Temat: Rodzice..

Otóż mam pewien problem już w sumie od kilku lat. Może pomożecie mi go rozwiązać. Dacie jakieś porady w jaki sposób się dogadać. Zacznę od początku. Moi rodzice zarabiają nie mało, bo licząc wszystkie przychody wychodzi ok. 6000zl miesiecznie na 4 osoby + pies. Biorąc pod uwagę tak wielkie przychody można by się spodziewać, że żyjemy na dość wysokim poziomie. Jednak wcale tak nie jest. Otóż jest jeden wieeelki problem, który pochłania sporą część tych pieniędzy, a mianowicie używki. Rodzice (aktualnie wraz z bratem) już z przyzwyczajenia wypijaja ok. 8 piw dziennie. Czasem więcej, bo mniej sie raczej nie zdarza. Co wychodzi ok. 600zł miesięcznie. Jakby tego było mało drugie tyle idzie na papierosy. Również dla rodziców i brata, bo w przeciwieństwie do nich ja nie palę w ogóle. Podsumowując na same używki idzie ok. 1200 zł, czyli miesięczna wypłata przeciętnego Polaka. Kolejną część pieniędzy zużywa moja mama kupując sobie co chwile jakieś nowe bluzki, czy buty. Jest to dość irytujące biorąc pod uwagę to, że ja z bratem ubrania kupujemy raz na ruski rok, bo najzwyczajniej w świecie zawsze otrzymujemy odpowiedź, że: "Nie ma pieniążków i trzeba oszczędzać". Już od dawien dawna próbuje nakłonić rodziców do zmiany przyzwyczajeń biorąc pod uwagę to ile pieniędzy można by na tym zaoszczędzić. Jednak to bezcelowe. Na każde moje zwrócenie uwagi jeśli chodzi o używki ojciec odpowiada: "Jak ja mam pić mniej piwa to Ty jedz mniej posiłków (jestem na diecie Dukana na której je się jak najwięcej, bo czym więcej zje się białka tym szybciej spadnie się z wagi jednak ograniczam się często, żeby nie wydawać na jedzenie więcej niż 100zl/tydzien)". Zanim przeszłam na diete odpowiedz była równie niedorzeczna, a mianowicie: "Jak ja mam przestać pić piwo to Ty nie jedz słodyczy (ojciec wiedział, że to moja słabość. Jednak teraz już nie jem słodyczy, więc musiał zmienić wersję wypowiedzi na tą wyżej wymienioną)". Najlepsze jest to, że matka sama mówi o tym, że odpowiedź ojca jest niedorzeczna, a tez pije ok. 3 piw dziennie uzasadniając to, że ma do tego prawo i należy jej sie odpoczynek z piwkiem po ciezkim dniu. Zostawiając już sprawę alkoholu przejde dalej, czyli do papierosów. Na dzien wypala sie u mnie ok. 5 paczek papierosow co jest dosc sporym wynikiem. Jednak tutaj upominanie kogokolwiek nie przyniesie już chyba żadnych skutków. Odpowiedzi odnośnie palenia u ojca są następujące "Palę już tyle czasu i nie rzucę już tego. W końcu na coś trzeba umrzeć", a matki: " Nie mogę rzucić, bo jak to zrobie to bede rzucac talerzami z nerwow jak juz to kiedys bylo". Kiedyś już obliczyłam wspólnie z ojcem budżet domowy i zauważył jak dużo wydaję się na używki. Chwile go to zabolalo i stwierdzil, że trzeba to zmienic, bo za ta sumę mozna by bylo jechac na wspolne wakacje za granice. Jednak skonczylo sie tylko na  slowach i ta sytuacja dalej jest taka jaka byla.  Tutaj moja prosba do was. Może spotkaliście już się z czyms takim w swojej rodzinie i wiecie co przekona rodzicow do zmiany tych nawykow. Z gory dziekuje za przeczytanie tego wywodu. Chociaz nie wiem czy komu kolwiek bedzie chcialo sie to przeczytac.
u mnie mama pali 2 paczki dziennie, tata różnie, ale też około 2, do tego dochodzi wódka- na początku miesiąca jest co drugi dzień, później im mniej pieniędzy tym rzadziej, ale papierosy mają zawsze- jeżeli sami nie chcą to nie rzucą, niestety Ty ich do tego nie zmusisz.. sama próbowałam, ale na marne.
ludzie czasem po zawalach pala dalej wiec jak ktos sam nie chce to nic nei poradzisz
Pasek wagi
Bardzo dobrze rozumiem, że to są ich pieniądze, ale jeśli zdecydowali się na to, że założą rodzinę to powinni też uwzględnić to, że pieniądze od tego momentu będą wspólne do czasu gdy uniezależnimy się od rodziców finansowo. Przykro jest mi też patrzeć jak oni sami się wykańczają, a najbardziej ojciec. W okresie letnim pije jeszcze więcej niż normalnie uzasadniając to tym, że jak wypije piwo to zmniejsza mu się tętno i ciśnienie krwi (ojciec ma nadciśnienie). Rok temu w lato nie szło z nim wytrzymać codziennie był wypity. W końcu doprowadził się do stanu przedzawałowego, trafił do szpitala i w ten sam dzień po wyjsciu wypił kolejne kilka piw, bo sądzi, że po piwie czuje się o wiele lepiej. Próbuje mu tłumaczyć, że to tylko chwilowa ulga, ale on mnie nie słucha. Czasem przyznaję, że źle robi, ale co z tego jak dalej robi to co robił.  Z papierosami jest podobnie często ma straszne ataki kaszlu przez papierosy i mówi, że rzuci, bo tak dalej być nie może. Po czym następnego dnia jest to samo. Czasami aż chce, zeby jakaś poważna choroba go wzięła i by wylądował w szpitalu. Wtedy może by się zmienił. Dla mnie to jest niedorzeczne, że nie dość , że marnuje się tyle pieniedzy to dodatkowo jeszcze niszczy zdrowie swoje i innych domownikow (mam tu na mysli rowniez zdrowie psychiczne, bo czasem w trudnych momentach przez kilka tygodni mam nerwobóle sercowe).

