Temat: Chcę porwać kota

Wyprowadziłam się z domu około rok temu zostawiajac tam kota, którego bardzo kochałam i wiem że ze wzajemnością. Byłam u rodziców niedawno i czułam, że kicia chce żebym ja zabrała. Rodzice po dobroci nie oddadzą go, dlatego chcę ściemnic im, że wezmę go do weterynarza, a tak naprawdę zabiorę go do siebie i powiem im przez telefon żeby o nim zapomnieli. Wiem że przez to napewno się z nimi pokloce. Co byście zrobiły na moim miejscu? Myślę o mojej kici codziennie, ale wiem że rodzice też ją kochają. Może macie lepsze pomysły? Dogadanie się z nimi nie wchodzi w grę 

Porzuciłas go na rok to nie mieszaj mu teraz w głowie i go zostaw 

Pasek wagi

Użytkownik4101115 napisał(a):

Malena23 napisał(a):

1. Czyj to jest kot?

2. Jeżeli jest twój: Dlaczego po prostu nie porozmawiasz z rodzicami i nie powiesz, że chcesz go zabrać? 

Czyli ogólnie: W czym problem podejść dorośle do sprawy?

kot nie ma oficjalnego wlasciciela, jest po prostu wszystkich i jest członkiem rodziny 

Aha, a odpowiedź na ostatnie dwa pytania?


Kot przywiązuje się do miejsca, a nie człowieka, aż dziwne że osoba kochająca te stworzenia tego nie wie. 

Mozesz spróbować wziąć rodziców pod włos, i powiedzieć że czujesz się samotna mieszkając sama i towarzystwo kota by ci pomogło. 

Z tym przywiazywaniem się jakoś bardzo do miejsc to nie mogę się zgodzić. Nasz kot się z nami przeprowadza i nie zauważyłam żadnej zmiany w zachowaniu / stresu. A to już 4 czy 5 miejsce gdzie mieszka. Plus odwiedzał rodziców i teściowa. Dopóki może się mężowi na kolana pakować i nikt go z nóg łóżka nie wywala wydaje się szczęśliwy;) oczywiście to kot nie wychodzacy-taki który ma ogród itd to inna sprawa.

Pasek wagi

Kaliaaaaa napisał(a):

Mozesz spróbować wziąć rodziców pod włos, i powiedzieć że czujesz się samotna mieszkając sama i towarzystwo kota by ci pomogło. 

Z tym przywiazywaniem się jakoś bardzo do miejsc to nie mogę się zgodzić. Nasz kot się z nami przeprowadza i nie zauważyłam żadnej zmiany w zachowaniu / stresu. A to już 4 czy 5 miejsce gdzie mieszka. Plus odwiedzał rodziców i teściowa. Dopóki może się mężowi na kolana pakować i nikt go z nóg łóżka nie wywala wydaje się szczęśliwy;) oczywiście to kot nie wychodzacy-taki który ma ogród itd to inna sprawa.

Popieram drugą część postu. Teoria teorią, a w praktyce wychodzi różnie ;) Mój kot czuje się dobrze tam, gdzie widzi znajome twarze. Stresuje się tylko wizytami u weterynarza, ale to zrozumiałe (tłumy, hałas, obcy ludzie, zapach, niekomfortowa sytuacja przy badaniu, itd.). 

Pasek wagi

Ves91 napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

Mozesz spróbować wziąć rodziców pod włos, i powiedzieć że czujesz się samotna mieszkając sama i towarzystwo kota by ci pomogło. 

Z tym przywiazywaniem się jakoś bardzo do miejsc to nie mogę się zgodzić. Nasz kot się z nami przeprowadza i nie zauważyłam żadnej zmiany w zachowaniu / stresu. A to już 4 czy 5 miejsce gdzie mieszka. Plus odwiedzał rodziców i teściowa. Dopóki może się mężowi na kolana pakować i nikt go z nóg łóżka nie wywala wydaje się szczęśliwy;) oczywiście to kot nie wychodzacy-taki który ma ogród itd to inna sprawa.

Popieram drugą część postu. Teoria teorią, a w praktyce wychodzi różnie ;) Mój kot czuje się dobrze tam, gdzie widzi znajome twarze. Stresuje się tylko wizytami u weterynarza, ale to zrozumiałe (tłumy, hałas, obcy ludzie, zapach, niekomfortowa sytuacja przy badaniu, itd.). 

moj w zasadzie podobnie. Ogólnie ma wywalone gdzie jest, pozwiedza trochę, powyciera kurze za meblami i idzie się uwalić tam gdzie mu wygodnie. Nawet z obcymi nie ma problemu, wręcz kocha wszystkich, szczególnie panie mające długie paznokcie, którymi można fajnie drapać. U weterynarza też jakoś tak... Bez większych emocji i nawet lekarze weterynarii zwracali uwagę, że ten kot strasznie grzeczny jest.

