- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 grudnia 2021, 22:50
Dziewczyny, nie wiem, czy mam rację, czy jestem przewrażliwioną egocentryczką. Pomóżcie mi spojrzeć na to z boku.
Jestem w związku 1.5 roku, ni to długo, ni to krótko. On - ekstrawertyk, idealista, romantyk w werterowskim stylu, typ człowieka którego z jakiegoś powodu zagadują przypadkowi ludzie. Gaduła. Mówi wszystko co myśli, nie umie kłamać, niczego ukryć ani przemilczeć. Buzia mu się nie zamyka, opowiada historie ze swojego życia czasami po trzy razy. Ja - introwertyk, twardo stąpam po ziemi, jestem realistką do bólu, zdystansowana do wszystkiego. Raczej mało mówię o sobie, bo rzadko kiedy otoczenie daje mi czas żeby zebrać się w sobie i zacząć mówić.
I teraz z czym mam problem. Mój chłopak często narzeka na zły świat, marudzi że wszystko jest głupie i złe i trochę głupio mi użyć akurat tego słowa, ale w moim odczuciu po prostu użala się nad sobą:p nie mniej kiedy ma taki dołek to zawsze słucham, staram się rozmawiać i po prostu go wesprzeć jak potrafię. Z kolei kiedy ja mu mówię o swoich bolączkach, to w sumie jak tylko skończę, to on komentuje słowami "Rozumiem Cię, to musi być ciężkie i frustrujące. Bo wiesz, w sumie to... MAM PODOBNIE". I tutaj leci historia z jego życia, która pokazuje, że on miał to samo. Myślę, że to jego sposób pokazania, że umie się wczuć w moja sytuację, ale prawda jest taka że mnie to tylko... wku*wia. Bo jak się na coś żalę, to nie chcę słyszeć że ktoś ma to samo. Chcę przez chwilę poczuć, że mój problem jest jedynym i najważniejszym problemem na świecie, i żeby po prostu mój najbliższy człowiek przez chwilę dał mi odczuć, że tylko liczę się tylko ja i moja krzywda. I że nie myśli w tym momencie o niczym innym niż o mnie i moich uczuciach. Wiem że to może brzmieć samolubnie, ale to są tylko krótkie momenty kiedy tego potrzebuję. Tylko po to żebym się wypłakała, wyrzuciła frustrację i została "ojojana". Sama dokładnie tak się zachowuję kiedy ktoś do mnie przychodzi z problemem. Jak ktoś przychodzi do mnie z jakimś cierpieniem, to uważam że to nie jest odpowiedni moment na wyciąganie swoich problemów (jeśli chce się być naprawdę przyjacielem).
Kiedyś już mu to mówiłam, że jak mam problem to chciałabym być w centrum jego uwagi i żeby nie odnosił wszystkich problemów świata do swojego życia. Myślałam wtedy że zrozumiał, ale chyba jednak nie. Nie wiem już sama dziewczyny. Nie wiem, czy prosić go o zmianę zachowania czy zmienić swoje. Ale prawda jest taka, że przy jego obecnym podejściu takie rozmowy o moich smutkach nie poprawiają mojego samopoczucia - a mogłyby, gdybym na te pół godziny dostała tylko i wyłącznie bezwarunkowe wsparcie, 100% uwagi i to zwykłe, głupie, "ojojanie". Żeby ktoś mi powiedział "tak, Ty to masz najgorzej" chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z tego że nawet w odrobinie odrobiny nie mam najgorzej. To za duże oczekiwania względem partnera?
Dobra, edycja bo źle ujęlam problem. Akurat dzisiaj byłam w sytuacji w której nic się nie dało wymyślić poza tym, żeby się wypłakać i pójść dalej, dlatego tak napisałam. Generalnie zgadzam się, że sto razy lepsze jest szukanie rozwiązania problemu i sama też to z ludźmi robię. To co bym chciała dostać a nie dostaję, to chwila zainteresowania tylko i wyłącznie mną. Szukanie rozwiązania mojego problemu? Super. Ojojanie? Też. Tylko żeby na chwilę nie wciągać w to jego spraw. Na tę jedną konkretną chwilę bo poza tym, zawsze jestem gotowa wysłuchać. Bo tych konkretnych rad o których mówicie też nie dostaję. Tylko parabole do jego życia.
Edytowany przez Nyasu 16 grudnia 2021, 23:32
16 grudnia 2021, 23:05
Robisz za jego publike.
Taki styl, ze lubi byc w centrum uwagi. A Twoje problemy sa malo wazne, bo jego problemy to sa prawdziwie trudne sprawy.