Masz bardzo ciężką sytuację. W tej chwili pewnie tylko jakaś alarmowa sytuacja mogłaby poprawić stan Twojej rodziny. Z doświadczenia wiem, że gadanie nic nie da, a nawet może pogorszyć sytuację, bo jeśli mówisz do osoby która jest uzależniona od alkoholu, że trzeba coś z tym zrobić to często tylko się bardziej denerwuje i twierdzi, że wypicie czegoś poprawi sytuację. W ogóle nie wyobrażam sobie, jak można tyle pić. O paleniu nie mam pojęcia, bo u mnie w otoczeniu nikt nie pali takich ilości.

Próbowałaś rozmawiać z nimi wszystkimi? Bratem, mamą i tatą? Może taka rozmowa "w kupie" coś by dała? Sama nie wiem, co Ci poradzić... Na pewno musisz być silna.

 Podziwiam!!!

moim zdaniem wyolbrzymiasz sprawę, niektórzy mają o wiele gorzej niż ty i nie narzekają -zanim z siostrą zaczełysmy pracowac, moja mama sama utrzymywała 4osobową rodzine (+ psa) z zasiłku przedemerytalnego i jakos nie przymieralismy głodem, miałysmy sie w co ubrac itd

4tys to kupa kasy, zamiast na sile starac sie zmieniac czyjes przyzwyczajenia moze sprobujcie madrzej zagospodarowac to co zostaje?

mielczanka1981

mi się wydaje, że tu nie chodzi już o te pieniądze, tyle co o zdrowie i własne, zszargane nerwy!...

co innego mieć mało kasy i żyć potulnie, co innego mieć dużo i uprzykrzać życie rodzinie...

> moim zdaniem wyolbrzymiasz sprawę, niektórzy mają
> o wiele gorzej niż ty i nie narzekają -zanim
> z siostrą zaczełysmy pracowac, moja mama sama
> utrzymywała 4osobową rodzine (+ psa) z zasiłku
> przedemerytalnego i jakos nie przymieralismy
> głodem, miałysmy sie w co ubrac itd 4tys to kupa
> kasy, zamiast na sile starac sie zmieniac czyjes
> przyzwyczajenia moze sprobujcie madrzej
> zagospodarowac to co zostaje?

co ma gospodarować jak to nie jej pieniądze, a poza tym jak rodzice nie zmienią przyzwyczają to po prostu odejdą z tego świata i koniec.
Nie jest to łatwa sytuacja, każda sytuacja jest inna. A ta rodzina ma problemy nałogowe, i to dwa, na dodatek jeden alkoholowy.
Pasek wagi

