Temat: alimenty od rodziców na uczące sie dziecko

jak wiecie jestem studentka, w tam tym roku chciałam isc do pracy na weekendy ale moja mama mnie przekabaciła i mówiła " PO CO TY POJDZIESZ DO PRACY BRAKUJE CI CZEGOŚ MAMA CI NAWSZYSTKO I TAK DA" to były jej słowa. Teraz każe mi delikatnie mówiać wypi*** do roboty bo wszyscy inni pracują tylko nie ja. Tylko jest w tym senk ze nikt mnie nie przyjmie do pracy poraz drugii a po za tym mam wiecej do nauki, nawet nie widuje sie z moim chłopakiem w weekendy bo chcem zdobyć stypendium naukowe. Ostatnio moja kochana mamusia użadza mi poprostu piekło w domu czepia się o wszystko- nawet ze musi mi dac lub kupić filety z kurczaka które kosztują 8 zł 3 porcje.
Wieć moje pytanie jest takie gdyż wiem ze dużo kobiet się przewija przez te forum i nietylko. Jak mam wystąpić o alimenty od rodziców. Z tym uwzględnieniem ze moi rodzice nie sa w związku małżeńskim. I mniej wiecej ile bym mogła otrzymac tych alimentów aby się utrzymać i opłacic jeszcze mieszkanie ( stancje\ pokoj).
Bede bardzo wdzieczna jesli mi ktoś pomoże w tym fantem błagam pomóżcie bo ja juz nerwowo nie wytrzymuje, moje dni w domu to tylko płacz i wieczne awantury.
400zł na miesiąc i to kiedy mieszkanie masz za darmo to wcale nie jest mało!!!
A ja to sie zastanawiam jakim
> cudem dostalas sie na studia z taka ortografia?I
> jesli mi powiesz, ze dostalas sie na dzienne na
> panstwowa uczelnie to zwatpie w nasz system
> szkolnictwa...

też tak pomyślałam..

A ja sobie myślę ze 400 zł kieszonkowego to wcale nie mało, dla niektórych to niemalze polowa wypłaty przy najniższym wynafrodzeniu.

Sorki, mam 20 letniego syna dostaje 100 zł miesięcznie, musi z tego opłacic telefon a jak chce cos więcej to idzie do pracy.

Alimenty to chyba zła strategia, może porozmawiaj z mamą, przeanalizuj swoje wydatki, moze coś wymyślicie.

> od matki i tak nigdy pomocy nie uzyskałam jedynie
> co to ze daje mi kieszonkowe 400 zł na miesiać z
> czego musze kupic bilety karte do telefonu bo
> jestem zobowiazana umowa mojego taty, kserówki na
> uczelnie, itp. Od 6 roku zycia musze sobie sama
> radzić, a jedynie co mnie chamuje to to ze ucze
> się i nie moge isc do pracy teraz gdyż za 3
> tygodnie sesja a ja sie staram o stypendium
> naukowe ktore przyznaja od sredniej 4,5 :/ zarywam
> noce zeby tylko je zdobyć. A moja mama jest taka
> ze jak nie poszło po jej mysli to wyżywa sie na

> wszystkich ostatnio mi wypomniała ze tata pojechał
> mi pojabka a ona musiała stracic pieniadze, ok 5
> zł.

400zl na miesiac to duzo jesli mieszkasz z rodzicami i nie martwisz sie o mieszkanie i jedzenie!!!!!!
Bilety, karty do tel, kserowki prosze Cie.... bo zachowujesz sie jak gowniara!
Ile Twoim zdaniem powinna Ci dawac skoro mieszkasz w domu?
Zamiast pozywac rodzicow do sadu (ze Ci w ogole nie wstyd!) to wez sie do roboty albo poszukaj oszczednosci! Zamiast kserowac wszystko rob swoje notatki, bilet kup miesieczny zamiast pojeynczych i postaraj sie nie wydawac na pierdoly.
A w ogole to mysle, ze jak pojdziesz do sadu i powiesz, ze mieszkasz z rodzicami a mama daje Ci "TYLKO" 400zl miesiecznie to kazdy sad
Cie wysmieje!
> jak bym wiedziała ze nie ma kasy to napewno bym
> nie ciagneła to raz dwa jak chciałam isc do pracy
> to musiałam miec ksiazeczke sanepidowska ktorej
> nie posiadam a wyrobienie kosztuje 200 zł ok.to
> powiedziała ze mi ich nie pozyczy. na wakacje
> pracuje nie to zebym sie obijała od 3 lat nie
> ciagne pieniedzy od rodziców na wakacje czy jakies
> moje wyjazdy. jak mam pieniedze to sie nie prosze
> mojej mamy nawet o głupia złotówke. Ale niestety
> przychodzi rok akademicki i pieniadze sie koncza.
> A moje mama ma nademna przewage bo je ma, gdyby
> panowała u mnie w domu kiepska sytuacja finansowa
> zapewne bym o tym wiedziała, ale jest innaczej
> ojciec zarabia ok 5 tys. a moje matka 3 tyś. wiec
> nawet nie ma takiej opcji. Nawet jak  ide do pracy
> na wakacje ( gdzie nie potrzebuje ksiazeczki
> sanepidowskiej) to i tak kreci nosem ze tam ide, i
> zawsze mowi po co ty idziesz przeciez wszystko
> masz. A przykro mi ja w domu niebede wysłuchiwać
> obelg na swoj temat bo wstyd sie nawet przed wami
> przyznać jakie ja mam piekło w domu od 21 lat 

