- Dołączył: 2007-12-02
- Miasto:
- Liczba postów: 39
5 czerwca 2011, 18:31
Zastanawiam sie czy ja jestem normalna, czy nie jestem jakaś wredna materialistka...;/
Kilka dni temu miałm urodziny a moj TŻ nic mie nie dal, dzien kobiet nic, imieniny kompletnie zapomnial nawet zyczen nie bylo,moje aluzje nic nie daly ;-( nie chce drogich prezentow marzy mi sie glupi polny kwiatek, wyjscie na spacer, do kina (place za siebie)...itp.
Plakac mi sie chce, bo jestesmy razem prawie rok kocham go bardzo mocno ale chcialabym czasami dostac jakis drobiazg ;( pewnie myslicie, ze jestem materialista, moze i jestem sama juz nie wiem :(
żeby byl calkiem bez kasy to bym zrozumiala ale na swoje zachcianki ma zawsze (niezle zarabia) a 5zl. na kwiatka dla mnie juz nie;/
ja nigdy nie zapomnialam o zadnej okazji, dlugo odkladalam na prezent dla niego na urodziny, imieniny i nawet na dzien chlopaka, czasem drobiazg ale lubie mu cos kupic bez okazji a on nic nigdy, przez rok dostalam 1 rozyczke, bo moj tata kupil bukiet mojej mamie to i on jedna mi przywiozl...
poplakalam sie jak o tym pomyslalam ;-(
- Dołączył: 2011-03-20
- Miasto:
- Liczba postów: 6346
5 czerwca 2011, 19:02
napewno nie jestes materialistka, to naturalne, ze powinnas dostawac kwiatki czy drobne prezenty od ukochanego, tym bardziej, ze sama o jego swietach nie zapominasz. Wogole to dla mnie dziwne, ze on przyjmuje prezenty od ciebie, a sam nawet o kwiatku nie pomysli, zakrawa mi to na egoizm z jego strony
- Dołączył: 2010-07-20
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5711
5 czerwca 2011, 19:02
Więc Ty przestań się starać, nie dawaj mu nic i bądź przez najbliższe dni chłodna, bez uczuć.
5 czerwca 2011, 19:04
nie jestes materialistka.
moj chlopak nie ma zadnych stalych dochodow, jest studentem, ale zawsze na urodziny cos mi kupi.
jesli chodzi o imieniny to moj chlopak nigdy ich w domu nie obchodzil jakos szczegolnie, ale go tego nauczylam.. najpierw sama zaczelam mu kupowac prezenty na umieniny(2razy), a on nadal mi nic nie kupowal.
ostatnio mu sie glupio zrobilo, bo kiedy bylismy razem to cala rodzina do mnie wydzwaniala caly dzien z zyczeniami, a on nic i w koncu sie przemogl zlozyl mi zyczenia, a nawet prezent dostalam:)
- Dołączył: 2010-10-03
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1039
5 czerwca 2011, 19:06
mój miał tak samo - podziałało na niego, jak dostałam kwiaty od kolegi, od koleżanki raz... kocham kwiaty i nawet sama sobie je zrywam. Na początku reagowałam tak jak Ty, a później miałam to gdzieś, jednak jak kolega mi dał kwiatka, ja byłam w siódmym niebie, a mój facet zazdrosny... oj :D
tak samo z komplementami. nigdy mi nic nie mówił, teraz też ma z tym OGROMNY problem :/ raz na jakiś czas coś bąknie... Czasami to jeszcze boli, ale jak mu mówię, że "kolega mi dziś powiedział, że ślicznie pachnę/wyglądam/mam ładnie ułożone włosy", to zaczyna się starać. Wiem, ze mu się podobam. no ale jestem tylko kobietą. chciałabym to słyszec
- Dołączył: 2011-01-05
- Miasto: Fc
- Liczba postów: 6053
5 czerwca 2011, 19:10
Nie jestes materialstka...kazdej z nas byloby przykro na Twoim miejscu..poroziawiaj z nim i wyjasnij, ze Cie to boli...
- Dołączył: 2009-02-19
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2482
5 czerwca 2011, 23:56
U mnie też było na początku nie za ciekawie z tymi sprawami. Mój facet wiecznie nie miał kasy, kwiatki co prawda dawał, ale przez wiele miesięcy nawet na głupie lody, czy kawę mnie nie zaprosił, a co gorsza ciągle pożyczał ode mnie kasę i zapominał oddawać. Nawet na pierwszej randce zapłaciłam sama za kawę, a kasę miał, bo 3 piwa wypił przez cały wieczór. Teraz się śmieję, że gdyby za bilard nie zapłacił w całości, to mógłby być z marszu skreślony.