> mielczanka1981 mi się wydaje, że tu nie chodzi już
> o te pieniądze, tyle co o zdrowie i własne,
> zszargane nerwy!...co innego mieć mało kasy i żyć
> potulnie, co innego mieć dużo i uprzykrzać życie
> rodzinie...

zszargane nerwy? proszę bardzo...

mój ojciec chla od lat, odkąd pamietam, nigdy nie skalał sie stałą pracą, jakieś dorywcze domowe naprawy za flaszkę -to jego życie. Dodatkowo jak nie ma potrafi kase mamie z torebki w nocy ukrasc, potem mama musiala pozyczac na zycie, pozniej pamietam czas ze mama na klucz w domu torebke zamykała w szafce zeby nie ukradł tych kilku groszy za ktore rano miała nam kupic bulki do szkoły. czesto gesto wracalam ze szkoly do domu a tu zamiast do nauki musialam sie brac do sprzatania butelek po kolegach taty i wietrzenia mieszkania, gotowac obiad bo miala do domu wrocic zaraz mama -wrcala zeby zjesc i leciała do drugiej pracy... Gdy bylam troszke starsza sie wycwaniłam, jak przyszedl pijany dzwonilam na policje, kłamałam ze popycha mame albo robi awanture i go zabierali na dołek (kłamałam bo zawsze po pijaku marudzil, gledził a potem szedl spac-niestety w oparach alkoholu i w takt jego ględzenia my z siostrą  nie mogłysmy sie uczyc ani zasnać) zabrali go na dolek to sie czasem i miesiac w domu nie pokazal obrazony, a my mialysmy swiety spokoj. moja mama jest tzw starej daty, rozwodu nie wezmie, z domu wywalic go nie mozna bo jest zameldowany i nie ma dokad isc. kiedy rozwiazali zaklad pracy mama przeszla na zasilek przedemerytalny my z siostra chodzilysmy do liceum, dostawala niecaly 1000zł a my jeszcze nie pracowałysmy.

moja mama ma nerwice serca i jest obecnie w takim stanie ze zwykłe zdenerwowanie moze wywołac zawał (stan przedzawałowy bywa ze ma raz w tyg)  siostra w wieku 14lat miala operacyjnie usuwane wrzody zołądka,  mi tez serducho nawala od czasu do czasu na tle nerwowym. wszystkie 3 mamy zszargane nerwy

co ma
> gospodarować jak to nie jej pieniądze, a poza tym
> jak rodzice nie zmienią przyzwyczają to po prostu
> odejdą z tego świata i koniec.Nie jest to łatwa
> sytuacja, każda sytuacja jest inna. A ta rodzina
> ma problemy nałogowe, i to dwa, na dodatek jeden
> alkoholowy.

napisalam w liczbie mnogiej, odnosnie całej rodziny -autorka wątku wspomniała ze wraz z tatą liczyli co i ile wydają na co, odnoszę sie do tego fragmentu. jesliktos pali i pije tyle lat z dnia na dzien nie rzuci, co wiecej, ciezko bedzie go przekonac aby sprobował. Dlatego proponuje aby skupili sie nad tym co zostaje a nie nad tym co "byc musi" co miesiac czyli uzywkami bo tak od razu sie wykorzenic nałogu nie da... z czasem myslę pojdą sami po rozum do glowy np-wspomniana wycieczka za granicę -pojadą raz za cięzko wykrojone pieniądze z kupki "na życie" (bo jednak trzeba bedzie zacisnac pasa zeby jeszcze na wakacje wystarczylo) ale za to z pewnoscią następnym razem owe pieniązki wakacyjne pochodzic będą z kupki " używki"  albo przynajmniej część.


 

Sorry,ale autorka wątku jest osobą w rodzinie, uczącą się do tego jeszcze niepełnoletnia więc przypada jej 1/4 tych pieniędzy (dochód całkowity, powdzielony przez ilość osób).


Moja droga, nie wiem co ci doradzić.Skoro nie ma żadnych burd, bijatyk itp to niewiele możesz zrobić z rodzicami bez ich zgody/Gdybyś buła pełnoletnia mogłabyś sie wyprowadzić, a oni Cię alimentować, ale nie wiem jak to jest gdy nie masz tych 18 lat.Co do Twojego ojca to ręce mi opadły.Jak on będzie mniej chlał, to Ty masz mniej jeść??!!Tak jakby to piwsko było do życia niezbędne.I to pewnie jakbyś rzeczywiście mniej jadła to by pierdzielił, że masz anoreksję.Naprawdę współczuję

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.