Temat: Nie daje psychicznie rady..proszę o pomoc rade

.

o ile ja rozumiem, że mogło się nazbierać i reakcja na daną sytuację nie była adekwatna, bo często tak jest, że człowiek wybuchnie w najmniej oczekiwanym momencie. To takiego wyprowadzania się, spania u mamy, czy tekstów jak z zerówki nie ogarniam siebie już nie rozumiem. Co to niby by miało znaczyc? Jakoś lepiej byście musieli się nauczyć komunikować, rozmawiać o swoich emocjach i załatwiać takie takie problemy wspólnie. Jeśli to ma być powód do rozstania to jest nim tylko teoretycznie, bo już dawno chciał z Tobą zerwać. 

Sami sobie problemy robicie. Przecież wiadomo że niektórzy nie zgadzają się na zwierzęta, trzeba było spytać wcześniej. I po co taka reakcja? 

Sama mam pieska, ale rozumiem że niektóre zwierzęta niszczą, włosy wchodzą w dywan itd.

Nie bardzo rozumiem w czym problem. Płakać, bo obca kobieta była niemiła? Bo nie udało się wynająć mieszkania? Przecież można znaleźć inne. Poza tym oczywiście, że facet jest ważniejszy od psa. Aczkolwiek pies w niczym nie przeszkadza, po prostu następnym razem jak umawiasz się na oglądanie mieszkania, to od razu przez telefon powiedz, że będziesz mieszkać z psem. No i ustalcie konkretnie, gdzie chcecie mieszkać. 

Płakanie i histeryzowanie w domu teściów słabe. Zapadłabym się pod ziemię ze wstydu.

To, co przeżywasz, jest bardzo trudne i widzę jak ogromnie Cię to boli. Twoje emocje są zrozumiałe, znalazłaś się w sytuacji, gdzie czujesz się osamotniona i niezrozumiana, mimo że to miała być relacja oparta na miłości i wzajemnym wsparciu. Masz depresję, zmierzyłaś się z mobbingiem, straciłaś pracę, a teraz do tego doszły presja związana z przeprowadzką i krytyka ze strony jego rodziny ( Twój odbiór sytuacji).To normalne, że w takiej sytuacji poczułaś, jak wszystko Cię przerasta. Twoja reakcja na słowa wynajmującej i jego rodziców była wynikiem ogromnego przeciążenia, popłakałaś się, powiedziałaś coś w nerwach, bo potrzebowałaś, żeby ktoś Cię wsparł. Problem w tym, że nie otrzymałaś  tego, czego potrzebowałaś w tej chwili: obrony, zrozumienia i ciepła. Zamiast tego usłyszałaś chłodne słowa, które tylko pogłębiły Twoje poczucie osamotnienia. Kiedy człowiek w depresji słyszy, że jest winny czegoś, co nie leży tylko po jego stronie, to może być destrukcyjne.Twój partner sam przyznał, że w nim coś pękło, że nie radzi sobie emocjonalnie i że wracają mu wspomnienia z poprzedniego związku. To nie świadczy o tym, że Ty zrobiłaś coś złego, tylko o tym, że on sam ma nierozwiązane problemy z przeszłości. Być może ma tendencję do zamykania się w sobie i unikania bliskości w momentach kryzysu. To jego mechanizm obronny i nie myśl,  że to dlatego, że mu na Tobie nie zależy, tylko dlatego, że on sam nie wie, jak sobie z tym poradzić. Rozumiem, że czujesz się winna, bo w nerwach powiedziałaś o rozstaniu. Ale nie obwiniaj siebie, miałaś prawo czuć się zraniona i niezrozumiana. Twój ból i Twoje potrzeby są równie ważne jak jego. Problemem nie jest jeden wybuch, tylko to, jak oboje radzicie sobie z konfliktem. On dystansuje się, a Ty próbujesz ratować wszystko za wszelką cenę. W tej chwili najważniejsze jest, żebyś zadbała o siebie. Masz depresję, jesteś emocjonalnie wyczerpana, a próby ratowania relacji w takiej sytuacji mogą tylko pogłębiać Twój stan. Zastanów się, czego Ty potrzebujesz, żeby poczuć się lepiej. Nie chodzi o to, żebyś porzuciła związek , ale żebyś przestała się zmuszać do naprawiania czegoś, co wymaga zaangażowania obojga. Twój partner też musi się z tym zmierzyć, a to, czy będzie w stanie, zależy od niego. Jeśli on potrzebuje czasu, daj mu go  ale nie kosztem swojego zdrowia. Przestań prosić o miłość i zainteresowanie, bo to Cię wyniszcza. Skup się na odzyskaniu równowagi, szukaj wsparcia w rodzinie, przyjaciołach, terapii. Dopiero kiedy oboje trochę się ustabilizujecie, możecie spróbować porozmawiać na spokojnie i zdecydować, co dalej.  Przy kolejnych próbach znalezienia mieszkania pierwsze pytanie jakie zadaj, to czy właściciel toleruje obecność psa. Lub szukaj mieszkań gdzie jest adnotacja ,,zwierzęta mile widziane".