Tylko, że to trochę inna sytuacja, niż Twoja, bo po pierwsze jak go poznałam to nie miał pracy (ale ja się wkurzałam, że na fajki jakoś ma, a przecież lody są tańsze niż papierosy, więc jakby chciał to mógłby skombinować choć tej jeden jedyny raz, żeby mi przyjemność sprawić). No a poza tym ten nieborak autentycznie NIE WIEDZIAŁ, że np. na pierwszej randce wypada zapłacić za dziewczynę, albo, że nieustanne pożyczanie kasy od dziewczyny i w dodatku nie oddawanie jej to jest obciach dla niego, jako faceta. Dopiero poważna rozmowa mu to uświadomiła. Pamiętam, że strasznie się wtedy wkurzyłam, bo kupił sobie jakieś cholernie drogie coś do picia i żarcia, a cały dzień palił moje fajki zamiast kupić własne, a na koniec przypomniał sobie, że nie ma na bilet, więc znowu musiałam mu pożyczać ( takie rzeczy były na porządku dziennym). Powiedziałam mu wtedy min., że:
- Nie wymagam codziennego zapraszania do drogich restauracji i nie wiadomo czego, ale przynajmniej raz mógłby zapłacić te kilka złotych za moją kawę, bo to jest po prostu miłe i gentlemeńskie.
- Pożyczanie kasy od kobiety samo w sobie jest NIEMĘSKIE, a jeszcze bardziej niemęskie jest nie oddawanie jej. Naturalne jest, że czasem się pożyczy, czasem kupi coś drugiej osobie w związku. Ale nie prawie codziennie skoro tak krótko się znamy! A zwłaszcza jeśli ma kasę i wydaje ją na jakieś bzdury, a chwilę potem pożycza, bo nie ma za co do domu wrócić.
- Nie podoba mi się sam fakt, że swoim zachowaniem zmusza mnie do rozmowy o pieniądzach, bo jest to temat niezręczny i czuję się jak jakaś materialistka, choć wiem, że nie powinnam się tak czuć, bo przecież mam rację.
W każdym razie po tej rozmowie traszliwie się przejął i zmienił swoje zachowanie całkowicie. I nagle okazało się, że można dziewczynę zaprosić na lody nawet jak się ma mało pieniążków. Teraz to już w ogóle jest super, bo ma wreszcie robotę i często mnie gdzieś zaprasza, a ja nie ukrywam, że jest mi bardzo miło i tak jakoś bardziej męski mi się wydaje dzięki temu ;-)
Bo widzisz, chodzi o to, czy facetowi zależy, czy nie. Mój mnie bardzo kocha, więc zmienia w sobie to, co nie dobre. Jeśli Twój Cię kocha, to też się zmieni. Polecam rozmowę, ale nie na zasadzie pretensji "bo ty mnie nigdzie nie zbieeeerasz", tylko poważną i dogłębną ze szczegółowym opisem tego, co Ci się nie podoba, dlaczego i jakie są Twoje oczekiwania.
- Dołączył: 2006-03-09
- Miasto: ----------
- Liczba postów: 3292
6 czerwca 2011, 10:17
Zgadzam się w całości z poprzednimi wypowiedziami... U mnie to jest tak że mój to jest taki zmienny... np. na walentynki strasznie mnie zaskoczył bo przyjechał po pracy do mnie mimo ze był zmęczony i to z piękną metrową różą i świetnymi srebrnymi kolczykami! A na dzień kobiet nawet smsa mi z życzeniami nie napisał... No i niby nie moge miec pretensji ze nic nie kupuje bo raz kupi i złoży zyczenia a czasem nie... A ja zawsze pamiętam o jego urodzinach, imieninach, roczniacach itp... Ciekawe co teraz wymyśli na urodziny :)
Ja tak samo jak ty autorko nie wymagam od faceta złota i drogich prezentów... Ale czasem on za mnie zapłaci a czasem ja cos mu kupie, nawet jakas pierdołe typu bielizne czy t-shirt jak jestem na zakupach. Ale ważne by to działało w dwie strony...
Ja kiedyś sie nie odzywałam jak np. nie dostałam nic na urodziny od niego... Ale potem rozmawialam z kumpela która mi opowiedziała że raz jej teraz mąż zapomniał o jej urodzinach to zrobiła mi taka awanture że zapamietał sobie na całe życie i teraz zaaawsze jej coś kupuje itd... tak że trzeba walczyć o swoje :) I upominac sie bo jak nic nie mówimy to myślą że wszystko jest ok..
- Dołączył: 2007-12-02
- Miasto:
- Liczba postów: 39
6 czerwca 2011, 16:11
dziękuje Wam za wszystko co napisałyście, to mi pomaga patrzeć na całą sytuację z dystansem.
Moj TŻ to nawet w komplementach jest skąpy;/ ostatnio bylam u fryzjera, kupilam sobie nowe ubranie, wszyscy zauwazyli i chwalili tylko nie on, juz sama nie wiem moze mu przestalo zalezec na mnie, moze te jego zapewnienia to tylko slowa...