Temat: Boże Narodzenie

Cześć 🙂 
jak to u was jest w święta Bożego Narodzenia po ślubie? Jeździcie co święta do jednych i / lub drugich rodziców? Czy też może organizujecie święta w domu i zapraszacie rodziców do siebie?
Pasek wagi

ja od 8 lat robię Wigilię sama, dla nas i rodziców. I powiem Wam ze dziś zaczęłam zazdrościć koleżankom w pracy, które mają objazdowa Wigilię po jednych i drugich rodzicach, a ich zmartwieniem jest jedynie zrobić paznokcie na czas🥴

Pasek wagi

w jednym roku wigilia u teściów a pierwszy dzień świąt u moich rodziców a w kolejnym roku na odwrót.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

w jednym roku wigilia u teściów a pierwszy dzień świąt u moich rodziców a w kolejnym roku na odwrót.

U nas podobnie. Raz zapisaliśmy się na Wigilię u babci męża na wsi i u moich rodziców... Totalna porażka. Tam non stop patrzyłam na zegarek, popędzałam go i myślałam tylko o tym, żeby wyjechać i zdążyć, bo wszyscy czekają. Dojechaliśmy późno, wszyscy już byli po kolacji i z jednej strony byliśmy i tu, i tu, a z drugiej jakby na 100% nigdzie. 

Pasek wagi

Póki żyli moi rodzice, to zazwyczaj Wigilię spędzaliśmy z nimi - była to czteroosobowa wieczerza, a w kolejne dni perygrynowaliśmy po rodzinie męża. Po śmierci mojego ojca zabieraliśmy mamę do siostry męża, bo tam była zjazdowa Wigilia. W zeszłym roku byliśmy u siostrzenicy męża na zjazdowej Wigilii (bez mojej mamy, bo zmarła), a w tym roku robimy Wigilię dla naszej trójki w domu. Podobnie domowo spędzamy pierwszy dzień, natomiast w drugi dzień mamy rodzinny spęd ze względu na 50-rocznicę ślubu starszej siostry męża. I powiem szczerze bardzo cieszę się z takiego układu, bo po raz pierwszy od wielu, wielu lat spędzimy święta spokojnie, nie miotając się między różnymi lokalizacjami i nie wożąc pół samochodu żarcia modląc się, żeby nic się nie wylało, czy wysypało. I mamy w nosie, o której siądziemy do posiłku i nie będziemy się denerwować, że gdzieś jesteśmy spóźnieni, że ktoś wydzwania z nieśmiertelnym tekstem "kiedy będziecie?"

Dwie wigilie, pierwszy dzień świąt u teściów, drugi u moich rodziców.

a same wigilię są u babc i dziadka.

Pasek wagi

Joanna19651965 napisał(a):

Póki żyli moi rodzice, to zazwyczaj Wigilię spędzaliśmy z nimi - była to czteroosobowa wieczerza, a w kolejne dni perygrynowaliśmy po rodzinie męża. Po śmierci mojego ojca zabieraliśmy mamę do siostry męża, bo tam była zjazdowa Wigilia. W zeszłym roku byliśmy u siostrzenicy męża na zjazdowej Wigilii (bez mojej mamy, bo zmarła), a w tym roku robimy Wigilię dla naszej trójki w domu. Podobnie domowo spędzamy pierwszy dzień, natomiast w drugi dzień mamy rodzinny spęd ze względu na 50-rocznicę ślubu starszej siostry męża. I powiem szczerze bardzo cieszę się z takiego układu, bo po raz pierwszy od wielu, wielu lat spędzimy święta spokojnie, nie miotając się między różnymi lokalizacjami i nie wożąc pół samochodu żarcia modląc się, żeby nic się nie wylało, czy wysypało. I mamy w nosie, o której siądziemy do posiłku i nie będziemy się denerwować, że gdzieś jesteśmy spóźnieni, że ktoś wydzwania z nieśmiertelnym tekstem "kiedy będziecie?"

A cóż to za relikwie peregrynowaliście?

Wigilia u moich rodziców wcześniej, a potem u teściowej.

W święta sami w domku.

My tak możemy robić, bo u mnie nie ma innych gości prócz mojego rodzeństwa i można zacząć wcześnie.

it.girl napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

w jednym roku wigilia u teściów a pierwszy dzień świąt u moich rodziców a w kolejnym roku na odwrót.

U nas podobnie. Raz zapisaliśmy się na Wigilię u babci męża na wsi i u moich rodziców... Totalna porażka. Tam non stop patrzyłam na zegarek, popędzałam go i myślałam tylko o tym, żeby wyjechać i zdążyć, bo wszyscy czekają. Dojechaliśmy późno, wszyscy już byli po kolacji i z jednej strony byliśmy i tu, i tu, a z drugiej jakby na 100% nigdzie. 

My tak jeździliśmy ze 4 lata zanim sie dzieci urodziły. Obskakiwaliśmy dwie wigilie, bo odległość między jednymi i drugimi rodzicami to niby tylko 40 km. Ale nie wspominam takiego systemu dobrze. U jednych trzeba było wigilię zaczynać dosyć wcześnie, potem jedzenie na akord i szybko szybko bo drudzy czekają (nie jedli bez nas tylko czekali, więc presja rosła :P ) I tak w sumie my zmęczeni tą gonitwą, jedni rodzice zawiedzeni bo byliśmy krótko, drudzy zawiedzeni bo przyjechaliśmy późno i nic nie chcemy jeść (dopiero jedliśmy na pierwszej wigilii :P) i w sumie nie czuło się tych świąt, spokoju, czasu spędzonego z rodziną, bo wszystko było na hurra i taka nerwówka żeby zdążyć do drugich, ale żeby tych pierwszych rodziców nie urazić, ze już jedziemy tak szybko. Dlatego teraz na spokojnie obskakujemy jedną wigilię zamiennie co roku :)

Pasek wagi

gordita2021 napisał(a):

ja od 8 lat robię Wigilię sama, dla nas i rodziców. I powiem Wam ze dziś zaczęłam zazdrościć koleżankom w pracy, które mają objazdowa Wigilię po jednych i drugich rodzicach, a ich zmartwieniem jest jedynie zrobić paznokcie na czas?

Ja też mam objazdową Wigilię zazwyczaj u jednych i drugich rodziców ale szykuję pierwszy dzień świąt, w tym roku jest to rolada na obiad, klops, ryba po węgiersku, sernik, ciasto z toffi, pieczone pierożki krucho drożdżowe z mięsem, 2 sałatki, galareta z jajkiem. Być może jeszcze o czymś zapomniałam ale przy tej ilości roboty nie mam już czasu na paznokcie :P Zazwyczaj robiłam 3 ciasta ale w tym roku już mi się nie chce.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.