...Z pewnością wiedział, czuł, że Go/Ją kochałaś...
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
21 lipca 2011, 10:28
Wiem jaki to bol stracic kochana przez siebie osobe -prawie 4 lata temu stracilam Babcie... wlasnie wypadek samochodowy....
Wczoraj targala mna zlosc , klocilam sie ze swoim 'Chłopcem' lzy lecialy same szamotalam sie w Jego ramionach .. a On spojrzal na mnie i powiedzilal ,ze traktuje kazdy dzien jak Nasz wspolny ostatnie- ,ze taka mysl boli a jednoczesnie motywuje i ukazuje ,ze warto szanowac kazdy dzien i szkoda czasu na klotnie, obrazanie sie...(choruje ma rzadką chorobe z autoagresji ukladu odpornosciowego)
Dodal ,ze pogodzil sie ze stanem mojego zdrowia i tym ,ze moze zostac sam ... ale Kocha mnie z calych sil do utraty tchu...