26 maja 2011, 16:24
Jak to przeżywacie jak kłócicie się ze swoimi partnerami. ? Zazwyczaj robicie z siebie ofiarę czy wiecie,że to wasza wina . Potraficie w czasie kłótni dojść do porozumienia, kompromisu ? a może uciekacie od tego i nie macie ochoty z nim rozmawiać na dzień może dwa i czekacie na jego reakcje bądź same po tym czasie idziecie przeprosić? jesteście obrażalskie?
Pytanie moje to tylko czysta ciekawskość :) ktoś nie chce prosze nie pisac , proste ;p
26 maja 2011, 16:54
z moim mężem lubimy sobie powiedzieć co swoje... potem każde idzie w kącik ochłonąć i max po godzinie jest po problemie i jakby go nie było. Ewentualnie wraca się do rozmowy, aby ją podsumować na chłodno. ZArówno on jak i ja, potrafimy przeprosić za winę. W przypadku braku porozumienia co do "winy" każde przedstawia swoją wersję i odczucia i na tym kończymy.
Dla dobra związku należy jedynie wykreślić ze swojego słownika ataki w stylu: TY NIGDY, TY ZAWSZE i inne słowne wycieczki.
I mąż, i ja jesteśmy temperamentni i potrafimy sobie nawet ostro dyskutować, ale nigdy nie położyłam się spać w gniewie.
Swoją drogą takie spuszczenie z siebie emocji dobrze robi - ale żeby robić z siebie ofiarę? Obrażać się i czekać aż mnie przeprosi za to że nic nie zrobił, albo za to że śmiał się ze mną sprzeczać- to niedojrzałe i nie wróży relacji.
Chcesz wygarnąć, wiedz że i Tobie wygarną. To zabrzmi banalnie ale nigdy nie powiedziałam nic w stylu wszystko przez Ciebie, zawaliłeś. Ujmuję to raczej w sposób, że myslałam, sądziłam ze w tej sytuacji zrobi inaczej i w związku z tym to i tamto...
- Dołączył: 2009-07-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 522
26 maja 2011, 16:56
spoko wyzalic sie mozesz nam, u mnie najgorzej jak jestem przed okresem . wiem ze wtedy jestem okropna czepiam sie pierdół mimo ze mam fantastycznego meza, i zawsze oczekuje ze bedzie mnie przepraszac, nawet jak nie ma za co:(