Uwazam, ze jak w zwiazku cos zgrzyta na samym poczatku, to nie ma dalszego sensu.
Za jakis czas,jego zachowanie będzie prowokowac zlosliwosci z Twojej strony.
16 grudnia 2021, 23:13
Może chłopak przez przykłady ze swojego życia chce Ci pokazać jak uporać się z problemami, bo zależy mu na Twoim szczęściu. Mężczyźni lubią działać, jak jest problem to szukają rozwiązania. Takie "jojanie" nad Tobą może odbierać jako swoją bezradność i niemoc, a poczuwa się do zaradzenia Twoim kłopotom.
Jeśli wszystko inne gra poszukaj przyjaciółki do wylewania swoich żali :)
Edytowany przez Annea17 16 grudnia 2021, 23:13
16 grudnia 2021, 23:23
Nie wydaje mi się, że tylko robię za jego publikę. No może trochę tak, ale to na pewno nie z wyrachowania i to raczej nie jest świadome działanie. Szczególnie że po prostu czuję się kochana. On też kiedyś przyznał że faktycznie przekłada wszystko na swoje życie bo wydawało mu się, że to najlepszy sposób żeby postawić się w czyjejś sytuacji. Faktycznie wydaje mi się trochę egocentrykiem, ale nikt nie jest święty. Taki typ. Ja też dużo akceptuję w ludziach, potrafię nie lubić u kogoś konkretnych cech a mimo to się kolegować bo doceniam inne zalety. Więc może dobrze na siebie trafiliśmy. I myślę że nie wszystko musi od razu być idealnie,zgrzyty można przepracować. Tylko nie wiedziałam, czy w tym przypadku powinnam pracować nad nim czy jednak nad sobą.
16 grudnia 2021, 23:25
Dziewczyny, nie wiem, czy mam rację, czy jestem przewrażliwioną egocentryczką. Pomóżcie mi spojrzeć na to z boku.
Jestem w związku 1.5 roku, ni to długo, ni to krótko. On - ekstrawertyk, idealista, romantyk w werterowskim stylu, typ człowieka którego z jakiegoś powodu zagadują przypadkowi ludzie. Gaduła. Mówi wszystko co myśli, nie umie kłamać, niczego ukryć ani przemilczeć. Buzia mu się nie zamyka, opowiada historie ze swojego życia czasami po trzy razy. Ja - introwertyk, twardo stąpam po ziemi, jestem realistką do bólu, zdystansowana do wszystkiego. Raczej mało mówię o sobie, bo rzadko kiedy otoczenie daje mi czas żeby zebrać się w sobie i zacząć mówić.
I teraz z czym mam problem. Mój chłopak często narzeka na zły świat, marudzi że wszystko jest głupie i złe i trochę głupio mi użyć akurat tego słowa, ale w moim odczuciu po prostu użala się nad sobą:p nie mniej kiedy ma taki dołek to zawsze słucham, staram się rozmawiać i po prostu go wesprzeć jak potrafię. Z kolei kiedy ja mu mówię o swoich bolączkach, to w sumie jak tylko skończę, to on komentuje słowami "Rozumiem Cię, to musi być ciężkie i frustrujące. Bo wiesz, w sumie to... MAM PODOBNIE". I tutaj leci historia z jego życia, która pokazuje, że on miał to samo. Myślę, że to jego sposób pokazania, że umie się wczuć w moja sytuację, ale prawda jest taka że mnie to tylko... wku*wia. Bo jak się na coś żalę, to nie chcę słyszeć że ktoś ma to samo. Chcę przez chwilę poczuć, że mój problem jest jedynym i najważniejszym problemem na świecie, i żeby po prostu mój najbliższy człowiek przez chwilę dał mi odczuć, że tylko liczę się tylko ja i moja krzywda. I że nie myśli w tym momencie o niczym innym niż o mnie i moich uczuciach. Wiem że to może brzmieć samolubnie, ale to są tylko krótkie momenty kiedy tego potrzebuję. Tylko po to żebym się wypłakała, wyrzuciła frustrację i została "ojojana". Sama dokładnie tak się zachowuję kiedy ktoś do mnie przychodzi z problemem. Jak ktoś przychodzi do mnie z jakimś cierpieniem, to uważam że to nie jest odpowiedni moment na wyciąganie swoich problemów (jeśli chce się być naprawdę przyjacielem).