No ale skoro kot nie jest Twój tylko rodzinny, to dlaczego uważasz że należy Ci się bardziej, niż rodzicom, jeszcze po roku od momentu, gdy go im zostawiłaś, bo teraz Ci się odwidziało? Nie dziwię się rodzicom, że nie chcą Ci go oddać, może się boją ze za kolejny rok znów zmienisz zdanie i go im podrzucisz?







Pasek wagi

Udzicha napisał(a):

Kot przywiązuje się do miejsca, a nie człowieka, aż dziwne że osoba kochająca te stworzenia tego nie wie. 

To jest archaiczny stereotyp, który z prawdą nie ma nic wspólnego. Niecały rok temu przeprowadzaliśmy się z dwunastoma kotami i gwarantuję Ci, że wszystkie są przywiązane do nas. Niektóre na odnalezienie się w nowym miejscu potrzebowały dwóch dni, inne dwóch tygodni, ale że miejsce jest dla kotów pod każdym względem lepsze, z aklimatyzacją wielkich problemów nie miały. Również dlatego, że my byliśmy obok nich non stop. W sytuacji autorki zastanowiłabym się przede wszystkim, czy po rocznej rozłące, kociemu sercu nie są bliżsi jej rodzice. Wtedy przeprowadzka faktycznie może być dużym szokiem.  

Ves91 napisał(a):

Użytkownik4101115 napisał(a):

Ves91 napisał(a):

roksana1971 napisał(a):

Użytkownik4101115 napisał(a):

Wyprowadziłam się z domu około rok temu zostawiajac tam kota, którego bardzo kochałam i wiem że ze wzajemnością. Byłam u rodziców niedawno i czułam, że kicia chce żebym ja zabrała. Rodzice po dobroci nie oddadzą go, dlatego chcę ściemnic im, że wezmę go do weterynarza, a tak naprawdę zabiorę go do siebie i powiem im przez telefon żeby o nim zapomnieli. Wiem że przez to napewno się z nimi pokloce. Co byście zrobiły na moim miejscu? Myślę o mojej kici codziennie, ale wiem że rodzice też ją kochają. Może macie lepsze pomysły? Dogadanie się z nimi nie wchodzi w grę 

Rok był u rodziców i było ok a teraz chcesz kotu mieszać w głowie?

Dokładnie. Zresztą, gdyby zależało Ci na tym kocie, zabrałabyś go ze sobą przy wyprowadzce. Choćby się waliło i paliło, nie zostawiłabyś go w domu rodzinnym (ja na przykład sobie czegoś takiego nie wyobrażam).

Oczywiście doskonale rozumiem, że chcesz, aby był przy Tobie, ale dlaczego, do jasnej cholery, przypomniałaś sobie o nim dopiero teraz? 

Nie przypomniałam sobie o nim teraz, nie wzięłam go jak się wyprowadziłam, bo nie miałam na to warunków, bałam się, że w ostateczności będę musiała go i tak oddać do domu rodzinnego i tylko go mocno zestresuje cała sytuacja, bo i tak z natury jest to strachliwy kot. Nie chciałam mu mieszać w głowie jak już parę osób tu wspomniało. Odwiedzałam go jak tylko mogłam, ale teraz mam coraz mniej czasu na to, abym jeździła tam i spowrotem. Teraz o tym myślę, bo jestem w innej sytuacji materialnej niż byłam wcześniej, a kot stał się apatyczny i wycofany odkąd coraz mniej mnie widzi, nawet rodzice to przyznali. Najwyraźniej coraz mocniej za mną tęskni (to moje zdanie i przemyślenia). Jednak oni nie chcą, bym go zabierała, bo uważają, że jego dom jest u nich.  

To gdzie Ty się wyprowadziłaś, pod most? Tłumaczenie, że "nie miałaś warunków", jest moim zdaniem bardzo słabe. 

Kurczę, kocham swoje zwierzaki i w życiu nie zostawiłabym żadnego przy jakiejkolwiek przeprowadzce, bo chyba by mi serce pękło! Wybacz, że tak emocjonalnie, ale naprawdę, Twoje zachowanie jest dla mnie nie do pojęcia.

Zgadzam się. Ja pamietam jak się wyprowadzalam do uk musiałam dużego psa wziąć ze sobą. Nie było mowy o tym ze warunków nie ma, albo ze zostawię go w Polsce. 

Pasek wagi

Jeżeli zależy Ci na dobru kota - to go zostaw.

Jeśli ważniejsza jest Twoja egoistyczna zachcianka, to "porwij".

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.