Temat: Jak to jest u was z kłótniami?

Jak to przeżywacie jak kłócicie się ze swoimi partnerami. ? Zazwyczaj robicie z siebie ofiarę czy wiecie,że to wasza wina . Potraficie  w czasie kłótni dojść do porozumienia, kompromisu ? a może uciekacie od tego i nie macie ochoty z nim rozmawiać na dzień może dwa i czekacie na jego reakcje bądź same po tym czasie idziecie przeprosić? jesteście obrażalskie?

Pytanie moje to tylko czysta ciekawskość :) ktoś nie chce prosze nie pisac , proste ;p
z moim mężem lubimy sobie powiedzieć co swoje... potem każde idzie w kącik ochłonąć i max po godzinie jest po problemie i jakby go nie było. Ewentualnie wraca się do rozmowy, aby ją podsumować na chłodno. ZArówno on jak i ja, potrafimy przeprosić za winę. W przypadku braku porozumienia co do "winy" każde przedstawia swoją wersję i odczucia i na tym kończymy.

Dla dobra związku należy jedynie wykreślić ze swojego słownika ataki w stylu: TY NIGDY, TY ZAWSZE i inne słowne wycieczki.
I mąż, i ja jesteśmy temperamentni i potrafimy sobie nawet ostro dyskutować, ale nigdy nie położyłam się spać w gniewie.

Swoją drogą takie spuszczenie z siebie emocji dobrze robi - ale żeby robić z siebie ofiarę? Obrażać się i czekać aż mnie przeprosi za to że nic nie zrobił, albo za to że śmiał się ze mną sprzeczać- to niedojrzałe i nie wróży relacji.

Chcesz wygarnąć, wiedz że i Tobie wygarną. To zabrzmi banalnie ale nigdy nie powiedziałam nic w stylu wszystko przez Ciebie, zawaliłeś. Ujmuję to raczej w sposób, że myslałam, sądziłam ze w tej sytuacji zrobi inaczej i w związku z tym to i tamto...


spoko wyzalic sie mozesz nam, u mnie najgorzej jak jestem przed okresem . wiem ze wtedy jestem okropna czepiam sie pierdół mimo ze mam fantastycznego meza, i zawsze oczekuje ze bedzie mnie przepraszac, nawet jak nie ma za co:(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.