Temat: Jak się odkochać?

Wracam do Was kochane, ponieważ na przestrzeni lat, poza tym, że syn rośnie , znalazłam dobrą pracę to uczuciowo stoję w miejscu. Nadal kocham ojca swojego dziecka. Mija już któryś rok nic się nie zmienia. Może są tutaj osoby, które miały podobnie i wiedza jak wyjść z tego błędnego koła? Poznałam teraz fajnego faceta, ale dalej jesteśmy na etapie koleżeństwa, mimo że jest ok , czas z nim na prawdę miło można spędzić. Ale wystarczy, że były napiszę, że coś , co kolwiek , że potrzebuje czegoś, pomocy przy wyborze prezentu dla młodego to biegnę do niego od razu i dalej liczę, że na mnie inaczej spojrzy, jak będę miła, jak się wystroje, staram się o niego , a jego tylko to śmieszy, a mnie bardzo boli.

A siebie kochasz? Szanujesz? Bo wygląda, że nie, skoro lubisz być odrzucana w kółko i lubisz być zabawką na chwilę.

IMHO, powiedzenie sobie, że nic z tego nie będzie, koniec i pójście dalej to jedyne, co możesz zrobić.

Nie wiem, ile to trwa, ale może powinnaś poszukać pomocy specjalisty? Bo zepsujesz sobie życie.

krolowamargot napisał(a):

A siebie kochasz? Szanujesz? Bo wygląda, że nie, skoro lubisz być odrzucana w kółko i lubisz być zabawką na chwilę.

IMHO, powiedzenie sobie, że nic z tego nie będzie, koniec i pójście dalej to jedyne, co możesz zrobić.

Nie wiem, ile to trwa, ale może powinnaś poszukać pomocy specjalisty? Bo zepsujesz sobie życie.

Dobrze napisane. Może wcale już nie kochasz jego, jako osoby, tylko to poniżanie się...

Staram się ciebie zrozumieć, ale gdzie twoja godność? Pamiętaj również, że nie masz w życiu nic cenniejszego niż swój czas nie poświęcaj go dla kogoś kto kompletnie cię nie zauważa 

Jeżeli od lat nie jesteś w stanie się odkochać, to chyba czas najwyższy na kilka rozmów z psychologiem czy terapeutą, żeby sobie przepracować kilka rzeczy. Innej rady nie ma. Chyba, że nie zależy ci na zmianie status quo i nie szukasz nowego szczerego związku. Ale jako że szukasz tu porady, wnioskuję, że dobiłaś do punktu, w którym chcesz coś zmienić? To patrz wyżej.

mia_1979 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

A siebie kochasz? Szanujesz? Bo wygląda, że nie, skoro lubisz być odrzucana w kółko i lubisz być zabawką na chwilę.

IMHO, powiedzenie sobie, że nic z tego nie będzie, koniec i pójście dalej to jedyne, co możesz zrobić.

Nie wiem, ile to trwa, ale może powinnaś poszukać pomocy specjalisty? Bo zepsujesz sobie życie.

Dobrze napisane. Może wcale już nie kochasz jego, jako osoby, tylko to poniżanie się...

tez mam takie wrażenie...

dziewczyna myli miłość z uzależnieniem od poczucia odrzucenia, jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi, niestety to się często zdarza

nie znam jej historii, ale byc może od dzieciństwa była odrzucana i to jest jej 'comfort zone' tu czuję się na swoim miejscu, bo wie jak się zachować

brzmi okropnie, ale nie niemożliwie...

to jest cały mechanizm zachowań, które trzeba sobie przerobić, uświadomić i świadomie zmienić

z pomogą jakiegoś dobrego terapeuty 

mialam podobnie, do terapeuty nie musiałam iść, bo trafiłam na weekendowe warsztaty samoświadomości i one ruszyły moje życie z miejsca

powodzenia

Nie wiem. Nie rozumiem tego. Nauczyłam się sama radzić . Finansowo stoję ok. Nawet bez tych alimentów, które w całości mu odkładam na przyszłość.  Zrobiłam prawko by go nie prosić o wożenie ciągle. A nie potrafię odciąć się emocjonalnie. To moja pierwsza miłość i ojciec mojego dziecka. A ja ciągle mam nadzieję... I tak już leci 9 lat. Napisałam, bo zaczęło mnie to już mocno boleć i czuję małe światełko w tunelu , które mi nakazuje w głowie to zmienić.


majazagubiona napisał(a):

Nie wiem. Nie rozumiem tego. Nauczyłam się sama radzić . Finansowo stoję ok. Nawet bez tych alimentów, które w całości mu odkładam na przyszłość.  Zrobiłam prawko by go nie prosić o wożenie ciągle. A nie potrafię odciąć się emocjonalnie. To moja pierwsza miłość i ojciec mojego dziecka. A ja ciągle mam nadzieję... I tak już leci 9 lat. Napisałam, bo zaczęło mnie to już mocno boleć i czuję małe światełko w tunelu , które mi nakazuje w głowie to zmienić.

9 lat bycia poniżaną? Straciłaś oto 9 lat na bycie zabawką i złudne nadzieje na niemożliwe. Chcesz stracić więcej? Jaki przykład dajesz dziecku? Nie szkoda Ci czasu? Nie cofniesz go, nikt Ci dodatkowych 9 lat nie odda. Idź do specjalisty, ale zanim co, sama z sobą się porozum.

Nie umiem odpowiedzieć na to. Nie czuję straconego czasu przed to, że przez te 9 lat bardzo się rozwinęłam zawodowo, mieszkaniowo, syn także super. Jedynie czego mi szkoda to braku oparcia , mężczyźni obok i będąc szczera do łóżka także. Tego zaczęło mi obecnie tak brakować, że aż boli .

Nie umiem odpowiedzieć na to. Nie czuję straconego czasu przed to, że przez te 9 lat bardzo się rozwinęłam zawodowo, mieszkaniowo, syn także super. Jedynie czego mi szkoda to braku oparcia , mężczyźni obok i będąc szczera do łóżka także. Tego zaczęło mi obecnie tak brakować, że aż boli .

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.