- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 maja 2011, 12:51
Wiem, że jest milion podobnych wątków na tym forum, ale pierwszy raz nie radze sobie z tym i pierwszy raz muszę zaciągnąć opinii innych, bo sama już nie wiem co mam robić.
Od dwóch miesięcy jestem w związku. Przez pierwszy miesiąc było bajecznie, czułam się naprawdę zakochana, a teraz mi przeszło…Mój facet jest idealny, zawsze dla mnie dobry, stawia mnie na pierwszy miejscu, nie szczędzi na mnie pieniędzy (co jest dla mnie nowością, bo od mojego byłego przez pół roku nie dostałam żadnej róży nawet), zawsze mnie wspiera, zrobi wszystko o co go poproszę, wybaczył mi już dużo głupstw…jednym wiele kobiet marzy o takim. Tylko mi czegoś brakuje w tym związku. Czuje, że tkwię w nim tylko dlatego, że mi dobrze, że mamy wspólnych znajomych i że kiedy odejdę od niego to wszyscy ode mnie się odwrócą. Jestem wręcz o tym przekonana, bo ja uchodzę za imprezowiczkę, dziewczynę, która miała już milion facetów i z którą flirtuje pół szkoły (nie odbierajcie tego jak narcyzm, powtarzam to co po prostu twierdzą o mnie moi znajomi), a on jest zawsze w porządku, dobry kolega, chłopak itd. Poza tym nie ukrywam, nie jest zbyt przystojny…ale dba o siebie, ot taki normalny facet. A teraz z drugiej strony…poznałam bardzo przystojnego chłopaka, mój ideał – wysoki, dobrze zbudowany, ćwiczy, przez co ma cudowne mięsnie na ramionach, rękach, które mnie strasznie pociągają no i jest okropnie przystojny. On wie, że mam chłopaka, ale mimo wszystko się nie zraża, ewidentnie mnie kokietuje, co zresztą w granicach zdrowego rozsądku odwzajemniam. Przy nim czuje, że żyje, świetnie mi się z nim rozmawia, ostatnio przez 4 godziny wieczorem tłumaczył mi matematykę, mimo, że mógł gdzieś wyjść się pobawić i tak dalej, dzisiaj już pomagał mi z komputerem. Tylko, że ja go tak dobrze nie znam i nie wiem czy jest sens ryzykować dla niego moim obecnym, dobry związkiem, odwróceniem się wszystkich znajomych ode mnie…Nie wiem czy on jest tego warty, z kolei nie chce spotykać się z nim, podczas kiedy jestem w związku, bo będzie to nie fair i wobec mojego aktualnego chłopaka i wobec niego…zresztą wątpię, żeby mu pasował taki układ, bo jakby nie patrzeć to takie lecenie na dwa fronty. W ramach podziękowań umówiłam się z nim na kawę w przyszłym tygodniu. Ale boje się tego spotkania, bo ostatnio jak tłumaczył mi matematykę to zamiast go słuchać wyobrażałam sobie jak go całuje…czuje się jednocześnie jak kretynka i wariatka. Totalnie nie wiem co mam robić, ryzykować czy może docenić starania mojego chłopaka i czekać aż coś poczuje więcej do niego?
Jak wy uważacie?
19 maja 2011, 20:18
19 maja 2011, 20:19
20 maja 2011, 07:42
20 maja 2011, 08:38