Kiedyś już mu to mówiłam, że jak mam problem to chciałabym być w centrum jego uwagi i żeby nie odnosił wszystkich problemów świata do swojego życia. Myślałam wtedy że zrozumiał, ale chyba jednak nie. Nie wiem już sama dziewczyny. Nie wiem, czy prosić go o zmianę zachowania czy zmienić swoje. Ale prawda jest taka, że przy jego obecnym podejściu takie rozmowy o moich smutkach nie poprawiają mojego samopoczucia - a mogłyby, gdybym na te pół godziny dostała tylko i wyłącznie bezwarunkowe wsparcie, 100% uwagi i to zwykłe, głupie, "ojojanie". Żeby ktoś mi powiedział "tak, Ty to masz najgorzej" chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z tego że nawet w odrobinie odrobiny nie mam najgorzej. To za duże oczekiwania względem partnera?
Serio tego ludzie chca? Ja to sie zupelnie nie nadaje ani do takiego "pocieszania", ani zreszta nie tak chce byc pocieszana.
Co Ci da tak naprawde stwierdzenie ze "faktycznie jest do dupy"?
Jak dla mnie to jesli ktos czy ja sama dziele sie jakimis klopatami "jest problem, trzeba sprobowac znalezc rozwiazanie" i po prostu podtrzymac jakis zyciowy optymizm w kims, dac szanse i znalezc swiatelko w tunelu, ewentualnie, poszukac okien jak nie da sie drzwiami itd.,
Takiego uzalalania sie dla uzalania to nie stosuje generealnie, no chyba, ze chodzi o takie w stylu "mam okres, wlosy sie nie ukladaja i jestem jedna wielka kupka nieszczescia", no ale wtedy poza szybkim podsumowaniem "zyciowej niewygody", wystarczy mi jak mi moj facet powie "chodz sie przytul" albo po prostu sam mnie przytuli.
Nie oczekiwalabym od niego, zeby po prostu mi przytakiwal, ze "jest do dupy i no faktycznie masz ciezkie zycie", albo zeby sluchal jakich moich wywodow bez sensu i to jeszcze praktycznie mogac odpowiedzciec czy tez znalezc rozwiazania.
16 grudnia 2021, 23:26
Znam osobę, która każdy początek rozmowy musi sprowadzić do długiej opowieści o sobie. Bardzo mnie to irytuje, dlatego urwałam kontakt. Nie potrafiłabym z kimś takim być w związku...
Jeśli rozmowy z nim na ten temat nic nie dały, a ciebie to bardzo denerwuje, to lepiej daj sobie z nim spokój. Inaczej całe życie spędzisz na słuchaniu o nim, a Twoje problemy i sprawy będą olewane.
16 grudnia 2021, 23:27
Może chłopak przez przykłady ze swojego życia chce Ci pokazać jak uporać się z problemami, bo zależy mu na Twoim szczęściu. Mężczyźni lubią działać, jak jest problem to szukają rozwiązania. Takie "jojanie" nad Tobą może odbierać jako swoją bezradność i niemoc, a poczuwa się do zaradzenia Twoim kłopotom.
Jeśli wszystko inne gra poszukaj przyjaciółki do wylewania swoich żali :)
O widzisz. U nas jest dokładnie odwrotnie:D to ja jestem zawsze tą, która szuka rozwiązania problemu. I generalnie faktycznie wolę takie podejście. Ale też są sytuacje kiedy nic się nie da akurat zdziałać i jedyne co można zrobić to ojojać. W sumie to nie chodziło mi może konkretnie o to ojojanie, tylko danie mi 100% zainteresowania. I żeby ten raz czy dwa w miesiącu (bo to taka częstotliwość tych moich dołków), przez pół godziny nie powiedział ani słowa o sobie. Jeśli miałby dla mnie konkretne rady to też byłabym wniebowzięta. Ja tylko bym chciała, żeby nie mówił o sobie kiedy to ja mam problem.
16 grudnia 2021, 23:38
Może chłopak przez przykłady ze swojego życia chce Ci pokazać jak uporać się z problemami, bo zależy mu na Twoim szczęściu. Mężczyźni lubią działać, jak jest problem to szukają rozwiązania. Takie "jojanie" nad Tobą może odbierać jako swoją bezradność i niemoc, a poczuwa się do zaradzenia Twoim kłopotom.
