26 maja 2011, 16:24
Jak to przeżywacie jak kłócicie się ze swoimi partnerami. ? Zazwyczaj robicie z siebie ofiarę czy wiecie,że to wasza wina . Potraficie w czasie kłótni dojść do porozumienia, kompromisu ? a może uciekacie od tego i nie macie ochoty z nim rozmawiać na dzień może dwa i czekacie na jego reakcje bądź same po tym czasie idziecie przeprosić? jesteście obrażalskie?
Pytanie moje to tylko czysta ciekawskość :) ktoś nie chce prosze nie pisac , proste ;p
26 maja 2011, 16:27
Ja zazwyczaj robie z siebie ofiare i jeszcze jestem zla nawet jak to moja wina. Ale moj facert mnie wychowuje;p Nie odzywa sie do mnie do poki go nie przeprosze (jak to moja wina, jak jego to on zawsze przeprasza). Ja zazwyczaj jeden dzien jestem zbulwersowana, miotam sie i nie odzywam do niego, ale nie moge tego wytrzymac i przepraszam na drugi dzien i musze sie wtedy wkupiac w laski;)
- Dołączył: 2009-12-28
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 3961
26 maja 2011, 16:28
ja nie jestem obrażalska, strasznieeee nie lubię cichych dni. wolę od razu podczas kłótni trochę powrzeszczeć, potem ochłonąć i na koniec ładnie sie przeprosić. uważam, że umiem iść na kompromis, mój narzeczony w zasadzie też potrafi, natomiast to, co mnie irytuje, to to, że on nie potrafi wymyślic takiego kompromisu. zazwyczaj to ja podaje szereg rozwiazań, z których wybieramy.
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
26 maja 2011, 16:28
Heh, zawsze robię z siebie ofiarę, sama się za to nienawidzę, ale tak już mam. Niezależnie od tego staram się dojśc do jakiegoś kompromisu. Nigdy się nie obrażam na dłużej niz 15 minut.
26 maja 2011, 16:30
U mnie najczęściej jest tak, że ja pokrzyczę, on nic nie powie, potem ja ochłonę, a że mam tendencję do przesadzania to przeproszę za to, co było przesadą. No a potem się dogadujemy co do reszty i jakoś idzie :)
26 maja 2011, 16:30
Ja szybko wybucham, ale po 5 minutach mi przechodzi i zapominam :)
26 maja 2011, 16:33
EgriBikaver - Mam identycznie tylko z czasem jest coraz gorzej... coraz dłuższe przerwy w nie odzywaniu się... :(
Pytam bo jestem ciekawa jak to u was jest czy ja sama jestem taka obrażalska i wiecznie ofiare z siebie robię.
26 maja 2011, 16:41
Ja się bardzo nie lubie kłócic i tez nie mamy wiekszych powodów do kłótni. Ja się na niego rzadko obrażam, jak ja cos konkretnie przeskrobie to jest wtedy jest tak jak pisalam;) Na szczeście rzadko sie kłucimy, z 4 razy w roku może;) I ja raz najdluzej chyba wytrzymalam 2 dni jak sie do niego nie odzywalam, ale wtedy konkretnie przeskorbalam i w zasadzie to odwlekalam konfontacje i tlumaczenie sie. A zazwyczaj jeden dzien sie do siebie nie odzywamy.
26 maja 2011, 16:44
Ojj to jednak u mnie jest gorzej. My to o takie pierdołki się kłócimy i to czasem cały tydzień każdy dzień... teraz był spokój na tydzień i teraz znowu ;(( nie mam już sił . Dzisiaj z nim zerwałam. Nie mam sił w ogóle. 9 miesięcy i plany na przyszłość poległy w gruzach ;(( a najlepsze nie mam nikogo żadnych przyjaciół żeby się komus wyżalić
- Dołączył: 2006-01-04
- Miasto: Na Koncu Wsi
- Liczba postów: 109738
26 maja 2011, 16:51
nie uznaje cichych dni ....nie ma u mnie czegos takiego
nie kloce sie tylko , staram sie wyjasnic o co mi chodzi na spokojnie 10 oddechow biore ...zlosc rodzi zlosc a nie o to przeciez tu chodz..wyjasniam i rozmawiamy o przyczynych tego co wlansnie nas boli lub dana sytuacje omawiamy ...jak jest to ze strony partnera to ja czekam az sie uspokoi i wdey wyjasniam co i jak