ale pojechaliśmy oglądać to mieszkanie bo jego szefostwo zna właścicielkę są rodzina i niby wiedziala o psi4....tylko że względu na to tam pojechaliśmy bo wszystko było niby dogadane

jeśli chorujesz Ty (depresja) choruje cała rodzina, a zawiazek dwojga ludzi już na pewno, powiedziałaś, że chcesz się rozstać, czyli w tym przypadku na pierwszym miejscu jest pies na drugim partner to lepiej sie rozstać,  nie wiem.... zwiazek z osoba która mowi, że Cię nie chce - a to zakomunikowałaś partnerowi, że go nie chcesz to bolesna rana, nie nam pojęcia czy da się coś takiego przepracować.... natomiast on jest dorosły, i przeprowadzając się do Ciebie miał pełna świadomość, że będzie dojeżdżał godzinę,  zadbaj o siebie i zastanów się czy chcesz tego związku, bo te słowa Twoje skądś też się wzięły, ja trzymam kciuki abyś tą depresję wyleczyła i spojrzała z radością w przyszłość 

Po pierwsze nigdy przenigdy nie pozbywaj się psa.

Po drugie co to za argument z przeziębieniami, ja dojedzam całe życie do roboty godzinę w jedną i godzinę w druga. Jak spadnie śnieg czy jest ulewa to nawet 3h. 

Ty sobie nie radzisz z bezrobociem i przeszłością i ci sie nazbierało a on myśli, że wybuchasz z powodu nieporozumienia z mieszkaniem. Pewnie jest przerażony siłą twojej reakcji na taki drobiazg i profilaktycznie sie wycofał. Drama z tabletkami, mieszanie przyjaciółek do tego i sytuacyjna psychoanaliza były zbędne no ale to następnym razem będziesz wiedziała. Wyrobisz się z czasem. Polecam jakiegoś terapeutę na odreagowanie emocji. 

Dobrze zrozumiałam, ze jego rodzice oczekują od ciebie, że oddasz psa, żeby dalej mieszkać z ich synkiem...?

Nie ale powiedzieli ze powinien byc wazniejszy i powinnam patrzec na dojazdy

Monikanowak1990 napisał(a):

Nie ale powiedzieli ze powinien byc wazniejszy i powinnam patrzec na dojazdy

Zamiast się fiksowac na tym czy pies ważniejszy, czy chłopak ważniejszy i co kto powiedział, trzeba znaleźć rozwiązanie. Macie psa, oddanie psa nie wchodzi w rachubę, właścicielka mieszkania nie chce psa - raczej żadnego kompromisu tu się nie znajdzie. Trzeba szukać innego lokum. Trochę dziwi, że niby wiedziała o psie a potem jednak nie chciała. Chyba, że myślała że to będzie jakiś york, shi-tsu czy inny mały pies a macie dużego. Albo zwyczajnie nie wiedziała - załatwiała Wam to osoba trzecia - sama piszesz, że właścicielka "niby wiedziała", czyli tak na prawdę nie wiadomo jak było. To jest najmniej istotna kwestia. Generalnie nie przeskoczycie tego i trudno. Nie chce psa, to nie.

Powinniście się teraz zmobilizować, bo macie mało czasu do końca obecnego wynajmu. Każde powinno siedzieć w ogłoszeniach, wydzwaniać, ugadywać się na oglądanie. Nie ma co się obrażać na siebie nawzajem, że życie sypnęło piaskiem w oczy. Szczególnie, że to nie jakaś choroba, bieda czy inna istotna sprawa a jedynie nie poszło w ugadaniu się o wynajem. Bierzcie tyłki w troki i szukajcie czegoś innego póki jest czas. Tak się załatwia sprawy w prawdziwym życiu a nie strzela się focha na cały świat i liczy że samo się zrobi. Jak nie obdzwonicie innych mieszkań, to nikt tego za Was nie zrobi. Tym bardziej dziwi, bo macie 26 i 31 lat. Jakbyś nie wspomniała, to byłabym pewna, że jakaś 18stka pisze, co ledwo z domu wyszła a chłopak też mentalność 18stolatka.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.