26 maja 2011, 18:01
Mam taki głupi problem a właściwie nie problem ale coś mnie denerwuje w moim chłopaku i to strasznie, a mianowicie to, że na każde spotkanie zawsze przychodzi 10-15 min po czasie. w Ciągu 2 lat na czas przyszedł może z 2 razy mówiłam mu żeby wcześniej się szykował i że mnie to wkurza to on uważa że to nic wielkiego i że ma tak zawsze a ja się czuje olewana nie wiem jak to zmienić czy może to zaakceptować a nie mam komu tego powiedzieć więc pisze na forum. Już wiele razy mi pomogłyście;*
- Dołączył: 2011-04-07
- Miasto:
- Liczba postów: 1928
26 maja 2011, 18:03
Wiem co powinnas zrobic ;) Spozniac sie ! Dla niego to wyjscie 15min pozniej, niewielka roznica wiec nie rozumie o co cale to halo. Ale jak on by tak mial 15min poczekac, to dopiero by zczail jak to jest ;) Mowie Ci spoznij sie kilka razy, chlopak zobaczy jak to jest,powiesz mu,ze Ty tak zrobilas 2razy,a on tak Ci robi od 2lat ;) Ja tak zrobilam kolezance i teraz sie nie spoznia, ew. max 5minut ;)
26 maja 2011, 18:09
też na to wpadłam i tak zrobiłam kilka razy to mi powiedział ,, nareszcie jesteś, ciesze się" i zero awantury pow że on nie będzie stał w drzwiach z zegarkiem i rozliczał z minut :D
26 maja 2011, 18:10
a najzabawniejsze jest to że on ma do mnie 10 minut drogi
- Dołączył: 2011-04-07
- Miasto:
- Liczba postów: 1928
26 maja 2011, 18:11
Ale to jak wiesz,ze sie zawsze spoznia 10-15 min to zawsze przychodz 10-15min pozniej i bedzie git ;) Zamiast sie umawiac o 15:30, powiedz mu,zeby przyszed 15:15 i bedzie wszystko ok ;)
- Dołączył: 2010-05-14
- Miasto:
- Liczba postów: 4034
26 maja 2011, 18:12
ja na początek też bym mu dała trochę na siebie poczekać i przychodziła pół godziny po czasie (w końcu to dla niego będzie 'tylko 15 min' ;)). pewnie to nie rozwiązanie na dłuższą metę, ale niech zobaczy jak to jest.
Edytowany przez crawfish 30 kwietnia 2012, 15:12
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 795
26 maja 2011, 18:16
mój były chłopak też lubił się spóźniać - powiedziałam , że jak następnym razem nie będzie punktualnie to mnie już nie będzie i tak zrobiłam - poszłam do domu , jak przyszedł po mnie do domu to udawałam , że mnie nie ma
On się wkurzał - ale to nic nie zmieniło w jego postępowaniu tylko się wycwanił i nie mówił o której będzie tylko " niedługo będę "albo " zaraz będe " W efekcie te zaraz mogło trwać 1,5 h - oczywiście robiłam mu awantury , albo jak przychodził to mówiłam , że teraz już nie mam czasu
Długo zajeło mi nauczenie go punktualności....
26 maja 2011, 19:18
Oj ja też mam problem z punktualnością ..
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
26 maja 2011, 19:42
Jak z moim narzeczonym umawialiśmy się w naszym miejscu. To ja się zawsze spóźniałam, natomiast jak on do mnie przychodził to było na odwrót. Nie wiem czy to byl odwet :)) hehe ale teraz mieszkamy razem i już tego problemu nie ma