Jeśli wszystko inne gra poszukaj przyjaciółki do wylewania swoich żali :)
O widzisz. U nas jest dokładnie odwrotnie:D to ja jestem zawsze tą, która szuka rozwiązania problemu. I generalnie faktycznie wolę takie podejście. Ale też są sytuacje kiedy nic się nie da akurat zdziałać i jedyne co można zrobić to ojojać. W sumie to nie chodziło mi może konkretnie o to ojojanie, tylko danie mi 100% zainteresowania. I żeby ten raz czy dwa w miesiącu (bo to taka częstotliwość tych moich dołków), przez pół godziny nie powiedział ani słowa o sobie. Jeśli miałby dla mnie konkretne rady to też byłabym wniebowzięta. Ja tylko bym chciała, żeby nie mówił o sobie kiedy to ja mam problem.
To majac taki dolek, zaczelabym od "Musze sie wygadac, teraz rozmawiamy o mnie i tylko o mnie" Powiedzialabym to ze smiechem, nie w formie awantury czy wyrzutu, bo ja w sumie mam taki charakter.
Mysle, ze podziala 🙂
16 grudnia 2021, 23:41
Może chłopak przez przykłady ze swojego życia chce Ci pokazać jak uporać się z problemami, bo zależy mu na Twoim szczęściu. Mężczyźni lubią działać, jak jest problem to szukają rozwiązania. Takie "jojanie" nad Tobą może odbierać jako swoją bezradność i niemoc, a poczuwa się do zaradzenia Twoim kłopotom.
Jeśli wszystko inne gra poszukaj przyjaciółki do wylewania swoich żali :)
O widzisz. U nas jest dokładnie odwrotnie:D to ja jestem zawsze tą, która szuka rozwiązania problemu. I generalnie faktycznie wolę takie podejście. Ale też są sytuacje kiedy nic się nie da akurat zdziałać i jedyne co można zrobić to ojojać. W sumie to nie chodziło mi może konkretnie o to ojojanie, tylko danie mi 100% zainteresowania. I żeby ten raz czy dwa w miesiącu (bo to taka częstotliwość tych moich dołków), przez pół godziny nie powiedział ani słowa o sobie. Jeśli miałby dla mnie konkretne rady to też byłabym wniebowzięta. Ja tylko bym chciała, żeby nie mówił o sobie kiedy to ja mam problem.
Pół godziny milczenia to może być dla gaduły wielkie wyzwanie xD.
Może zanim zaczniesz się żalić, powiedz mu na początku - teraz słuchaj i nie opowiadaj o sobie, bo to jest mój dzień.
Podejrzewam, że to nie jest celowe działanie z jego strony, tylko tak się przyzwyczaił i już tego nie kontroluje. To można wypracować w związku jeśli obie strony podejdą do tego z sercem i zrozumieniem.
17 grudnia 2021, 00:07
Może chłopak przez przykłady ze swojego życia chce Ci pokazać jak uporać się z problemami, bo zależy mu na Twoim szczęściu. Mężczyźni lubią działać, jak jest problem to szukają rozwiązania. Takie "jojanie" nad Tobą może odbierać jako swoją bezradność i niemoc, a poczuwa się do zaradzenia Twoim kłopotom.
Jeśli wszystko inne gra poszukaj przyjaciółki do wylewania swoich żali :)
O widzisz. U nas jest dokładnie odwrotnie:D to ja jestem zawsze tą, która szuka rozwiązania problemu. I generalnie faktycznie wolę takie podejście. Ale też są sytuacje kiedy nic się nie da akurat zdziałać i jedyne co można zrobić to ojojać. W sumie to nie chodziło mi może konkretnie o to ojojanie, tylko danie mi 100% zainteresowania. I żeby ten raz czy dwa w miesiącu (bo to taka częstotliwość tych moich dołków), przez pół godziny nie powiedział ani słowa o sobie. Jeśli miałby dla mnie konkretne rady to też byłabym wniebowzięta. Ja tylko bym chciała, żeby nie mówił o sobie kiedy to ja mam problem.
Pół godziny milczenia to może być dla gaduły wielkie wyzwanie xD.
Może zanim zaczniesz się żalić, powiedz mu na początku - teraz słuchaj i nie opowiadaj o sobie, bo to jest mój dzień.
Podejrzewam, że to nie jest celowe działanie z jego strony, tylko tak się przyzwyczaił i już tego nie kontroluje. To można wypracować w związku jeśli obie strony podejdą do tego z sercem i zrozumieniem.
Prawdę mówiąc widzę to podobnie. Tylko jak on już zaczyna opowiadać o swoim to nie mogę się przełamać, żeby mu przeszkodzić. Myślę wtedy, że też powinnam być wspierająca. A jednocześnie rośnie we mnie frustracja.
Sweetdecember - ze śmiechem można przy problemach pokroju okresu i brzydkich włosów. A jak dzieje się coś naprawdę trudnego to nie tak łatwo obracać smutek e żart.