wyrobienie ksiazeczki nie kosztuje 200 zł, ja niedawno taka wyrobiłam na czas nieokreslony zaplacilam 60 zł
Dokładnie, widać że lubisz koloryzować. Książeczka sanepidowska kosztuje 60 zł. Wiesz, mam dużo znajomyjch są studentami także mają dużo nauki, jak to na studiach i większość z nich radzi sobie sama, nie żeruje na rodzicach, bo im się należy! Nie żal ci mamy? Ja bym w życiu tak nie postąpiła.
Pasek wagi
tak jestem na dziennych studiach, pisze szybko i nie patrze na to jak pisze, moja ortografia jest Ok wszystkie zasady znam dla waszej informacji. A po za tym spróbuj się utrzymać za 400 zł :) gratuleje ci jeśli to zrobisz wydając co miesiąc juz na starcie ok 200 zł :) a to tylko bilety i karta do telefonu. haha tylko ze moje bilety miesięczne kosztują ok 150 zł :) jesli nie wiesz to nie krytykuj. Kseruje bo jest to mi potrzebne niestety dojeżdżam codziennie na uczelnie 1,5 h w jedną strone. Nie wiecie jaka jest moja mama więc nierozumiem czemu stajecie w jej obronie. Ja tylko chcem isc po te głupie alimenty i juz nigdy nie ujrzeć tego domu. Nie wiecie co ja musiałam przejść za piekło. Wiec mnie nie oceniajcie. 
no chyba za same kałowki tyle dałas :)
Ty chyba nie rozmumiesz co dziewczyny mają na myśli. Mieszkasz za darmo , jedzenie masz za darmo i dostajesz  400zł kieszonkowego to dużo! A co ty byś chciała? Żeby dali 1000zł? heh teraz to myśle , że jestes rozpuszczonym dzieckiem i tyle. Mama pewnie dobrze zrobiła mówiąć byś się w końcu do roboty wzięła bo i tak dużo dostajesz a ty robisz z siebie ofiare. Myślę , że rodzice dawali ci za duzo i teraz chyba jesteś nie poradna.  Tyle rodzice Ci dają a ty jeszcze chcesz o alimenty ich podać ! Powinno być Ci naprawdę WSTYD!
niewiecie jak jest to sie nie wypowiadajcie ze jestem nie wdzieczna córeczka bo tak nie jest i nie mam jedzenia za darmo bo mi to wypomina. i nie jest mi wstyd wyprowadzic sie z domu wariatów a po za tym jak byscie chciały zauwazyć to chciałam isc do pracy na weekendy i juz wszystko było ustalone tylko nie chciała mi pozyczyc pieniedzy na książeczke, a jak sa wakacje pracuje w pralni na 3 zmiany wiec jak ktos tutaj uwaza mnie za lenia to jest w błedzie bo niekiedy po 12 godzin pracowałam i nie zalesie teraz ze musiałam pracować. A jak bym była nie poradna to napewno teraz bym dała sobie rade wszystko koło siebie sama robie załatwiam ganiam i jeszcze musze zajmowac i pilnować spraw mojej mamy a nie ona moich. Wiec wybaczcie ale sie grubo mylicie a jak niewiecie jak jest na codzien to wescie zbedne wasze komentarze zostawcie dla kogos innego ;)
Serdecznie Pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.